23


Skoro nic jej nie groziło, a demon był tuż przy niej, Ina postanowiła wybrać się na zwiedzanie miasta. Bardzo szybko zdała sobie sprawę, że kręci się w kółko. Nawet, gdy pytała przewodników o drogę, kierunek, który jej wskazywali, nie pokrywał się z rzeczywistym. Gdy  po raz kolejny znalazła się tuż pod bankiem, zrezygnowana usiadła na ziemi. Uliczki Silvermoon bywały pokręcone, ale tam potrafiła się odnaleźć. Będąc w Undercity zaczęła mieć wątpliwości, czy w ogóle trafi do wyjścia.
- Znasz to miasto…? – zapytała demona, jak tylko znalazła ustronne miejsce, gdzie nikt się nie kręcił.
Nie miałem powodu bywać w miastach Hordy, czy też raczej w miastach ogólnie. Mogę Ci wskazać siedzibę magów w tym labiryncie.
- Wskazania wyjścia byłoby bardziej wskazane…
Coś się zbliża.
W tym momencie, zgodnie ze słowami demona, zza rogu wyłoniła się dziwna postać. Ina ze zdziwieniem wpatrywała się w półprzejrzystą kobiecą sylwetkę. Wielkie uszy, długie pazury, fioletowa skóra – istota wyglądała dokładnie tak, jak zjawa, którą matki straszyły małe elfiątka.
- Krwawy elf?
- Banshee?
Inarea imitowała głos zjawy i przyjrzała jej się z ciekawością. Może nie powinna polegać na słowach martwej elfki, że nikt jej tu nie skrzywdzi.
- Bardzo zabawne… - przejrzysta kobieta zdawała się być zirytowana pytaniem Iny. – Pytam poważnie.
Ma oczy, więc chyba powinna być w stanie tyle stwierdzić… Zrób coś dla mnie i nie drocz się z nieumartymi.
Dziewczyna ledwo widocznie kiwnęła głową, po czym ukłoniła się lekko przed zjawą.
- Nie chciałam być niegrzeczna…
Istota przyglądała się Inie przez chwilę, po czym po prostu poszła dalej. O ile można tak określić unoszenie się nad ziemią.
- Przepraszam, pani zjawo… ale nie potrafię trafić do wyjścia.
Banshee zatrzymała się i skierowała świecące oczy na młodą elfkę.
- Staraj się dostać jak najwyżej, to znajdziesz wyjście. Uważaj jednak, bo niektórzy spędzają wieki błądząc po tych korytarzach – roześmiała się tak, że dziewczynie przeszły ciarki po plecach.
- Dziękuję za radę… i ostrzeżenie – ukłoniła się niezgrabnie i odbiegła w przeciwnym kierunku, niż kierowała się banshee.

Nigdy nie podejrzewała, że znalezienie windy może ją tak uszczęśliwić. W końcu udało jej się znów trafić na powierzchnię. Wbiegła do starej sali tronowej, a zaraz potem znalazła się na zrujnowanym placu. Nie był on jednak opustoszały, kręciło się po nim sporo krwawych elfów. Wypatrzyła Rida i szybko zbliżyła się do niego.
- Co to za zgrupowanie?
- Przyszliśmy odwiedzić naszych nowych… przyjaciół – początkujący kapłan zwrócił się do niej. – Twoja obecność tutaj świadczy o tym, że wiesz, co zostało ustalone.
Kiwnęła głową, a Rid kontynuował.
- Erathiel szuka Cię po całym Silvermoon, chyba się zdziwi, że trafiłaś tu sama.
- Pewnie tak, ale niech  się trochę wysili… Jeżeli chce mnie znów zakopać w książkach, to wolę odwlekać ten moment w nieskończoność. To gdzie teraz?
- Do Orgrimmaru, „ukłonić się” władcy Hordy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz