107

Dzisiaj trochę mniej zgodnie z lore i questem z WoWa, ale czy komuś właściwie to przeszkadza? Planowałam notkę w ciągu tygodnia, ale znów skończyło się na niedzieli... Przynajmniej tempo jednego wpisu w tygodniu udaje mi się utrzymać. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do lektury!

A jeżeli jej nie zwyciężę…? - Ina zadawała sobie to pytanie pokonując kolejne stopnie. Miała nadzieję, że mistrz jej nie zostawi i jeżeli zacznie słabnąć, zjawi się, żeby jej pomóc. Nie wiedziała, jaką moc ma voidwalker, którego przywoła i czy w ogóle będzie miała szansę z nim wygrać.
- Karnar… - wyszeptała, ale demon się nie pojawił. - Karnar! - krzyknęła ściskając w dłoni jeden z kamieni duszy.
Tym razem imp postanowił się zjawić. Popatrzył na dziewczynę spode łba, ale nic nie powiedział. Po prostu podążył za Iną.

Schody skończyły się małym tarasem, który prowadził do pomieszczenia interesującego Inę. Nie potrzebowała książki, by wiedzieć, że to miejsce, którego szuka. Powietrze było aż gęste od magii. Na pierwszy rzut oka pokój, do którego weszła, nie wyróżniał się niczym szczególnym. W oknach były lekko zniszczone zasłony, na ziemi zakurzony dywan. Pod ścianami stały meble, które przy odrobinie pracy odzyskałyby dawną świetność. W jednym z kątów stały stół i kilka krzeseł. Można by pomyśleć, że jeszcze w zeszłym miesiącu ktoś tu mieszkał… Ktoś poza duchami. Zjawy wyraźnie omijały to miejsce, bo Ina nie dostrzegła żadnej z nich, odkąd weszła na schody. Może nie pasowała im wszechobecna magia… Albo było tu coś, czego się bały.
Adeptka magii obiegła wzrokiem pomieszczenie. Zdawała sobie sprawę, że nie widzi kręgów, o których mówił Erathiel. Jedyne miejsce, gdzie mogły się znajdować, to kawałek pustej podłogi. Biła od niego moc, ale dziewczyna nie dostrzegła znaków, które towarzyszyły przywołaniu.
- Możesz mi pomóc?
Karnar wpatrywał się w punkt na ścianie, celowo ignorując Inę.
- Mógłbyś mi pomóc? - powtórzyła w demonim języku.
- Jestem tu. To powinno ci wystarczyć - odparł nie odrywając wzroku od ściany.
- Nie powiem, twoja obecność jest ważna, ale… Bardziej namacalna pomoc by się przydała.
Imp zaszczycił elfkę spojrzeniem, ale nie odpowiedział. Zmrużył oczy, był wyraźnie na coś wściekły.
- Nie patrz na mnie, jakbym zabiła ci zwierzątko… Czy tacy jak ty w ogóle mają zwierzęta?
Szczere pytanie Iny wyraźnie zbiło demona z tropu. Przez chwilę jego oczy się rozszerzyły, ale po chwili wróciły do poprzedniego stanu.
- Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
- Pomocy.
Karnar wyglądał, jakby dziewczyna odpowiedziała mu jakiś niestosowny żart. Jednak elfka wyglądała tak niewinnie, że zdawał się mieć wątpliwości, czy to było celowe.
- Nie masz świadomości, o co mnie prosisz, prawda? - Spojrzał na nią krzywo.
Ina była zaskoczona pytaniem demona. Owszem, nie wyraziła się zbyt jasno, ale żeby aż tak?
- Chciałabym, byś pomógł mi pokonać istotę, którą mam zamiar przyzwać.
- A potem?
- Co potem?
Imp nie odpowiedział. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym stanął tam, gdzie nie było dywanu. Mruknął coś pod nosem i dotknął dłońmi posadzki. Z jego palców popłynęła magia. Elfka wyraźnie widziała, jak energia demona rozchodzi się po podłodze. Białowłosa nie miała pewności, czy kręgi, które się pokazały, były dziełem Karnara, czy też jego moc tylko je ujawniła. Z zafascynowaniem wpatrywała się w powstające symbole i starała się je zapamiętać.

Gdy demon oderwał dłoń od podłogi, cała była pokryta kręgami i symbolami. W środku znajdował się największy okrąg z dwoma rzędami znaków. Od niego odchodziło pięć mniejszych, w każdym był kolejny rząd symboli.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem… - mruknął imp. - Chyba wystarczy ci mojej pomocy - po tych słowach zaczął znikać.
- Czekaj! A jeżeli nie będę w stanie pokonać go sama?
- To czy wtedy na pewno będziesz jego warta?
Karnar zniknął. W powietrzu jeszcze przez chwilę utrzymywała się jego wyszczerzona twarz, ale Ina uznała, że to złudzenie.

Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni kamień, który znalazła w Martwej Bliźnie. Mimo braku instrukcji dokładnie wiedziała, co z nim zrobić. Jak tylko Ina położyła przedmiot na środku największego kręgu, rozbłysnął się on fioletowym światłem. Elfka poczuła, jak energia z jej ciała przepływa do kamienia. Nie potrafiła tego przerwać, w końcu upadła na ziemię z osłabienia. Ledwo utrzymała przytomność, gdy pomieszczenie wypełniła dusząca mgła. Nie trwało to jednak długo i zamglenie rozproszyło się - tylko po to, by po chwili skupić się w jednym miejscu.
Stworzenie zrodzone z pustki… - przypomniała sobie słowa, które wyczytała w książce. To zdanie dobrze opisywało istotę, którą ujrzała przed sobą.
Demon zdawał się nie mieć określonego kształtu. Gdy się na niego patrzyło, miało się wrażenie, że ktoś wyrwał kawałek przestrzeni ze świata. Wpatrywało się w pustkę i nie trwało długo, zanim zorientować się można było, że pustka także się wpatruje. Dwa jasne ślepia wyraźnie odznaczały się na ciemnej sylwetce stwora.
Ina ostrożnie podniosła się z ziemi, nie spuszczając wzroku z przybysza.
- Chcę, żebyś mi służył - powiedziała niepewnie, cytując księgę.
Oczy demona przeniosły się na Inę. Przez chwilę stworzenie mierzyło ją wzrokiem. Nie minęły jednak dwa uderzenia serca, jak potwór zaatakował.
Dziewczyna odskoczyła z największego kręgu i stanęła w jednym z mniejszych. Z tego, co pamiętała, to jeżeli opuści granicę symboli, przywołanie zostanie przerwane.

Próby rozmowy z demonem spełzły na niczym. Elfka uformowała w dłoniach cienistą kulę i cisnęła ją w stwora. Nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia. Miała wręcz wrażenie, że się roześmiał. Istota zatrzymała się i spojrzała na przeciwniczkę z politowaniem. Dało to Inie chwilę na rzucenie zaklęcia zepsucia, ale skutek był taki sam. Tym razem nie miała już wątpliwości, że voidwalker się śmieje. Widziała kiedyś inne czary warlocków, ale nie miała okazji ich użyć. Zaklęcia cienia nie działały na demona, a w tym momencie nie potrafiła sobie żadnego innego przypomnieć. Gdy na chwilę pogrążyła się w myślach, istota znalazła się tuż przy niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz