Otworzyła oczy i spojrzała na śnieżnobiały
sufit. Już kiedyś znalazła się w takiej sytuacji, ale wtedy powaliła ją magia. Zepsuta
i za silna na jej małe ciało. W tym momencie nie kojarzyła jednak nic, co mogło
ją doprowadzić do takiego stanu. We wspomnieniu widziała doskonale pirata,
który ją zaatakował. Zaczęła robić unik, a następne co pamiętała to tępy ból i
biały sufit, na który właśnie się patrzyła. Miała trudności z przewróceniem się
na bok. Zamknęła na chwilę oczy. Wyczuła, że poza nią w pomieszczeniu znajduje
się demon oraz ktoś władający podobną magią. Musiał być to jej mistrz, bo
wątpiła, by jej towarzysz spokojnie znosił obecność kogoś innego przy jej
nieprzytomnym ciele.
Spróbowała się podnieść, ale
przeszywający ból skutecznie jej to uniemożliwił.
- Powinnaś leżeć spokojnie - Erathiel
podszedł do jej łóżka.
Ina od razu zauważyła bandaż na szyi i
ręce mistrza. Nie potrafiła ukryć zdziwienia.
- Zamknij usta, bo ci jeszcze jakaś
mucha wleci - elf parsknął i usiadł na jej łóżku.
- Co się właściwie stało? Pamiętam, że
oberwałam w bok, dlaczego więc boli mnie głowa? - podniosła rękę do czoła i
zauważyła, że jej przedramię jest całe zabandażowane. Pod palcami wyczuła, że
jej głowa również jest owinięta szorstkim materiałem.
Wyszukała wzrokiem demona. Stał pod
przeciwległą ścianą i wyglądał na naburmuszonego. Gdy zorientował się, że
dziewczyna na niego patrzy, zbliżył się do niej.
Przepraszam...
Chciał powiedzieć coś więcej, ale
Erathiel, który go nie słyszał, zaczął odpowiadać na pytanie Iny.
- Byliśmy nieostrożni. Wszyscy - dodał
po chwili i zerknął w stronę demona. - Piraci nie byli groźni, przez co nie
byliśmy wystarczająco czujni. Na dodatek, gdybym spodziewał się tam członków
Przymierza, nie namawiałbym cię na to zadanie. Ba, nawet nie pozwoliłbym ci o
nim pomyśleć.
Splótł dłonie przed sobą, teraz Ina
wyraźnie widziała, że elf ma obie ręce zabandażowane.
Dziewczyna nie dawała za wygraną i uparcie
dopytywała, co się stało. W końcu Erathiel zaczął opowiadać.
- Widziałem, że z jakiegoś powodu
wypadłaś z rytmu, ale to nie był powód, żeby się wtrącać. Nawet gdyby pirat cię lekko zranił, nie powinno to być nic uniemożliwiającego ci dalszą walkę.
Na dodatek przypominam, że miałaś mój kamień, którego mogłaś użyć w każdej
chwili. Sytuacja wydawała się być opanowana. Podejrzewam, że twój cienisty
towarzysz uważał podobnie, bo nie wyczułem z jego strony większej aktywności -
mężczyzna urwał i pochylił się do przodu.
Powietrze w pomieszczeniu niemal
zgęstniało. Pełna napięcia cisza wypełniła cały pokój. Ina nie śmiała się
odezwać, czekała aż Erathiel sam podejmie wątek.
- To była jedna z tych chwil, kiedy
elfi wzrok na niewiele się przydaje. Szczególnie, że nie spodziewałem się tam nikogo
tego pokroju. Łotrzyk skutecznie skrył się w cieniach. Musiał cię ogłuszyć i praktycznie
wpadłaś na miecz pirata. Z początku myślałem, że przyjęłaś jakąś pokręconą taktykę,
ale gdy padłaś na ziemię i zauważyłem szczerzącego się gnoma, zrozumiałem, że
popełniłem błąd.
Kątem oka Ina zauważyła, że demon
przytaknął. Nie miała pewności, czy zgadzał się z elfem, czy również przyznawał
się do błędu. Mistrz umilkł i wydawało się, że nie ma zamiaru podjąć dalej
wątku.
- Co było potem? - dopytała.
- Potem była jatka, której szczegółów
wolałbym ci oszczędzić.
- Ilu ich było? - nie dawała się zbyć.
Erathiel spojrzał na nią poważnie. Odniosła wrażenie, że gdzieś w głębi jego oczu zobaczyła strach.
- Zbyt wielu - wyszeptał cicho.
___
Zmuszona jestem przenieść aktualizację na poniedziałki. Ostatnimi czasy w weekendy pojawia się za dużo niezależnych czynników, które uniemożliwiają mi pisanie i wstawianie notek.
Notki do nadrobienia: ciągle 2 sztuki.
Pozdrawiam.
Czekamy na więcej :) PS. Krwawe jastrzębie mogą pomóc ;)
OdpowiedzUsuń