108

Inspiracją do dzisiejszej notki był poniższy fragment wowwiki o Voidwalkerach:
"The touch of a voidwalker brings a victim’s most painful memories rushing to the surface; for a brief moment, she can think of nothing but destroying the source of this mental anguish."

Erathiel przewracał właśnie kolejną kartkę, gdy do jego uszu dotarł stłumiony krzyk. Oderwał wzrok od książki i trwał przez chwilę w bezruchu.
- Musiałem się przesłyszeć… - mruknął do siebie.
Próbował wrócić do lektury, ale coś nie dawało mu spokoju. Gdzieś z tyłu świadomości jakaś myśl próbowała bezskutecznie przebić się na powierzchnię.
- Mam wrażenie, że zapomniałem o czymś ważnym…

Ból. Tego właśnie spodziewała się Ina, gdy voidwalker ją dotknął. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Przez chwilę zaskoczona wpatrywała się w ślepia stworzenia. Zanim zdążyłaby doliczyć do dwóch, otoczyła ją ciemność.

Na twarzy poczuła ciepły wiatr, trochę za ciepły na jej gust. Ktoś trzymał ją za rękę. Dotyk wydał się jej dziwnie znajomy. Otworzyła oczy i ujrzała plecy kobiety, która ciągnęła ją za sobą. Chciała coś powiedzieć, ale jakby głos ugrzązł Inie w gardle. Zdała sobie sprawę, że nie panuje nad ciałem, w którym się znajduje. Nie mogła nawet obrócić głowy, by upewnić się, że znajduje się na pustyni. Osoba przed nią coś mówiła, ale do młodej elfki nie docierały słowa. Tak samo jak odpowiedź, której na pewno udzieliła wtedy. Pamiętała doskonale ten moment. Z jednej strony przyjemny, bo to jej ostatnie wspomnienie o rodzicach. Z drugiej, doskonale wiedziała, co się zaraz stanie, a przynajmniej jaki będzie tego skutek. Znów otoczyła ją ciemność.

W następnej chwili dziewczyna siedziała na piasku i wpatrywała się w niedaleką bramę. Była niemal pewna, ze widziała, jak jej rodzice przez nią przechodzą. Próbowała sobie przypomnieć, co się dokładnie stało, ale bezskutecznie. Podniosła się i chciała iść w stronę przejścia, ale jej nogi były nienaturalnie ciężkie. Dopiero po dłuższej chwili udało jej się je poruszyć. Próbę biegu zakończyła bolesnym lądowaniem na piasku. Zauważyła obok siebie cień, ale nie była w stanie zareagować.
Nie idź tam.
Ina pamiętała. To były pierwsze słowa, które wypowiedział do niej demon. Obróciła się i spojrzała na obcą istotę. W pierwszej chwili chciała uciec, ale zanim wykonała krok, dotarło do niej, że nie ma dokąd.
Ich już nie ma przy bramie, a jedyne, co cię za nią czeka, to śmierć.

Kolejny raz Ina wyłoniła się z ciemności. Tym razem znajdowała się w wiosce, do której ją podrzucono. Na początku wszyscy przyjęli ją dobrze. Kilka rodzin chciało się nią nawet zaopiekować, ale postanowiono, że najpierw wróci do domu. Dobrze było jednak tylko przez kilka pierwszych dni. Potem ktoś usłyszał, że dziewczyna mówi do siebie. Niektórzy to zignorowali i nadal chcieli jej pomóc, ale gdy zapytana, z kim rozmawia, Ina odpowiedziała, że z demonem, wszystko się skończyło. Nikogo już nie interesowało, jak pomóc młodej elfce. Zaczęto się jej bać, ale wtedy jeszcze Ina nie zdała sobie z tego sprawy. W tym momencie dopiero, gdy oglądała własne wspomnienia ponownie, dotarło to do niej. Strach, obrzydzenie i niezrozumienie. Kolejny raz została sama.

Wspomnienia, którymi Inarea była atakowana, nie były dobre. Jeżeli zaczynały się dobrze, to tylko po to, by ranić ją dużo głębiej. Miała nadzieję na dobre zakończenie sytuacji, które wiedziała, że skończą się źle. Pokazano jej każdą kłótnie z Erathielem, to jak niemal nie zabił jej cienistą kulą, gdy niespodziewanie weszła do jego pokoju

Ina od pewnego czasu czuła łzy spływające po jej policzkach, mimo że w jej wspomnieniach ich nie było. Oglądała właśnie chwile tuż przed zniknięciem demona. Poczuła, że się zapada coraz głębiej. Pogrążała się w swoich własnych wspomnieniach, które ją w tym momencie atakowały.

Nagle otworzyła oczy i spojrzała na voidwalkera. Wydał jej się zamyślony. Może dlatego przerwał pokazywanie elfce ciągu zdarzeń z jej życia. Istota przemówiła po chwili:
- Nie mogę nie przyznać, że twoja relacja z tamtym demonem jest zaskakująca… Nie widzę, byście się kiedykolwiek połączyli, a mimo to…
Ina nie odpowiedziała. Opadła na kolana i wpatrywała się tępo przed siebie.
- Chyba że połączyliście się w którymś z momentów, do którego nie miałem dostępu…
Adeptka magii pokręciła głową.
- Nie… My nigdy - odpowiedziała słabym głosem. Nie zwróciła uwagi na to, że używa elfiego języka, ale jej przeciwnik go zrozumiał.
- Dziwne…
Void odsunął się od Iny i milczał przez chwilę.
- Nie uczono Cię, że demony to narzędzia? Nie należy się z nimi przyjaźnić?
- Próbowano… - Niepewnie spojrzała na stworzenie z innego świata.
- Nie jesteś zbyt pojętnym uczniem, co?
W odpowiedzi dziewczyna pozwoliła sobie na delikatny uśmiech.
- Jesteś intrygującym zjawiskiem…
- Czy to znaczy, że będziesz mi służył?
- …ale nie pójdę z tobą - dokończył demon. - Bym mógł komuś służyć, ten ktoś musi mnie pokonać, a ty w tym momencie nawet nie jesteś w stanie mnie drasnąć.
Była zawiedzona, ale najbardziej obawiała się reakcji Erathiela. Wróci bez demona, bo nie była w stanie nic mu zrobić. Jednak używała wszystkiego, czego ją nauczono do tej pory…
- Miej świadomość, że gdybyś mnie nie zaciekawiła, byłabyś już martwa.  A teraz wracam do siebie, zmarnowałaś wystarczającą ilość mojego czasu.
- Poczekaj!
Void zaczał robić się przejrzysty.
- Poczekaj! - powtórzyła w demonim.
Stworzenie spojrzało na nią obojętnie, ale wróciło do materialnej formy.
- Daj mi jeszcze jedną szansę…
- I uważasz, że to cokolwiek zmieni? - zaśmiał się. - Widzę, że lubisz wracać w tamte obszary pamięci… Dobrze. Spełnię twoją prośbę, ale ostrzegam - będziesz tego żałować.


Uwaga korekty odnośnie notki: Zły dotyk boli przez całe życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz