Wszyscy bardzo mało wiedzą o ironii, mimo że
dość często jej używają. Widziałeś kiedyś kapłana spalonego za wiarę? Do
ostatniej chwili wierzącego, że jego bóg go ocali. Istotę, która nie potrafiła
przekląć tego, w co wierzyła od lat…
To było dawno. Jakby się
zastanowić nad wszystkim, co sprowadziło mnie do tego momentu, gdzie jestem…
Ciężko wierzyć w przypadki. Z drugiej strony nie dociera do mnie możliwość, że
ktoś mógł to wszystko zaplanować, od początku do końca. Do momentu, w którym
stoję teraz i wpatruję się w powstające wielkie wrota. Portal, tak go nazwali.
Brama, która nigdy nie powinna zostać otwarta… Jednak, moja historia zaczęła
się dużo później niż otwarcie portalu. Później? Tak, właśnie tak. W chwili,
kiedy wszystko było proste i wszystko zdawało się mieć swoje miejsce i czas.
Moja historia ma tutaj swój początek… i tu
będzie miała swój koniec.
Dziecko wpatrywało
się w horyzont bez ruchu. Patrol przechodził obok niego, ale zauważyli je
zupełnie przypadkowo. Ich uwagę przykuła skradająca się hiena. Dziewczynka siedziała
w bezruchu zziębnięta i wyraźnie zdezorientowana. Gdy zapytali ją, kim jest,
nie odpowiedziała. Po dłuższym czasie wydusiła z siebie, że rodzice zabronili jej
rozmawiać z nieznajomymi. Jednak gdzie byli rodzice, nie była w stanie odpowiedzieć.
Wśród całej
zgrai strażników patrolujących okolice, jej wzrok skupił się na jednym. Wysoki
elf odziany w lekkie szaty, trzymający się z tyłu i łypiący na wszystkich
dokoła. Już na pierwszy rzut oka nie pasował do reszty, która do pewnego stopnia
go ignorowała.
Jak dużo
później przywoływała w myślach tamto wydarzenie, to wtedy właśnie spotkała go
po raz pierwszy.
Jednak wtedy
tamto spotkanie wydawało się być zupełnie pozbawione znaczenia.
Blasted
Lands było niecodziennym miejscem do porzucania dzieci, a mimo to właśnie tam
ją znaleziono. Na drodze prowadzącej w kierunku portalu. Straż nie miała czasu
zajmować się nieletnią, więc bardzo szybko zorganizowano jej transport do siedziby
elfów.
Inarea Riverside,
dziecko znalezione jakby przez przypadek. Odstawiono ją do Eversong Woods, do
jednej z pomniejszych wiosek krwawych elfów. W założeniu od tamtego czasu
wszystko miało się już układać pomyślnie, miała znaleźć nowy dom. Jednak nikt
ze strażników nie podejrzewał, że dom, do którego ją przywiedziono wcale nie
był taki nowy…
Słońce
dopiero wyłaniało się zza horyzontu, ale dziewczynka już na nie czekała.
Siedziała nad rzeką i wpatrywała się oczarowana w niebo. Już od dłuższego czasu
uświadomiła sobie, że jedynie wschody i zachody są pewne, nic innego nie jest.
Cała wioska budziła się z wolna, ale nie obchodziło jej to. Wszyscy ruszali do
codziennych zajęć, w końcu przyjdzie pora i na nią, ale nie spieszyła się.
- To
niesprawiedliwe… - Co jest
niesprawiedliwe? - To, że nikt inny nie słyszy… Chociaż może to i
lepiej.
Wyszeptała
kilka słów, po czym odwróciła się gwałtownie. Zaskoczona przyjrzała się
mężczyźnie, który stał za jej plecami. Był spoza wioski, tego była pewna, na
dodatek jego postawa wskazywała jej, że…
Uważaj,
jego przybycie nie sugeruje nic dobrego…
Głosy
ucichły.
- Przykro mi
dziecko, że tak to się musi skończyć… - Jednak wyraz twarzy mężczyzny sugerował,
że wcale tak nie czuł, co nie umknęło jej uwadze. – Pozdrów bogów, gdy
przyjdzie Ci ich spotkać. – Odsunął się od niej kilka kroków i zaczął machać
rękami, szepcząc inkantację. Dziewczynka siedziała na ziemi, wpatrzona w
dziwnego elfa. Chwile potem, zanim skończył on recytować zaklęcie, zauważyła
ruch za jego plecami. Mężczyzna upadł zaskoczony na ziemię i zaczął odganiać
istotę rękami, czym samym przerwał czar. Demon stał się namacalny, czerpiąc
energię z mężczyzny, jednak wciąż nie był widoczny. Na twarzy elfa, chyba po
raz pierwszy od dawna, pojawiła się panika.
- Przestań!
Nie rób mu krzywdy… - Oczy Inarei świeciły dziwnym blaskiem. Odbijały światło,
które otaczało demona, który go zaatakował.
Ona go widzi. Miał czas się zdziwić, bo
istota dostosowała się do słów dziewczyny i wycofała się za nią. Ustawił się
dokładnie za wątłym ciałem elfki. - Nie jesteś opętana… - Wydusił z siebie, kiedy
tylko był w stanie się podnieść.
- Nie. – Dziewczynka
uśmiechnęła się półgębkiem, wpatrując się w niego z zainteresowaniem.
Była taka
młoda, a jednocześnie zdawała się tyle wiedzieć… Wiedziała na pewno, z jakim
zamiarem do niej przyszedł, a mimo to nie zareagowała dopóki jej wprost nie
zaatakował. Podniosła się po chwili i zaczęła iść w jego kierunku.
- Nie
pasujesz tutaj. – Uśmiechnął się, przyglądając się dziecku dokładnie. Im dłużej
na nią patrzył, tym bardziej jej rysy wydawały mu się znajome…
- A ktokolwiek
pasuje? – Zmrużyła zirytowana oczy i postanowiła po prostu minąć elfa.
Złapał ją za
rękę. – Mogę Cię wiele nauczyć. O nich, o nas, o świecie…
Nich, jako jedyny, kiedykolwiek użył
stwierdzenia sugerującego, że istot jest więcej.
- Kim jesteś?
– Zadała pytanie, ale wiedział, że nie było ono skierowane do niego. Czekał
cierpliwie, aż uzyska swoją odpowiedź. – Boją się Ciebie, ale jednocześnie
szanują.
Nastała
dłuższa chwila ciszy, którą postanowił w końcu przerwać. - Demony to nie
zwierzęta, nie można ich oswoić, nie masz pojęcia ile ryzykujesz!
Patrzyła mu
przez chwilę w oczy, po czym zamknęła swoje, uśmiechając się przy tym do
siebie.
-Powiedz mi, Warlocku, czy naprawdę uważasz,
że demony są gorsze od elfów, czy innych stworzeń? Według ciebie nikt inny nie
zdradza, nie atakuje z cienia? Nie próbuje wykorzystać do własnych celów? –
Znów na niego spojrzała, jej oczy były puste. Na swój sposób przypominała mu
jego samego wiele lat temu. Postanowił jej nie przerywać. - Zdradzę ci coś. Moi
rodzice porzucili mnie tuż przed wejściem do portalu. Podobno postanowili
dołączyć do sił Kael'thasa. – Uśmiechnęła
się smutno, widząc jego zaskoczenie. – Jestem dzieckiem, którego nie chcieli
nawet rodzice. Mimo, ze względu na późniejsze wydarzenia wszyscy traktują mnie
tutaj, jako dziecko zdrajców. Mało, kto ze mną rozmawiał odkąd tu ponownie
przybyłam, a większość dorosłych traktuje mnie jak powietrze. Większość dzieci zaczęła
patrzeć na mnie obojętnie… bądź tak, jakbym nie istniała, czyli zupełnie jak
ich rodzice. Potem okazało się, że widzę więcej niż inni… Jednak zanim
zauważyłam tę różnicę, zdążyli uznać mnie za nienormalną i pewnie dlatego
zjawiłeś się tutaj ty. – Odetchnęła głęboko i odwróciła wzrok. - Do pewnego
wieku każdy ma wymyślonych przyjaciół, szczególnie, gdy nie ma tych
prawdziwych.
Uderzyło go,
że była taka młoda… Nie mógł jej jednak teraz pomóc, miał tego pełną świadomość
– była zdecydowanie za młoda i całe Silvermoon by go wyklęło, jakby wziął ją
teraz na naukę.
Jak się wróci do pierwszych notek po setnej to widać zmianę w stylu. Nowe notki są lżejsze, starsze są takie, hmm, zmuszające do myślenia. Ina tez wydaje się być mądrzejsza za dzieciaka. Acz jej aktualny, roztrzepany charakter bardziej mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńPS. Czy w Blasted Lands da się zziębnąć? Tam nie ma przypadkiem strasznego skwaru 24h/7?
- myo