Zafascynowana dziewczyna co chwilę
zanurzała dłoń w wodzie i wynurzała ją każdorazowo wpatrując się w światełka,
które się pojawiały i znikały miarowo. Gdy pierwszy zachwyt minął, elfka
położyła się na plecach koło zbiornika i przeciągnęła się leniwie. Przymknęła
oczy i wzięła głęboki oddech.
Demon przypatrywał się temu bez emocji.
Nie odzywał się niepytany, nie chcąc przerywać Inie zabawy. Nie spodziewał się
żadnego zagrożenia w tej jaskini, ale i tak bacznie obserwował, czy nikt się
nie zbliża.
- Tak tu spokojnie… Mogłabym tu
zostać.
Spieszy ci się gdzieś? - zapytał cicho. To miejsce
napełniało go niepokojem, ale nie dawał tego po sobie poznać. Skoro na Inę
działo wprost przeciwnie, to nie miał zamiaru jej tego psuć.
- Właściwie to nie. Mówiłeś, że to
niegroźne, czyli mogę wejść do wody?
Przy powierzchni na pewno jest
bezpiecznie. Sprawdzę, jak sprawa wygląda w głębi. Poczekaj.
Demon zniknął pod taflą. Gdy nie
wrócił od razu, Ina postanowiła rozejrzeć się dokładniej po pomieszczeniu.
Podniosła polano, które nadal płonęło jasnym ogniem.
Ciekawe,
co tu było wcześniej. Może jakaś sala tajemnych spotkań? Miejsce, gdzie
szlachcice spotykali się w sekrecie? Tylko dlaczego, mimo miejsc na pochodnie,
nie ma tu żadnych mebli? Nikt, kto mógłby spotykać się w tajemnicy, nie kojarzy
mi się jako siedzący na zimnej podłodze.
Dziewczyna poczuła dziwne mrowienie,
gdy zbliżyła się do środka sali. Coś ją wzywało i odpychało jednocześnie. Gdy
poświeciła na ziemię, zauważyła, że na podłodze znajdowały się rysy. Wydawały
się być nieregularne, ale im dłużej Ina się im przyglądała, tym bardziej
wydawało jej się, że jest tam jakiś wzór. Przejechała palcem po wgłębieniu w
jednej z linii, które od razu rozbłysło zielonym światłem. Gdy przeciągnęła
palcem po kolejnej, osiągnęła ten sam efekt. Elfka odłożyła ostrożnie pochodnie,
ale płomień po zetknięciu się z podłogą od razu zgasł. Ciemność jednak nie
otoczyła Iny, bo wgłębienia jarzyły się coraz mocniejszym światłem.
To
wygląda jak fragment kręgu. Dlaczego ktoś go wyrył? Użycie pyłu wydaje się dużo
prostsze.
Nie dotykaj!
Demon błyskawicznie znalazł się przy
towarzyszce i złapał ją za nadgarstek, uniemożliwiając dalsze odkrywanie wzoru.
- Ktoś tu coś przywoływał -
powiedziała, próbując wyswobodzić rękę.
Próbował - odpowiedział wyraźnie zmieszany. - Krąg
nie został ukończony.
- Możesz mnie więc puścić.
Tylko jeżeli obiecasz, że więcej go
nie dotkniesz.
- Dlaczego? Skoro i tak jest
niekompletny. - Wyrwała rękę.
Sama dobrze wiesz, że przywołanie to
nie tylko otwarcie portalu. Część run wokół wzmacnia jego działanie, część, a
może i większość, zwykle jest tworzona dla ochrony warlocka. Ciężko określić,
czy cokolwiek zostało ukończone. Jeżeli część tworząca przejście byłaby
skończona, a ta z zabezpieczeniami już nie… Sama rozumiesz, czemu nie możesz go
dotykać.
- Przecież nie powinien aktywować się
bez kamienia duszy, a ja żadnego nie posiadam. W ogóle ten wzór jest jakiś
dziwny. Nie przypomina tych, które widziałam do tej pory… Może za wyjątkiem
tego w Undercity.
Takie wzory próbują zwykle tworzyć
demony.
- Przecież demony nie mogą przywoływać
innych demonów.
Nie są tworzone ściśle do przywołań.
Bardziej mają one otwierać przejścia.
- Do tej pory uczono mnie, że nie
możecie sami otwierać portali.
Nie możemy. W tym cały sekret. Nie
tworzyłem go swoimi rękami… Znaczy…
Inarea wiedziała, że jej towarzysz się
nie przejęzyczył. Już wcześniej zauważyła, że energia z wgłębień jest związana
z demonem. Chociaż podejrzewała zupełnie inne powiązanie.
- Myślałam, że to tutaj cię przywołano.
Jak to, ty tworzyłeś ten krąg…? W jakim celu?
Wolałbym o tym nie rozmawiać.
- A ja wolałabym, byś mi o tym
opowiedział.
To nie jest dobry moment.
- Skoro jesteśmy teraz tutaj, to
lepszego momentu już nie będzie - próbowała być nieustępliwa.
Demon zamilkł na dłuższy czas. Stanął
po drugiej stronie kręgu, wyraźnie oddalając się od Iny.
Masz świadomość, że nie zawsze byłem
taki… opanowany, prawda? To pamiątka z okresu, gdy byłem jak inne demony. Właściwie
to nie. Nigdy nie byłem jak inne demony. Byłem dużo gorszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz