A
jeżeli jej nie zwyciężę…? -
Ina zadawała sobie to pytanie pokonując kolejne stopnie. Miała nadzieję, że
mistrz jej nie zostawi i jeżeli zacznie słabnąć, zjawi się, żeby jej pomóc. Nie
wiedziała, jaką moc ma voidwalker, którego przywoła i czy w ogóle będzie miała
szansę z nim wygrać.
- Karnar…
- wyszeptała, ale demon się nie pojawił. - Karnar!
- krzyknęła ściskając w dłoni jeden z kamieni duszy.
Tym razem imp postanowił się zjawić. Popatrzył
na dziewczynę spode łba, ale nic nie powiedział. Po prostu podążył za Iną.
Schody skończyły się małym tarasem,
który prowadził do pomieszczenia interesującego Inę. Nie potrzebowała książki,
by wiedzieć, że to miejsce, którego szuka. Powietrze było aż gęste od magii. Na
pierwszy rzut oka pokój, do którego weszła, nie wyróżniał się niczym
szczególnym. W oknach były lekko zniszczone zasłony, na ziemi zakurzony dywan.
Pod ścianami stały meble, które przy odrobinie pracy odzyskałyby dawną
świetność. W jednym z kątów stały stół i kilka krzeseł. Można by pomyśleć, że
jeszcze w zeszłym miesiącu ktoś tu mieszkał… Ktoś poza duchami. Zjawy wyraźnie
omijały to miejsce, bo Ina nie dostrzegła żadnej z nich, odkąd weszła na
schody. Może nie pasowała im wszechobecna magia… Albo było tu coś, czego się
bały.
Adeptka magii obiegła wzrokiem pomieszczenie.
Zdawała sobie sprawę, że nie widzi kręgów, o których mówił Erathiel. Jedyne
miejsce, gdzie mogły się znajdować, to kawałek pustej podłogi. Biła od niego
moc, ale dziewczyna nie dostrzegła znaków, które towarzyszyły przywołaniu.
- Możesz mi pomóc?
Karnar wpatrywał się w punkt na
ścianie, celowo ignorując Inę.
- Mógłbyś
mi pomóc? - powtórzyła w demonim języku.
- Jestem
tu. To powinno ci wystarczyć - odparł nie odrywając wzroku od ściany.
- Nie
powiem, twoja obecność jest ważna, ale… Bardziej namacalna pomoc by się
przydała.
Imp zaszczycił elfkę spojrzeniem, ale
nie odpowiedział. Zmrużył oczy, był wyraźnie na coś wściekły.
- Nie
patrz na mnie, jakbym zabiła ci zwierzątko… Czy tacy jak ty w ogóle mają
zwierzęta?
Szczere pytanie Iny wyraźnie zbiło
demona z tropu. Przez chwilę jego oczy się rozszerzyły, ale po chwili wróciły
do poprzedniego stanu.
- Czego
ty właściwie ode mnie oczekujesz? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Pomocy.
Karnar wyglądał, jakby dziewczyna
odpowiedziała mu jakiś niestosowny żart. Jednak elfka wyglądała tak niewinnie,
że zdawał się mieć wątpliwości, czy to było celowe.
- Nie
masz świadomości, o co mnie prosisz, prawda? - Spojrzał na nią krzywo.
Ina była zaskoczona pytaniem demona.
Owszem, nie wyraziła się zbyt jasno, ale żeby aż tak?
- Chciałabym,
byś pomógł mi pokonać istotę, którą mam zamiar przyzwać.
- A
potem?
- Co
potem?
Imp nie odpowiedział. Rozejrzał się po
pomieszczeniu, po czym stanął tam, gdzie nie było dywanu. Mruknął coś pod nosem
i dotknął dłońmi posadzki. Z jego palców popłynęła magia. Elfka wyraźnie
widziała, jak energia demona rozchodzi się po podłodze. Białowłosa nie miała
pewności, czy kręgi, które się pokazały, były dziełem Karnara, czy też jego moc
tylko je ujawniła. Z zafascynowaniem wpatrywała się w powstające symbole i
starała się je zapamiętać.
Gdy demon oderwał dłoń od podłogi,
cała była pokryta kręgami i symbolami. W środku znajdował się największy okrąg
z dwoma rzędami znaków. Od niego odchodziło pięć mniejszych, w każdym był
kolejny rząd symboli.
- Muszę
przyznać, że jestem pod wrażeniem… - mruknął imp. - Chyba wystarczy ci mojej pomocy - po tych słowach zaczął znikać.
- Czekaj!
A jeżeli nie będę w stanie pokonać go sama?
- To
czy wtedy na pewno będziesz jego warta?
Karnar zniknął. W powietrzu jeszcze
przez chwilę utrzymywała się jego wyszczerzona twarz, ale Ina uznała, że to
złudzenie.
Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni
kamień, który znalazła w Martwej Bliźnie. Mimo braku instrukcji dokładnie
wiedziała, co z nim zrobić. Jak tylko Ina położyła przedmiot na środku
największego kręgu, rozbłysnął się on fioletowym światłem. Elfka poczuła, jak
energia z jej ciała przepływa do kamienia. Nie potrafiła tego przerwać, w końcu
upadła na ziemię z osłabienia. Ledwo utrzymała przytomność, gdy pomieszczenie
wypełniła dusząca mgła. Nie trwało to jednak długo i zamglenie rozproszyło się
- tylko po to, by po chwili skupić się w jednym miejscu.
Stworzenie
zrodzone z pustki… - przypomniała sobie słowa, które
wyczytała w książce. To zdanie dobrze opisywało istotę, którą ujrzała przed
sobą.
Demon zdawał się nie mieć określonego
kształtu. Gdy się na niego patrzyło, miało się wrażenie, że ktoś wyrwał kawałek
przestrzeni ze świata. Wpatrywało się w pustkę i nie trwało długo, zanim
zorientować się można było, że pustka także się wpatruje. Dwa jasne ślepia
wyraźnie odznaczały się na ciemnej sylwetce stwora.
Ina ostrożnie podniosła się z ziemi,
nie spuszczając wzroku z przybysza.
- Chcę,
żebyś mi służył - powiedziała niepewnie, cytując księgę.
Oczy demona przeniosły się na Inę.
Przez chwilę stworzenie mierzyło ją wzrokiem. Nie minęły jednak dwa uderzenia
serca, jak potwór zaatakował.
Dziewczyna odskoczyła z największego
kręgu i stanęła w jednym z mniejszych. Z tego, co pamiętała, to jeżeli opuści
granicę symboli, przywołanie zostanie przerwane.
Próby rozmowy z demonem spełzły na
niczym. Elfka uformowała w dłoniach cienistą kulę i cisnęła ją w stwora. Nie
zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia. Miała wręcz wrażenie, że się
roześmiał. Istota zatrzymała się i spojrzała na przeciwniczkę z politowaniem.
Dało to Inie chwilę na rzucenie zaklęcia zepsucia, ale skutek był taki sam. Tym
razem nie miała już wątpliwości, że voidwalker się śmieje. Widziała kiedyś inne
czary warlocków, ale nie miała okazji ich użyć. Zaklęcia cienia nie działały na
demona, a w tym momencie nie potrafiła sobie żadnego innego przypomnieć. Gdy na
chwilę pogrążyła się w myślach, istota znalazła się tuż przy niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz