Elf zmierzył uczennicę spojrzeniem,
które by zabijało, gdyby tylko spojrzenie było w stanie to zrobić. Po chwili
elf wziął głęboki oddech i próbował się uspokoić. Z jakiegoś powodu to pytanie
zdenerwowało go dużo mocniej, niż Inarea podejrzewała. Postanowiła szybko
zmienić temat.
- Co robiłeś na Outlandzie?
- A co tam mogłem robić?! -
odpowiedział coraz bardziej wkurzony. - Szukałem cię!
- Ale dlaczego mnie tam szukałeś...? -
zapytała autentycznie zdziwiona.
Na twarz elfa wkroczyło zdziwienie. Zdawał
się nie mieć przygotowanej odpowiedzi na to pytanie, a Ina odniosła dziwne
wrażenie, że nie zamierzał powiedzieć jej prawdy.
Atmosfera gwałtownie zgęstniała,
niemal można ją było kroić nożem. Pełną napięcia ciszę przerwał piskliwy głos
dochodzący zza okna:
- Proszę was, dobrzy ludzie, pomóżcie!
- Tylko nie ludzie - odpowiedział mu
lekko znudzony ork.
- Zabraliśmy tyle, ile jesteśmy w
stanie jako nagrodę...
Inarea podeszła do okna i spojrzała na
podwórze. Pomiędzy pijącymi członkami hordy kręcił się goblin z sakiewką w
ręce. Wyglądał na zrezygnowanego. Jeden z taurenów spojrzał na mieszek i
prychnął głośno.
- Za tyle to nie opłaca mi się ruszać
tyłka z krzesła!
Goblina wyraźnie zirytowało to zdanie,
bo nie podchodził już do nikogo, tylko wszedł do jednego z budynków. Po chwili
wrócił niosąc w dłoni plakat i skrzynkę z narzędziami. Szedł w stronę karczmy,
ale gdy podszedł bliżej, Ina straciła go z oczu. Usłyszała natomiast ciche
stukanie.
- Idź zobaczyć, co też oferował ten
goblin, że żaden doświadczony poszukiwacz przygód się tego nie podjął -
powiedział Erathiel po dłuższym czasie.
- Skoro nikt się tego nie podjął,
dlaczego uważasz, że mnie to zainteresuje?
- Oni mają wszystko, ty nie masz nic.
Powinnaś zapracować na swoje utrzymanie.
Pierwsze zdanie strasznie zabolało
Inę, ale starała się tego po sobie nie okazać. Kiwnęła jedynie głową i opuściła
pokój.
Masz mnie. Zawsze.
Powiedz tylko słowo, a stanę się, kim
pragniesz. Strażnikiem, nauczycielem, kim tylko zechcesz.
Wspomnienie gwałtownie wypełniło myśli
Inarei. Niemal czuła szorstki piasek pod stopami i ostry zapach pustyni.
Pamiętała dokładnie, jak wpatrywała się w wielką istotę, która zdawała pojawić
się znikąd. Miała świadomość, że słowa, które słyszy w głowie, są wypowiadane w innym
języku, a mimo to doskonale wiedziała, co demon chciał powiedzieć. Była sama na
środku niczego, otoczona przez dzikie zwierzęta. Jeszcze chwilę wcześniej miała
rodzinę, plany odnośnie kolejnej zabawy poobiedniej, ale to wszystko przepadło.
Nagle przed nią zjawił się ktoś, kto chciał jej pomóc. Nie widziała wtedy
wyraźnie jego twarzy, ale mimo to wiedziała, że demon patrzy na nią ze
smutkiem. Chociaż wtedy jeszcze nie wiedziała, że jest demonem. Przybysz
powtórzył swoje słowa i wyraźnie czekał na jakąś odpowiedź z jej strony. Kilkuletnie
porzucone dziecko mogło w takim wypadku mieć tylko jedno życzenie.
Uśmiechnęła się do towarzysza i wyszła
przed karczmę. Ogarnęła spojrzeniem okolicę. Niewiele się zmieniło od jej
ostatniego wyjścia. Horda ciągle krzątała się wszędzie. Część nosiła skrzynie,
a część piła w karczmie. Jednostki się zmieniały, ale stosunek pracujących do
odpoczywających był w miarę stały. Widocznie ci, którzy przybyli do Ratchet, nie
lubili się zbytnio przepracowywać.
Odnalazła w końcu plakat na ścianie
budynku. Przecisnęła się przez tłum i stanęła przed ogłoszeniem.
"Kapitan J. Garvey...
Oskarżony o piractwo na otwartym
morzu, porwania, wymuszenia, podpalenia, niewolnictwo i inne. Garvey niedawno
przybył na te wody prowadząc załogę Korsarzy Mórz Południowych. Ostatnio
widziany był podczas napaści na wyspę Fray. W celu otrzymania nagrody należy
przynieść dowód jego śmierci, który umożliwi jednoznaczną identyfikację.
Nagroda: osiem srebra."
Inarea przeczytała pod nosem
ogłoszenia, a następnie jakby się zawiesiła.
Za trudne słowa?
O ile od Erathiela mogłaby się spodziewać
ironii, pytanie demona było jej pozbawione. W odpowiedzi kiwnęła głową.
W skrócie. Zabij złego człowieka i
przynieś dowód jego śmierci. Znając tutejsze zboczenia, pewnie chodzi o głowę.
- Skoro już zapoznałaś się z zadaniem,
możemy się go podjąć - Erathiel odezwał się za jej plecami.
- My?
- Niezależnie od tego, co o mnie sądzisz.
Nie puszczę cię samej do walki z całą piracką załogą... Przynajmniej jeszcze nie teraz!
____
Korekta kroi sałatkę - sprawdzanie będzie później :)
____
Korekta kroi sałatkę - sprawdzanie będzie później :)
Fabularnie ostatnie zdanie jest jak najbardziej na miejscu, jednak w świecie World of Warcraft, jestes potwornie samotny/a na tym etapie rozwoju. Jeśli już masz jakiegoś Mentora, to raczej boostuje Cię po podziemiach niz pomaga wykonywać "niskopienne" zadania.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie zaniechałaś tego projektu. Całym sercem jestem z Tobą Ina :)
Tylko tutaj niezbyt jest opcja boostowania po podziemiach - staram się to urealnić. Krótko mówiąc podziemia w danej formie mogą być zrobione raz, przez jedną grupę :).
OdpowiedzUsuń