1



Wszyscy bardzo mało wiedzą o ironii, mimo że dość często jej używają. Widziałeś kiedyś kapłana spalonego za wiarę? Do ostatniej chwili wierzącego, że jego bóg go ocali. Istotę, która nie potrafiła przekląć tego, w co wierzyła od lat…
To było dawno. Jakby się zastanowić nad wszystkim, co sprowadziło mnie do tego momentu, gdzie jestem… Ciężko wierzyć w przypadki. Z drugiej strony nie dociera do mnie możliwość, że ktoś mógł to wszystko zaplanować, od początku do końca. Do momentu, w którym stoję teraz i wpatruję się w powstające wielkie wrota. Portal, tak go nazwali. Brama, która nigdy nie powinna zostać otwarta… Jednak, moja historia zaczęła się dużo później niż otwarcie portalu. Później? Tak, właśnie tak. W chwili, kiedy wszystko było proste i wszystko zdawało się mieć swoje miejsce i czas.
Moja historia ma tutaj swój początek… i tu będzie miała swój koniec.

Dziecko wpatrywało się w horyzont bez ruchu. Patrol przechodził obok niego, ale zauważyli je zupełnie przypadkowo. Ich uwagę przykuła skradająca się hiena. Dziewczynka siedziała w bezruchu zziębnięta i wyraźnie zdezorientowana. Gdy zapytali ją, kim jest, nie odpowiedziała. Po dłuższym czasie wydusiła z siebie, że rodzice zabronili jej rozmawiać z nieznajomymi. Jednak gdzie byli rodzice, nie była w stanie odpowiedzieć.
Wśród całej zgrai strażników patrolujących okolice, jej wzrok skupił się na jednym. Wysoki elf odziany w lekkie szaty, trzymający się z tyłu i łypiący na wszystkich dokoła. Już na pierwszy rzut oka nie pasował do reszty, która do pewnego stopnia go ignorowała.
Jak dużo później przywoływała w myślach tamto wydarzenie, to wtedy właśnie spotkała go po raz pierwszy.
Jednak wtedy tamto spotkanie wydawało się być zupełnie pozbawione znaczenia.
Blasted Lands było niecodziennym miejscem do porzucania dzieci, a mimo to właśnie tam ją znaleziono. Na drodze prowadzącej w kierunku portalu. Straż nie miała czasu zajmować się nieletnią, więc bardzo szybko zorganizowano jej transport do siedziby elfów.

Inarea Riverside, dziecko znalezione jakby przez przypadek. Odstawiono ją do Eversong Woods, do jednej z pomniejszych wiosek krwawych elfów. W założeniu od tamtego czasu wszystko miało się już układać pomyślnie, miała znaleźć nowy dom. Jednak nikt ze strażników nie podejrzewał, że dom, do którego ją przywiedziono wcale nie był taki nowy…

Słońce dopiero wyłaniało się zza horyzontu, ale dziewczynka już na nie czekała. Siedziała nad rzeką i wpatrywała się oczarowana w niebo. Już od dłuższego czasu uświadomiła sobie, że jedynie wschody i zachody są pewne, nic innego nie jest. Cała wioska budziła się z wolna, ale nie obchodziło jej to. Wszyscy ruszali do codziennych zajęć, w końcu przyjdzie pora i na nią, ale nie spieszyła się.
- To niesprawiedliwe… -  Co jest niesprawiedliwe? - To, że nikt inny nie słyszy… Chociaż może to i lepiej.
Wyszeptała kilka słów, po czym odwróciła się gwałtownie. Zaskoczona przyjrzała się mężczyźnie, który stał za jej plecami. Był spoza wioski, tego była pewna, na dodatek jego postawa wskazywała jej, że…
Uważaj, jego przybycie nie sugeruje nic dobrego…
Głosy ucichły.
- Przykro mi dziecko, że tak to się musi skończyć… - Jednak wyraz twarzy mężczyzny sugerował, że wcale tak nie czuł, co nie umknęło jej uwadze. – Pozdrów bogów, gdy przyjdzie Ci ich spotkać. – Odsunął się od niej kilka kroków i zaczął machać rękami, szepcząc inkantację. Dziewczynka siedziała na ziemi, wpatrzona w dziwnego elfa. Chwile potem, zanim skończył on recytować zaklęcie, zauważyła ruch za jego plecami. Mężczyzna upadł zaskoczony na ziemię i zaczął odganiać istotę rękami, czym samym przerwał czar. Demon stał się namacalny, czerpiąc energię z mężczyzny, jednak wciąż nie był widoczny. Na twarzy elfa, chyba po raz pierwszy od dawna, pojawiła się panika.
- Przestań! Nie rób mu krzywdy… - Oczy Inarei świeciły dziwnym blaskiem. Odbijały światło, które otaczało demona, który go zaatakował.
Ona go widzi. Miał czas się zdziwić, bo istota dostosowała się do słów dziewczyny i wycofała się za nią. Ustawił się dokładnie za wątłym ciałem elfki. - Nie jesteś opętana… - Wydusił z siebie, kiedy tylko był w stanie się podnieść.
- Nie. – Dziewczynka uśmiechnęła się półgębkiem, wpatrując się w niego z zainteresowaniem.
Była taka młoda, a jednocześnie zdawała się tyle wiedzieć… Wiedziała na pewno, z jakim zamiarem do niej przyszedł, a mimo to nie zareagowała dopóki jej wprost nie zaatakował. Podniosła się po chwili i zaczęła iść w jego kierunku.
- Nie pasujesz tutaj. – Uśmiechnął się, przyglądając się dziecku dokładnie. Im dłużej na nią patrzył, tym bardziej jej rysy wydawały mu się znajome…
- A ktokolwiek pasuje? – Zmrużyła zirytowana oczy i postanowiła po prostu minąć elfa.
Złapał ją za rękę. – Mogę Cię wiele nauczyć. O nich, o nas, o świecie…
Nich, jako jedyny, kiedykolwiek użył stwierdzenia sugerującego, że istot jest więcej.
- Kim jesteś? – Zadała pytanie, ale wiedział, że nie było ono skierowane do niego. Czekał cierpliwie, aż uzyska swoją odpowiedź. – Boją się Ciebie, ale jednocześnie szanują.
Nastała dłuższa chwila ciszy, którą postanowił w końcu przerwać. - Demony to nie zwierzęta, nie można ich oswoić, nie masz pojęcia ile ryzykujesz!
Patrzyła mu przez chwilę w oczy, po czym zamknęła swoje, uśmiechając się przy tym do siebie.
 -Powiedz mi, Warlocku, czy naprawdę uważasz, że demony są gorsze od elfów, czy innych stworzeń? Według ciebie nikt inny nie zdradza, nie atakuje z cienia? Nie próbuje wykorzystać do własnych celów? – Znów na niego spojrzała, jej oczy były puste. Na swój sposób przypominała mu jego samego wiele lat temu. Postanowił jej nie przerywać. - Zdradzę ci coś. Moi rodzice porzucili mnie tuż przed wejściem do portalu. Podobno postanowili dołączyć do sił Kael'thasa. – Uśmiechnęła się smutno, widząc jego zaskoczenie. – Jestem dzieckiem, którego nie chcieli nawet rodzice. Mimo, ze względu na późniejsze wydarzenia wszyscy traktują mnie tutaj, jako dziecko zdrajców. Mało, kto ze mną rozmawiał odkąd tu ponownie przybyłam, a większość dorosłych traktuje mnie jak powietrze. Większość dzieci zaczęła patrzeć na mnie obojętnie… bądź tak, jakbym nie istniała, czyli zupełnie jak ich rodzice. Potem okazało się, że widzę więcej niż inni… Jednak zanim zauważyłam tę różnicę, zdążyli uznać mnie za nienormalną i pewnie dlatego zjawiłeś się tutaj ty. – Odetchnęła głęboko i odwróciła wzrok. - Do pewnego wieku każdy ma wymyślonych przyjaciół, szczególnie, gdy nie ma tych prawdziwych.
Uderzyło go, że była taka młoda… Nie mógł jej jednak teraz pomóc, miał tego pełną świadomość – była zdecydowanie za młoda i całe Silvermoon by go wyklęło, jakby wziął ją teraz na naukę.

1 komentarz:

  1. Jak się wróci do pierwszych notek po setnej to widać zmianę w stylu. Nowe notki są lżejsze, starsze są takie, hmm, zmuszające do myślenia. Ina tez wydaje się być mądrzejsza za dzieciaka. Acz jej aktualny, roztrzepany charakter bardziej mi sie podoba.
    PS. Czy w Blasted Lands da się zziębnąć? Tam nie ma przypadkiem strasznego skwaru 24h/7?
    - myo

    OdpowiedzUsuń