129

Nie mogę coś się rozkręcić w tym roku i trafić z terminami... Obiecuję poprawę.


Gdy Ina się obudziła, wokół panował mrok. Zamrugała parokrotnie, ale mimo to jej oczy nie chciały szybko przyzwyczaić się do ciemności. Przy przeciwległej ścianie dostrzegła promień światła. Biegł praktycznie od sufitu do podłogi. Dziewczyna ostrożnie odsunęła krzesło, by nie narobić hałasu. Udało się jej i wolno zaczęła przesuwać się w kierunku światła. Delikatnie popchnęła drzwi do pokoju. Ciche skrzypnięcie przerwało ciszę. Kula światła oślepiła elfkę. Nie od razu odzyskała jasność widzenia.
Zevrost, który siedział wyraźnie znudzony za biurkiem, podniósł na nią wzrok.
- O, obudziłaś się?
- Taak… - odpowiedziała niepewnie na to pytanie retoryczne.
Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę.
- To może teraz mi opowiesz, co tu właściwie robisz?
W czasie zadawania pytania jakby od niechcenie wskazał jej krzesło przed sobą. Inarea rozejrzała się. Po prostym wystroju reszty mieszkania nie spodziewała się tutaj tak urządzonego gabinetu. Trzy ściany praktycznie były zapełnione regałami z książkami i eliksirami. Widocznie wszyscy warlocy dużo czytali, a przynajmniej starali się sprawiać takie wrażenie. Biurko orka wizualnie było dla niego za duże. Tak co najmniej dwukrotnie, ale gdy Ina podeszła bliżej, dostrzegła, że Zevrost ma przed sobą rozłożony wielki zwój, a wokół niego kilka mniejszych. Na mniejszym blacie to by się nie zmieściło.
- E… Mistrz Erathiel powiedział mi, bym tu przyszła.
Gospodarz odłożył pióro na bok i splótł dłonie przed sobą.
- A gdzie on…?
Ina nie dała mu dokończyć.
- Powiedział, że zajmiesz się mną do jego powrotu.
Cokolwiek miał na myśli. - Pomyśleli obydwoje, chociaż nie mogli o tym wiedzieć.
- Wydaje mi się, że byliśmy w… na Outlandzie - powiedziała, gdy ork nie powtórzył pytania.
- Wydaje ci się? - Wyraźnie zaskoczyła go jej odpowiedź.
- Musieliśmy uciekać przed Aliantami. Tuż obok nas była brama, więc mistrz zdecydował, że przez nią przejdziemy, zamiast walczyć. Było ich sporo… Nie wiem, ile dokładnie.
Jej rozmówca zacisnął usta. Szybko jednak rozluźnił mięśnie i odetchnął głośno.
- Rozumiem, że zabrał cię w jakieś niebezpieczne miejsce i się przeliczył?
Pokręciła głową na boki.
- To nie tak. Byliśmy niedaleko mojej stolicy. To członków Przymierza nie powinno tam być.
Na czole warlocka pojawiły się zmarszczki, ale nie zapytał o nic więcej.
- Chodź, pomożesz mi przy kolacji. Chociaż tak naprawdę bliżej nam do śniadania.

Adeptka magii posłusznie podążyła za Zevrostem. Mężczyzna posadził ją przy stole i podał niewielką rybę.
- Opraw ją proszę.
Inarea wpatrywała się w martwe zwierze z wyraźną niepewnością. Ork jakby się zorientował po chwili i podał jej nóż.
- I… co ja mam z tym niby zrobić?
- Oprawić - powiedział cierpliwie. Zgonił to na barierę językową. - Usunąć łuski, odciąć łeb, pozbyć się wnętrzności, ości i kręgosłupa.
Dziewczyna wzięła ostrze do ręki, na jej twarz zaczęło wkraczać przerażenie.
- Aha…?
Warlock wyglądał na zaskoczonego jej reakcją.
- Nie umiesz? - zapytał zdziwiony.
Pokręciła głową.
- Dziwne… Szczerze mówiąc myślałem, że będzie to pierwsza rzecz, jakiej Erathiel nauczy swojego ewentualnego ucznia… Chociaż nie podejrzewałem, że takowy w końcu się pojawi w jego życiu.
- Dlaczego mój mistrz miałby uczyć mnie oprawiania ryb? Czy to jest potrzebne do jakiegoś rytuału?
Postanowiła nie zakładać od razu, że chodzi o coś głupiego i nieważnego. Ciągle miała wrażenie, że elf nie uczy jej wszystkiego. Nie. Nie wrażenie. Miała co do tego pewność, odkąd dowiedziała się o istnieniu klątw. O podstawowej broni warlocków, o której do teraz nie miała zielonego pojęcia. Jej rozmyślania gwałtownie przerwał śmiech Zevrosta.
- Nie… Po prostu Ere tak bardzo nie znosi gotować, że spodziewałem się, że znajdzie kogoś, kogo będzie uczył… A na wyprawach często prowiant zabrany z domu się kończy. W takich momentach trzeba improwizować i dobrze, by był ktoś, kto umie coś przyrządzić ze znalezionych produktów. Rozumiem, że nie posyłał cię do żadnej karczmy na praktyki?
Ina wpatrywała się w rozmówcę z powątpiewaniem. Dopiero po chwili do niej dotarło, że gospodarz mówi całkowicie poważnie.
- Dobrze, skoro tego nie umiesz… - Zabrał deskę z rybą i podłożył jej drugą z warzywami. - Pokrój to. - Dostrzegł to samo spojrzenie, jakie dziewczyna miała wcześniej. - Kawałki nie muszą być równe, byleby się do ust zmieściły…

Erathiel poczuł, że pieką go uszy. Nie wierzył w przesądy, ale nie mógł się pozbyć wrażenia, że ktoś o nim rozmawia. Znaczyłoby to, że lada chwila mogą go przywołać do stolicy. Wolałby tego uniknąć, miał na głowie szkolenie Iny, którym wypadałoby się w końcu zająć. Nie mógł tego odwlekać w nieskończoność, bo prędzej czy później dziewczyna zacznie szukać sobie innego mistrza. A na to nie mógł pozwolić.

Ork wrzucił wszystkie składniki do garnka i usiadł naprzeciw Iny.
- To… co mi ciekawego powiesz?
- Nic. - Wzruszyła ramionami. - Raczej nie mam nic ciekawego do powiedzenia.
- Ciągle się zastanawiam, dlaczego wybrał akurat ciebie.
- Może najlepiej będzie bezpośrednio go zapytać? - odparła ironicznie.
- Nie. To by popsuło zabawę…
Uśmiechnął się pokazując rząd nierównych żółtawo-czarnych zębów. Dziewczyna odruchowo odsunęła się na krześle. Dotarło do niej błyskawicznie, że nie powinna tak zareagować. Zevrost był jej gospodarzem. Gościł ją, mimo że to nie było jego rolą.
Tylko kogoś innego… - Dopowiedziały jej myśli.
Nie powinna zachowywać się w stosunku do niego niegrzecznie. Usiadła prosto i posłała mu przepraszające spojrzenie, ale ork zdawał się w ogóle nie zwrócić uwagi na jej reakcję. Mógł być przyzwyczajony.
- Opowiedz może coś o swoich przyjaciołach. Co porabiają?
To pytanie zabolało Inę. Przecież warlock nie mógł wiedzieć, jaka jest prawda.
- Nie wiem, dawno ich nie widziałam - skłamała, wykrzywiając usta.
- Z całą pewnością będziesz musiała to wkrótce nadrobić.
- Taak… Z całą pewnością.
Na dobry początek chyba trzeba będzie jakichś znaleźć…

2 komentarze:

  1. Liczyłem na nieco obszerniejszy opis walki Erathiela z felhunterami, może w następnej notce? Która, mam nadzieje, niedługo się pojawi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tamtą walką był ten mały problem, że Erathiel jest z definicji przepakiem... ale sugestia zostanie wzięta pod uwagę. Notka mam nadzieję będzie dzisiaj, najpóźniej jutro.

      Pozdrawiam i dziękuję za cierpliwość!
      A.

      Usuń