Gdy Ina się obudziła, wokół panował mrok. Zamrugała
parokrotnie, ale mimo to jej oczy nie chciały szybko przyzwyczaić się do
ciemności. Przy przeciwległej ścianie dostrzegła promień światła. Biegł
praktycznie od sufitu do podłogi. Dziewczyna ostrożnie odsunęła krzesło, by nie
narobić hałasu. Udało się jej i wolno zaczęła przesuwać się w kierunku światła.
Delikatnie popchnęła drzwi do pokoju. Ciche skrzypnięcie przerwało ciszę. Kula
światła oślepiła elfkę. Nie od razu odzyskała jasność widzenia.
Zevrost, który siedział wyraźnie znudzony za biurkiem,
podniósł na nią wzrok.
- O, obudziłaś się?
- Taak… - odpowiedziała niepewnie na to pytanie
retoryczne.
Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę.
- To może teraz mi opowiesz, co tu właściwie robisz?
W czasie zadawania pytania jakby od niechcenie wskazał
jej krzesło przed sobą. Inarea rozejrzała się. Po prostym wystroju reszty
mieszkania nie spodziewała się tutaj tak urządzonego gabinetu. Trzy ściany
praktycznie były zapełnione regałami z książkami i eliksirami. Widocznie
wszyscy warlocy dużo czytali, a przynajmniej starali się sprawiać takie
wrażenie. Biurko orka wizualnie było dla niego za duże. Tak co najmniej
dwukrotnie, ale gdy Ina podeszła bliżej, dostrzegła, że Zevrost ma przed sobą rozłożony
wielki zwój, a wokół niego kilka mniejszych. Na mniejszym blacie to by się nie
zmieściło.
- E… Mistrz Erathiel powiedział mi, bym tu przyszła.
Gospodarz odłożył pióro na bok i splótł dłonie przed
sobą.
- A gdzie on…?
Ina nie dała mu dokończyć.
- Powiedział, że zajmiesz się mną do jego powrotu.
Cokolwiek
miał na myśli. - Pomyśleli
obydwoje, chociaż nie mogli o tym wiedzieć.
- Wydaje mi się, że byliśmy w… na Outlandzie -
powiedziała, gdy ork nie powtórzył pytania.
- Wydaje ci się? - Wyraźnie zaskoczyła go jej
odpowiedź.
- Musieliśmy uciekać przed Aliantami. Tuż obok nas
była brama, więc mistrz zdecydował, że przez nią przejdziemy, zamiast walczyć.
Było ich sporo… Nie wiem, ile dokładnie.
Jej rozmówca zacisnął usta. Szybko jednak rozluźnił
mięśnie i odetchnął głośno.
- Rozumiem, że zabrał cię w jakieś niebezpieczne
miejsce i się przeliczył?
Pokręciła głową na boki.
- To nie tak. Byliśmy niedaleko mojej stolicy. To
członków Przymierza nie powinno tam być.
Na czole warlocka pojawiły się zmarszczki, ale nie
zapytał o nic więcej.
- Chodź, pomożesz mi przy kolacji. Chociaż tak
naprawdę bliżej nam do śniadania.
Adeptka magii posłusznie podążyła za Zevrostem. Mężczyzna
posadził ją przy stole i podał niewielką rybę.
- Opraw ją proszę.
Inarea wpatrywała się w martwe zwierze z wyraźną
niepewnością. Ork jakby się zorientował po chwili i podał jej nóż.
- I… co ja mam z tym niby zrobić?
- Oprawić - powiedział cierpliwie. Zgonił to na
barierę językową. - Usunąć łuski, odciąć łeb, pozbyć się wnętrzności, ości i
kręgosłupa.
Dziewczyna wzięła ostrze do ręki, na jej twarz zaczęło
wkraczać przerażenie.
- Aha…?
Warlock wyglądał na zaskoczonego jej reakcją.
- Nie umiesz? - zapytał zdziwiony.
Pokręciła głową.
- Dziwne… Szczerze mówiąc myślałem, że będzie to
pierwsza rzecz, jakiej Erathiel nauczy swojego ewentualnego ucznia… Chociaż nie
podejrzewałem, że takowy w końcu się pojawi w jego życiu.
- Dlaczego mój mistrz miałby uczyć mnie oprawiania
ryb? Czy to jest potrzebne do jakiegoś rytuału?
Postanowiła nie zakładać od razu, że chodzi o coś głupiego
i nieważnego. Ciągle miała wrażenie, że elf nie uczy jej wszystkiego. Nie. Nie
wrażenie. Miała co do tego pewność, odkąd dowiedziała się o istnieniu klątw. O
podstawowej broni warlocków, o której do teraz nie miała zielonego pojęcia. Jej
rozmyślania gwałtownie przerwał śmiech Zevrosta.
- Nie… Po prostu Ere tak bardzo nie znosi gotować, że
spodziewałem się, że znajdzie kogoś, kogo będzie uczył… A na wyprawach często
prowiant zabrany z domu się kończy. W takich momentach trzeba improwizować i
dobrze, by był ktoś, kto umie coś przyrządzić ze znalezionych produktów.
Rozumiem, że nie posyłał cię do żadnej karczmy na praktyki?
Ina wpatrywała się w rozmówcę z powątpiewaniem.
Dopiero po chwili do niej dotarło, że gospodarz mówi całkowicie poważnie.
- Dobrze, skoro tego nie umiesz… - Zabrał deskę z rybą
i podłożył jej drugą z warzywami. - Pokrój to. - Dostrzegł to samo spojrzenie,
jakie dziewczyna miała wcześniej. - Kawałki nie muszą być równe, byleby się do
ust zmieściły…
Erathiel poczuł, że pieką go uszy. Nie wierzył w
przesądy, ale nie mógł się pozbyć wrażenia, że ktoś o nim rozmawia. Znaczyłoby
to, że lada chwila mogą go przywołać do stolicy. Wolałby tego uniknąć, miał na
głowie szkolenie Iny, którym wypadałoby się w końcu zająć. Nie mógł tego
odwlekać w nieskończoność, bo prędzej czy później dziewczyna zacznie szukać
sobie innego mistrza. A na to nie mógł pozwolić.
Ork wrzucił wszystkie składniki do garnka i usiadł
naprzeciw Iny.
- To… co mi ciekawego powiesz?
- Nic. - Wzruszyła ramionami. - Raczej nie mam nic
ciekawego do powiedzenia.
- Ciągle się zastanawiam, dlaczego wybrał akurat
ciebie.
- Może najlepiej będzie bezpośrednio go zapytać? -
odparła ironicznie.
- Nie. To by popsuło zabawę…
Uśmiechnął się pokazując rząd nierównych
żółtawo-czarnych zębów. Dziewczyna odruchowo odsunęła się na krześle. Dotarło
do niej błyskawicznie, że nie powinna tak zareagować. Zevrost był jej
gospodarzem. Gościł ją, mimo że to nie było jego rolą.
Tylko kogoś
innego… - Dopowiedziały jej myśli.
Nie powinna zachowywać się w stosunku do niego
niegrzecznie. Usiadła prosto i posłała mu przepraszające spojrzenie, ale ork
zdawał się w ogóle nie zwrócić uwagi na jej reakcję. Mógł być przyzwyczajony.
- Opowiedz może coś o swoich przyjaciołach. Co
porabiają?
To pytanie zabolało Inę. Przecież warlock nie mógł
wiedzieć, jaka jest prawda.
- Nie wiem, dawno ich nie widziałam - skłamała,
wykrzywiając usta.
- Z całą pewnością będziesz musiała to wkrótce
nadrobić.
- Taak… Z całą pewnością.
Na dobry
początek chyba trzeba będzie jakichś znaleźć…
Liczyłem na nieco obszerniejszy opis walki Erathiela z felhunterami, może w następnej notce? Która, mam nadzieje, niedługo się pojawi;)
OdpowiedzUsuńZ tamtą walką był ten mały problem, że Erathiel jest z definicji przepakiem... ale sugestia zostanie wzięta pod uwagę. Notka mam nadzieję będzie dzisiaj, najpóźniej jutro.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za cierpliwość!
A.