- Czy jesteś już gotowa przywołać
voidwalkera? Jest to istota stworzona z chaosu. Jeżeli przywołasz jednego z
nich, ale nie będziesz w stanie go kontrolować, twoje ciało zostanie rozerwane
na kawałki.
Jakby nie patrzeć, było to bardzo
zachęcające dla młodej elfki. Inarea zastanawiała się, kto pozwolił takim
osobom w ogóle nauczać innych. Brakowało tylko, by mistrz Carendin wyciągnął
zza pleców obraz przedstawiający porażkę jednego ze swoich uczniów. Aż dziwne,
że nie wpadł na to, by taki zamówić. Wzdrygnęła się na samą myśl. Do tego
zirytowała ją postawa Erathiela, który nie powiedział ani słowa, tylko podejrzanie
się uśmiechał.
- Pierwszy voidwalker - Ina kontynuowała
przedrzeźniając głos nieumarłego - został przywołany przez Egalina. Wyjaśnił on
dokładnie w swojej księdze zaklęć sposób przywołania tej istoty.
Dziewczyna wciągnęła głośno powietrze
i spojrzała na demona.
- Gdyby mógł po prostu dać mi tę
księgę, byłoby za prosto, prawda? - zapytała go.
Nie mi to oceniać.
- Mógłbyś się w końcu do czegoś przydać!
Nie przydaję się? Od co najmniej
godziny słucham dzielnie twojego marudzenia.
Elfka nabrała głośno powietrza i
nadęła policzki.
Ja przynajmniej idę z tobą, nie
zapominaj o tym.
Słowa towarzysza ją zabolały. Niestety
miał rację, Erathiel po raz kolejny ją zostawił i poszedł załatwiać swoje sprawy.
Zawsze było coś ważniejszego niż podróżowanie z nią i uczenie jej.
- Niestety - znów mówiła niskim głosem
- księga została nam skradziona! Oczywiście masz świadomość, że to był jedyny,
niepowtarzalny egzemplarz i mimo moich chęci, nie jestem w stanie cię niczego
bez niego nauczyć! Wstrętnych złodziei, nazywających siebie Szkarłatną
Krucjatą, znajdziesz na wschodzie Polan Tirisfal. Jeden z nich powinien być w
posiadaniu tej niesamowitej księgi. Jeżeli mi ją przyniesiesz, przekażę ci
tajniki w niej zawarte.
Coś mi się kojarzy, że on to ujął trochę
inaczej...
- A jakie to ma znaczenie? Sens był
ten sam... Tak samo, jak to, że księga została skradziona już dłuższy czas
temu, ale nikomu nie chciało się ruszyć, by ją odzyskać. Wspomniał też chyba
coś o tym, że przetracili cały budżet...
Przepili...
- Wychodzi na jedno. Przepili cały
budżet, więc nie mają nic do zaoferowania. Dlatego nikt się nie podjął tego
zadania. Doszli do całkiem mądrego wniosku, że będą potrzebować jakiegoś
młodego naiwnego, któremu wiedza zawarta w księdze będzie potrzebna. I tym
sposobem odzyskają skradzioną własność przy zerowym nakładzie. Jakie to
genialne...
I skuteczne - dokończył demon, ale tego Ina już
nie skomentowała.
Dziewczyna odskoczyła, w ostatniej
chwili unikając zębów dziwnego stworzenia. Skarciła w myślach Karnara, który
stwierdził, że rzucenie ognistej kuli w grzywę psopodobnego zwierzęcia będzie
zabawne. Nie był to pierwszy taki wybryk impa w tym dniu, ale tym razem Ina
straciła cierpliwość. Zanim zaatakowała przeciwnika, odesłała Karnara do jego
świata. Nie potrzebowała w tym momencie dodatkowego powodu do nerwów, bo i tak
była wystarczająco wkurzona całą sytuacją.
Zwierzę nie było silne. Gdyby nie
zostało zaczepione, najprawdopodobniej nie odważyłoby się samo zaatakować.
Teraz to jednak było bez znaczenia. Gdy przeciwnik padł na ziemię, zaczął padać
deszcz.
Ina odrzuciła na plecy mokre włosy i
już miała powiedzieć wiązankę, która nie przystoi osobie w jej wieku, gdy do
jej uszy dotarł dziwny dźwięk. Nie mogła ustalić jego źródła, bo szum wody był
za głośny, ale demonowi to nie przeszkadzało.
Słyszysz? Ktoś krzyczy. A teraz
bulgocze. A teraz znowu krzyczy...
Bez zastanowienia Inarea rzuciła się
biegiem w kierunku jeziora.
___
Wszelkie komentarze czytam, niezależnie pod którym rozdziałem się znajdą, więc zachęcam Was do zostawiania swoich opinii i przemyśleń pod notkami.
W ciągu tygodnia dodam coś do działu Za kulisami.
Krótko, albo nie tyle co krótko, co bardzo szybko to przeczytałam :< Chcę, dużo, dużooo więcej :) Odnośnie mojego poprzedniego pytania, grałam kiedyś na sunwellu, w najbliższym czasie planuje powrót, wiec może się kiedyś spotkamy podczas wspólnej gry.
OdpowiedzUsuń~B.
Może się spotkamy. Na szczęście "Inarea" nie była zajęta, więc łatwo mnie znaleźć :)
OdpowiedzUsuńKażda notka ma od 1 do 2 stron w wordzie, ta jest bliżej dolnej granicy (ale za to nie ma prawie akapitów). Kolejna standardowo za tydzień.
Pani Aleksandro jestem pod wrażeniem i z niecierpliwością czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz i zapraszam w poniedziałek na nową notkę :)
UsuńVoid będzie, ale najpierw mamy topielca :)
OdpowiedzUsuńwydawało mi się, że chwilę mnie nie bylo a tu z 40
OdpowiedzUsuńnotek do nadrobienia :D
"...gdy do jej USZY dotarł dziwny dźwięk"
-myo