Po dłuższym przyglądaniu się istotom drużyna stwierdziła, że kilka osobników się wyróżnia. Ina bardzo szybko wyczuła, że niektórzy są w stanie korzystać z magii. Orczyca warknęła coś pod nosem o szamanach.
- Szamani? A
któż to taki…? – Rid zwrócił się do Iny, by przetłumaczyła.
- Nie uczyli
was o… a zresztą nie ważne. Jeżeli jest to społeczność skupiona wokół szamanów…
Teoretycznie po ich wyeliminowaniu wśród reszty troggów powinien zapanować
chaos i ułatwić nam walkę.
- A jeżeli
to nie zadziała, to i tak nie ma dla nas większego znaczenia – nieumarły
mruknął pod nosem.
Podzielili
się szybko, kto skupi się na którym przeciwniku. Teoretycznie najbezpieczniej byłoby
ich eliminować po kolei, ale nie mieli tego komfortu. Nie będą mieli szansy na
poruszanie się powoli do przodu i zabijanie każdego z osobna. Nikt ich nie
przygotował do takiej walki, nikt ich też przed tym nie przestrzegł. Byli zdani
na własną pomysłowość i nadzieję, że komunikacja pomiędzy rasami nie zawiedzie.
- Karnar,
tobie w udziale przypadł tamten pod ścianą – Ina zwróciła się do demona.
- Chyba
śnisz, jeżeli myślisz, że wejdę na sam środek sali, by walczyć z jakimś
zniekształconym stworem!
- Co on
powiedział?
- Nie mam
zielonego pojęcia – elfka uśmiechnęła się głupio. – Często coś burczy pod
nosem, jak wydaję mu polecenia, ale zawsze się słucha.
Drugi demon
jej towarzyszący skwitował jej odpowiedź głośnym śmiechem w jej myślach.
Gdy upewniła
się, że wszyscy są gotowi, orczyca rzuciła się do przodu z głośnym krzykiem.
Przykuła uwagę wszystkich w sali, którzy natychmiast rzucili się na nią. Gdy
stwory skupiły swoją uwagę na Spede, Rid wyszedł zza rogu i zaczął ją ostrożnie
leczyć. W międzyczasie reszta grupy skupiła się na przypisanych wcześniej
celach. Szamani jako jedyni zauważyli, co się dzieje i rzucili się na resztę
drużyny. Nawoływania orczycy na nic się tutaj zdały, ale przynajmniej uwaga
reszty troggów ciągle była na niej.
Ina
przewróciła się nagle, w nodze czuła wyraźny ból, ale nie potrafiła
zlokalizować jego źródła.
Błyskawica…
Kto by się spodziewał takiej magii po tych stworach.
- Zamiast
się wymądrzać w mojej głowie mógłbyś pomóc – warknęła, w międzyczasie snując
między palcami zaklęcie.
I
odebrać ci całą zabawę i naukę? Nie wydaje mi się.
Przeciwko
tej magii jej tarcza nie będzie żadną ochroną, więc elfka nie traciła na nią
mocy. Pozostało jej tylko atakować na przemian dwoma zaklęciami, które dobrze
znała. W powietrzu zrobiło się gęsto od czarów. Nagle szaman atakujący
myśliwego chybił zaklęciem i trafiło ono tuż obok przeciwnika Iny. Nie wahała
się ani chwili. Skryła się za tumanem kurzu i podbiegła do trogga, chwytając go
za nadgarstek. Przerwała mu zaklęcie leczące, a następnie uderzyła go Kulą
Cienia prosto w twarz.
Była pewna,
że demon zaraz zapyta ją, jak się czuje z tym, co zrobiła, ale on postanowił
milczeć. Nie mogła też sama do niego nic powiedzieć, bo była za blisko Enjuska.
Rozejrzała się, starając się rozeznać w sytuacji. Łotrzyk i myśliwy pokonali przeciwników
chwilę po niej, a Karnar skakał radosny po zwłokach szamana, jakby wcale z nim nie
walczył. Z tej strony wyglądało to nieźle, ale zdawało się, że orczyca opada z
sił, a Rid robi się coraz bardziej blady.
Nie
zastanawiając się rzucili się do ataku. Tym razem sztylety, strzały i magia
atakowały tego samego przeciwnika. Dzięki szybkiej eliminacji pojedynczych
jednostek orczyca miała lżej. Walka zakończyła się, gdy ostatni trogg padł na
ziemię, a wraz z nim nieprzytomny Rid.
Ina podeszła
do przyjaciela i przyłożyła mu rękę do czoła. Nauczono ją odbierania energii,
nie przekazywania, więc nie mogła nic zrobić poza upewnieniem się, że Rid żyje.
Po chwili zauważyła, że w skroń kapłana wbił się kawałek kamienia.
Nie tylko
ona zwróciła na to uwagę. Łotrzyk odepchnął ją na bok i zajął się opatrywaniem
rany.
- Rozumiem,
że elfiki nie uznały za stosowne nauczenie was pierwszej pomocy.
Milczała, bo
co innego mogła zrobić? Wpatrywała się, jak zręczne dłonie Enyda szybko
oczyszczają, a potem bandażują ranę. Gdy skończył, wyciągnął zza paska butelkę
wody i bezceremonialnie wylał jej zawartość na twarz kapłana.
- Wstawaj,
śpiąca królewno.
Kapłan
otworzył oczy i potrzebował chwili, by zorientować się, gdzie jest.
- Rozumiem,
że wygraliśmy…? – zwrócił się do Iny.
- Owszem. Jednak
jakby nie patrzeć, to dopiero początek…
Drużyna
zajęła się przeszukiwaniem zwłok troggów, zanim te zaczną się rozkładać pod
wpływem gorąca. Spede zadowolona ubrała się w nowe buty i koszulę i wcale jej
nie przeszkadzało, że były jeszcze ciepłe od poprzedniego właściciela. Rid z
radością powitał kilka buteleczek z niebieskim płynem. Usiedli, by się posilić,
a w międzyczasie każdy z zainteresowanych oglądał, czy na troggach nie zostało
coś interesującego.
Nie
wydajesz się przekonana do grabienia zwłok… To jednak naturalne. Twoje pewnie
też by za długo nie leżały, aż ktoś by się zainteresował zawartością twoich
kieszeni.
Nie
skomentowała, bo nie chciała o tym myśleć.
-------------------
Tak, pamiętam, że mam jeszcze jedną zaległa notkę... I pojawi się ona, jednak nie jestem w stanie stwierdzić kiedy...
Nie ogarniam Google+. Teraz mam niby 0 obserwatorów, a wydawało mi się, że jakichś miałam... Pomoże ktoś - nawet przez danie + ?
Nie ogarniam Google+. Teraz mam niby 0 obserwatorów, a wydawało mi się, że jakichś miałam... Pomoże ktoś - nawet przez danie + ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz