4

Minęło dużo czasu zanim Erathiel ponownie zdecydował się dać jej szansę przyjrzeniu się innemu adeptowi.
To nie jest elf… Znaczy jest, ale jakiś taki inny… Nie jest też demonem. Jest na to jakieś określenie, ale go nie pamiętam.
- Masz tutaj przykład warlocka związanego z demonem. – Erathiel wskazał jej ręką chłopaka znajdującego się na placu przed nimi. - Połączenie jest stałe i do póki ma się świadomość tego stanu i kontrolę nad wszystkim nie dzieje się nic złego. Jedynie trzeba pamiętać, że to dzika istota, która została zniewolona. Zachowuje się, jak choroba. Jej największym pragnieniem jest zniszczenie nosiciela bądź przejęcie nad nim całkowitej kontroli. Jednak daje to ogromną moc i możliwości… - Westchnął, jakby z żalem. - Przez co wiele słabszych warlocków się na to decyduje. Docelowo okazją się za słabi.. i zaczynają się kłopoty. – Przerwał na chwilę i obrócił się gwałtownie. – Czekaj tu, wrócę niedługo.
Wpatrywała się w milczeniu w młodego chłopaka. Poruszał się w dziwny sposób, jakby przeskakiwał z miejsca na miejsce. Niektóre z jego gestów rozpoznawała, jako fragmenty zaklęć, ale nie tworzyły one zamkniętej formy. Wydawało się, że powtarza pierwsze gesty z każdego znanego sobie zaklęcia.
Taniec demonów… - Słucham? – Taniec demonów. Dziwnie widzieć to po tak wielu latach. Sądziłem, że zostało to zakazane przez zbyt dużą liczbę przejęć, czy jak wy to nazywacie… Opętań. – Według Jego słów nie jest to zakazane. – Tłumaczy to, czemu coraz więcej demonów przechodzi przez bramę.  – A Ty nie przeszedłeś z tego powodu? – Nie. – A…
Rozmowę nieświadomie przerwał jej chłopak, o którym rozmawiali chwilę wcześniej. Spojrzał na Inę wyzywająco. – Chcesz się zmierzyć? Czyż nie po to przyszłaś?
- Nie widzę potrzeby sprawdzenia swoich sił. – Odruchowo skłoniła głowę. – Po prostu cię obserwuję.
- A może ja nie chcę być obserwowany? – Jego głos stał się coraz ostrzejszy, wyraźnie szukał zaczepki.
- To wybrałeś złe miejsce. –Omiotła ręką powietrze przed sobą, zmuszając go do rozejrzenia się.
Widzisz ten błysk w jego oku? Właśnie traci świadomość. – Ten demon nie ma powodu mnie atakować…  - Jesteś pewna? Demony czerpią energię z żywych istot, a ty właśnie taką jesteś. Każdy demon ma powód by cię zaatakować.
Nie zdążyła na to odpowiedzieć ani wyrazić swoich wątpliwości. Odskoczyła do tyłu, w ostatniej chwili unikając ciosu. Chłopak przez chwilę wpatrywał się w nią dzikimi oczami. Podniósł się z ziemi wolno, otrzepując pięść, którą wybitnie chciał wbić w Inę.
- Przestań! – Krzyknęła całkowicie zdezorientowana.
Uniknęła jeszcze kilku ciosów, gdy zniechęcony przeciwnik się zatrzymał. Wykorzystała tę chwilę na przyjrzenie się mu, ale nie straciła czujności. Wykonał kilka gestów, a chwilę potem w jego dłoniach zaczęła się tworzyć kulka ciemnej energii. Dziewczyna instynktownie cofnęła się. Cokolwiek robił chłopak, ta wiedza była jeszcze poza jej zasięgiem.
Tarcza… tylko, jak ją się przywoływało. Jej ręce instynktownie odtworzyły gesty, które kiedyś pokazał jej Erathiel. Sfera, która ją otoczyła, wchłonęła całą energię ataku, a następnie rozbłysła jasnym światłem. Chwilę potem rozpadła się, jakby była ze szkła, ale jej odłamki nie raniły.
Ataki chłopaka powtarzały się kilkakrotnie, za każdym razem robiła dokładnie to samo. Potrafiła lepiej dysponować energią niż jej przeciwnik, bo bardzo szybko dostrzegła na jego twarzy ślady zmęczenia. A przynajmniej jej się wydawało, że takowe dostrzegła, bo ciężko wyczytać coś z twarzy demona.
- Co mam zrobić… - Zapytała cicho.
Korzystaj z tego, czego Cię nauczono. – Erathiel prawie niczego mnie jeszcze nie nauczył… - Właśnie. Prawie.
Mogła tylko czekać, aż chłopak osłabi się na tyle, że zaprzestanie ataków, miała nadzieje, że to zakończy walkę. On jednak zaczął przetwarzać energię życiową na magiczną i po raz kolejny ją atakował. Kolejny ruch Iny był ryzykowany, ale starannie go przemyślała. W czasie, jak chłopak rzucał zaklęcie, podbiegła do niego. Zdezorientował się lekko i zyskała chwilę na uwolnienie mocy.
Mocy, którą posiada każdy krwawy elf. Umożliwia ona odcięcie się chwilowe od świata magicznego, wyciszenie wszystkich wokół siebie. Używane przede wszystkim w momentach złego samopoczucia albo zagrożenia. Ten drugi przypadek pasował tutaj idealnie.
Mając chwilę spokoju, po przerwaniu zaklęcia, Ina wcięła zamach i przyłożyła chłopakowi w twarzy. Do ostatniej chwili nie wiedziała, czy chce go uderzyć pięścią, czy go spoliczkować. Zdecydowała się na to drugie.
Demon zły i zaskoczony wbił złe spojrzenie w dziewczynę. Był już zbyt osłabiony by przeprowadzić kolejny atak, przynajmniej powinien taki być. Zdecydował się jednak na jeszcze jedną konwersję energii. Tym razem Ina odskoczyła od kuli energii, bo nie zdążyłaby rzucić tarczy. Ciemna materia pomknęła w stronę drzewa, przecinając je w miejscu styku.
- Po prostu przestań.
- Nie mogę, jesteś zagrożeniem.

                                                                                            
W końcu dotarłam do fragmentów niepublikowanych wcześniej... Miłej lektury.

3 komentarze:

  1. Po przeczytaniu czterech rozdziałów muszę stwierdzić, że opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło i chcę czytać kolejne rozdziały ;)
    podoba mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Docelowo okazją się za słabi" - okazują
    "miała nadzieje, że to zakończy walkę" - nadzieję
    "ruch Iny był ryzykowany" - ryzykowny brzmiałoby poprawniej
    "przyłożyła chłopakowi w twarzy" - twarz

    Chyba właśnie odkryłam, że tu da się normalnie podpisać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ale piszesz fajnie

    OdpowiedzUsuń