-
Czyli Ty jesteś Inarea?
Zamrugała
wyrwana z własnych myśli i przyjrzała się mężczyźnie. Miał długie blond włosy
oraz oczy, od których biła zielona poświata. Nie różnił się za bardzo od innych
elfów, których zachcianki musiała ostatnio spełniać. Jedyną różnicą było to, że
poza nią nikt nie czekał, by go wysłuchać. Kiwnęła lekko głową i wbiła w niego
znudzony wzrok.
-
Wybacz, że tak ci się przyglądam, ale jesteś pierwszą od dawna uczennicą, którą
Erathiel wziął, o ile nie jedyną.
Spojrzała
na niego z zaciekawieniem. Nikt wcześniej nie wspominał w jej obecności tego
imienia. Nagle przez jej ciało przeszedł dziwny dreszcz. Chciała wyszukać
wzrokiem swojego demona, by potwierdzić swoją tezę, ale powstrzymała się w
ostatniej chwili. Mężczyzna mógłby to odebrać jako brak zainteresowania, a w
końcu udało jej się spotkać innego warlocka.
-
Nie rozumiem jednak, dlaczego dopiero teraz cię tu przyprowadził. Większość
młodych tu zaczyna, a ty przeszłaś już podstawowe szkolenie… - znów urwał,
chyba oczekując od niej jakiejś reakcji.
-
Cały czas powtarza, że jesteś wyjątkowa, ale ani razu nie odpowiedział mi na pytanie,
czemu tak uważa.
-
Pewnie się bał - Pewnie się bał… - Ina zamilkła, kiedy ona i demon zaczęli
wypowiadać to samo zdanie w tym samym czasie.
-
Czego miałby się bać, droga adeptko? – uśmiech, który najpewniej miał ją
zachęcić do dalszego mówienia, spowodował jej dalsze milczenie. Po dłuższej
chwili mężczyzna podjął próbę rozmowy.
–
Według mojej wiedzy Erathiel nie boi się niczego… Miło byłoby się dowiedzieć,
że jednak ma on jakieś normalne odruchy.
Uciekła
wzrokiem i spojrzała na demona. Był spokojny, jak zawsze. Odniosła dziwne
wrażenie, że uśmiecha się do niej zachęcająco, ale wiedziała, że to niemożliwe.
Demony nie mogą się uśmiechać… Przynajmniej tak powiedział jej mistrz, oczywiście
po tym, jak ją wyśmiał za takie pytanie.
-
Bał się o innych adeptów – spojrzała na elfa. Widziała wyraźnie zdziwienie
malujące się na jego twarzy. Erathiel nigdy nie powiedział jej tego wprost, ale
wiedziała, że tak było. Jego bojaźń nie wynikała jednak z braku kontroli
mocy przez Inę, bo z tym nie miała większych problemów. Mistrz bał się, że jeżeli
dziewczyna nie dogada się z innymi dziećmi, tak jak to miało miejsce w jej
wiosce, demon może wziąć sprawy w swoje ręce. Jednak to był jedyny jak na razie
przypadek, gdy istota stanęła w obronie swojej towarzyszki i możliwe, że to
przekonało Erathiela do przyprowadzenia jej tutaj. Nie mogła o tym jednak
powiedzieć temu warlockowi. Patrzyła więc spokojnie, jak mężczyzna opanowuje
zdziwienie, po czym kręci z niedowierzaniem głową.
-
Mam dla ciebie zadanie, które chciałabym, żebyś jak najszybciej wykonała –
kontynuował, gdy kiwnęła głową. – Udaj się do Akademii Falthrien na zachodzie i
przynieś mi cztery zwykłe widmowe esencje i jedną skażoną. Powinnaś je zebrać z
żywiołaków kręcących się w tamtym miejscu. Uważaj jednak, może to być wyjątkowo
niebezpieczne i może przydać ci się pomoc.
Popatrzyła
na niego z niedowierzaniem, ale nie powiedziała ani słowa.
-
Gdy je przyniesiesz, zaczniemy przywołania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz