Rada
cieni maczała w tym palce...
- Hm? -
elfka spojrzała pytająco na niewidzialnego demona.
- Coś się
stało, Ino?
- Nic,
zamyśliłam się tylko - obiegła wzrokiem salę, a następnie wskazała na koniec
sali. - Tam znajduje się warlock, którego będziemy musieli się pozbyć...
- Uważasz,
że innych nie musimy?
Dziewczyna
zagryzła wargę. Mimo wszystko orczy nie był jej ojczystym językiem i musiała
się dokładniej zastanowić, co chce powiedzieć.
- On...
według mnie to on przywołał tego wielkiego demona.
Nazywając
go wielkim, obrażasz mnie.
- Jeżeli
zaatakujemy go na samym początku, to cała sala się na nas rzuci - wojowniczka
stwierdziła bez entuzjazmu.
- Trochę
adrenaliny jeszcze nikomu nie zaszkodziło - Enyd wyszczerzył swoje popsute
zęby, ale po chwili spoważniał. - Tamci pod ścianą zaczynają jakiś rytuał, może
uda ci się ściągnąć tylko tych bliższych...
Orczyca
przytaknęła i uderzyła maczugą o tarczę, przykuwając uwagę najbliższych przeciwników.
Ina wstrzymała się z atakiem, by orki nie rzuciły się na nią. Przez chwile
przyglądała się walczącej Spede i ogarnęło ją bardzo dziwne uczucie. A co,
jakby to jej ktoś kazał walczyć z pobratymcami? Tak po prostu iść i mordować
inne elfy, dlatego że nie chciały rozmawiać. Tutaj niby wszyscy stanowili
realne zagrożenie, bo gdyby im się udało, miasto nie nadawałoby się do
zamieszkania przez długie lata... Jednak, czy wojowniczka naprawdę nie miała
żadnych wątpliwości? Na jej twarzy nie rysowały się żadne uczucia, poza
wściekłością.
Padła jedna
grupa, niedługo potem druga... Warlock, wskazany przez Inę, i dwóch jego
towarzyszy niezbyt interesowali się tym, co się dzieje wokół. Powietrze wokół
nich stawało się coraz gęstsze i wszyscy zaczynali mieć problemy z oddychaniem.
Powinni poczekać, aż wojowniczka odpocznie i rzuci się na przeciwników, ale pozostali
wyczuli, że dzieje się coś złego. Wszystko zdawało się wibrować od
nagromadzonej energii. Była ona niemal namacalna dla każdego, nawet Enyd, który
z magią nie miał nic wspólnego, zaczął się niespokojnie rozglądać. Ina
otworzyła usta, ale zanim cokolwiek zdążyła przez nie powiedzieć, Ridel rzucił
się do przodu. Kapłan nie zważał na to, że omal się nie potknął. Ruszył pędem
do przodu i wbiegł pomiędzy warlocków. Mógł zrobić tylko jedno.
Chwila
wyciszenia. Coś, czego każdy z krwawych elfów uczył się na początku swojej
podróży. Niezależnie od obranej ścieżki, zaklęcie zawsze działało tak samo.
Kapłanowi udało się przerwać czar pleciony przez warlocków i to była jedyna
dobra wiadomość dotycząca jego działania. Znalazł się pomiędzy trzema
przeciwnikami, z których każdy za pasem dzierżył sztylet.
- Karnar!
Ina wraz z
demonem nie czekała na rozwój wydarzeń. Obydwoje rzucili się na jednego z
orków, licząc, że reszta grupy ruszy na pomoc zamiast stać z otwartymi ustami.
- Czy jeżeli
będę cię potrzebować... - zapytała szeptem.
Przyrzekłem,
że będę cię chronił. Tylko ciebie.
Dziewczyna kiwnęła
głową, mimo że odpowiedź jej nie usatysfakcjonowała.
Spede
uderzyła kilkukrotnie maczugą w tarczę i rzuciła się z krzykiem w stronę
przeciwników. Jej działanie poskutkowało, bo chwilę potem cała trójka na niej
skupiła swoją uwagę. Orczyca zaczęła biegać po całej sali, zmuszając
pobratymców do tego samego. Enyd zaatakował tego warlocka, którego Ina
obrzucała cienistymi kulami. Gdy padł pierwszy, skupili się na drugim, a w tym
czasie najsilniejszy z orków podpalił wojowniczkę. Ina zatrzymała się w połowie
zaklęcia.
- Też chce
tak umieć...
Może,
jak każda głupota przestanie cię rozpraszać, to osiągniesz jakieś postępy.
Prychnęła na
demona i obrzuciła orka kolejnymi kulami. Gdy został tylko jeden warlock, nie
zwolniła ani trochę. Z każdą kolejną kulą udawało jej się minimalnie skracać
czas rzucania następnej.
Zabijanie dla treningu... czyż nie tak
wszyscy robimy? - spytała samą siebie, jak tylko ork padł martwy.
Za jego
plecami znajdowała się skrzynia, do obrabowywania której ochoczo przystąpił
Enyd. Zadowolony włożył sobie sztylet za pasek, nawet się nie upewniając, czy
nikt inny go nie potrzebuje. Następnie wyciągnął płachtę czerwonego materiału,
który okazał się sukienką.
- To co, Ridzie? Rozumiem, że widzę cię w tym wdzianku od następnego spotkania?
--------------
Notka przed korektą, proszę o wyrozumiałość... i sugestie :)
Notka przed korektą, proszę o wyrozumiałość... i sugestie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz