Witam w nowym roku! Tak, dzisiaj powinna być notka... ale nie mam z niej nic zapisanego poza numerem, co oznacza, że podrzucam Wam moje kolejne opowiadanie. Przy pomyślnych wiatrach kolejna część Demon Dance pojawi się jutro. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten poślizg.
Miłej lektury i do przeczytania!
A.
Listy z
przyszłości
Płock, 28
września 2334
Drogi Odbiorco,
nie mam pewności,
do kogo trafi ten list. Nie wiem nawet, czy ktokolwiek go otrzyma. Wiem tylko
tyle, że trafi do miasta, w którego ruinach się znajduję. Muszę jednak go
napisać. Skoro to czytasz, musisz mi wybaczyć dość ogólny ton wypowiedzi, ale
wszystko postaram się wyjaśnić w dalszej korespondencji. Ze względu na wygodę w
dalszej części listu będę stosować w stosunku do Ciebie rodzaj męski. Mam
nadzieję, że mi to wybaczysz, jeżeli w innych okolicznościach byłby on
niestosowny.
Powinnam pewnie zacząć
od przedstawienia się, ale zmuszona jestem pominąć tę część. Wolałabym nie
zostawiać zbyt wyraźnych śladów, które mogłyby Ich do mnie doprowadzić, jeżeli
to Oni przechwycą wiadomość. Kim są Oni? Do tego też dojdziemy...
Chciałabym Ci
opowiedzieć o pewnej wojnie. Próbowaliśmy już chyba wszystkiego, by nie
dopuścić do tego konfliktu. Czytany przez Ciebie list jest ostatnim sposobem,
który przyszedł nam do głowy.
Na razie nie
napisałam nic konkretnego - mam tego świadomość i przepraszam za to. Tak naprawdę
ten list należy do partii testowej. Nie oczekuję od Ciebie odpowiedzi na niego,
szczególnie że nie podaję żadnych danych, po których można by mnie
zidentyfikować. A przynajmniej mam taką nadzieję.
Z wyrazami szacunku
X
***
Płock, 1
października 2334
Drogi Odbiorco,
to już drugi
list, który do Ciebie piszę. Tak samo pozbawiony znaczka, adresu jak poprzedni,
a mimo to drugi raz trafił we właściwe miejsce. Dziwne to, prawda? Domyślam
się, że nie zwróciłeś większej uwagi na daty, które znajdują się nad tymi
listami i pewnie uznałeś to za dziwny żart. Przykro mi, ale muszę Cię rozczarować.
Nie nastąpiła żadna pomyłka. Listy są pisane 320 lat później w stosunku do daty
obowiązującej u Ciebie. Nie powinno być żadnych różnic w dniu miesiąca, ale
niestety nie możesz mi tego potwierdzić. Dopuszczam poślizg jednodniowy, bo na
taki wskazują nasze wcześniejsze testy.
Pragnę
opowiedzieć Ci o wojnie, która nadejdzie. Tak, wiem, co napisałam, i nie mam
zamiaru tego cofnąć. Konflikt, o którym chcę Ci opowiedzieć, jeszcze się nie
wydarzył, ale nadejdzie wkrótce. Cokolwiek w tym momencie przyszło Ci na myśl,
nie jest poprawną odpowiedzią na pytanie "kto będzie walczył?".
Pewnie słyszałeś
kiedyś o mutantach. W kulturze popularnej w Twoich czasach pojawiają się dość
często. Wychodzą książki, komiksy, filmy, gry poruszające tę tematykę. Ludzi
zdaje się fascynować możliwość posiadania "super mocy". Któż w końcu
by nie chciał być wyjątkowy?
Dotarłam do
sedna problemu. W 2334 roku możemy być pewni, że nie był to naturalny rozwój
gatunku ludzkiego. Pewne koncerny pod przykrywką testowania leków podawały
chętnym składniki aktywne. Nie wiemy, w którym dokładnie roku podano pierwszą
partię, jednak znaleźliśmy potwierdzenie informacji, że już na przełomie XX i
XXI wieku niektóre firmy farmaceutyczne prowadziły badania na skalę globalną.
Bardzo często przemycali mutageny w tak zwanych suplementach diety. Szczególnie
w tych powszechnych i używanych przez kobiety w ciąży. Naukowcy już dość dawno
odkryli, że dużo łatwiej wpłynąć na organizm, który dopiero się rozwija.
Szacujemy, że pierwsze skuteczne testy przeprowadzono w okolicach 1980 roku,
jednak na efekty trzeba było poczekać ponad 30 lat.
Ciekawa jestem,
ile razy miałeś ochotę odłożyć ten list, wrzucić go do śmieci bądź do kominka.
Chociaż nie, właściwie wolałabym nie znać odpowiedzi na to pytanie. Wiem, że
chwilowo to wszystko brzmi dla Ciebie dziwnie i nieprawdopodobnie, ale proszę,
byś z góry nie zakładał, że kłamię. Znajdę sposób na udowodnienie Ci, że czytana
przez Ciebie treść jest prawdą. Okrutną i prawdopodobnie nieuniknioną.
Z wyrazami szacunku
X
***
Płock, 8
października 2334
Drogi Odbiorco,
powinien minąć
tydzień od mojego ostatniego listu. Nie korzystam z Poczty Polskiej, bo w moich
czasach ta instytucja nie istnieje od wielu lat. Pewnie mogłabym dla Ciebie
wyszukać informacje, w którym roku tłum wkurzonych emerytów wdarł się do
głównej siedziby i rozszarpał całą radę nadzorczą... A może to było w ZUSie?
Szczerze mówiąc nie interesuję się za bardzo historią XXI wieku, więc mogłam
coś pokręcić. Posiadane przeze mnie informacje dotyczące wojny są sprawdzone i
co do nich nie mam żadnych wątpliwości. Przepraszam, jeżeli w innych
dziedzinach cokolwiek pokręcę, przez co korespondencja ode mnie może wydać Ci
się już zupełnie nieprawdopodobna.
Zanim opiszę
początek wojny, muszę Ci udowodnić, że piszę prawdę. Długo zastanawiałam się,
który fakt historyczny wybrać, by móc się do niego odwołać. Coś
nieprawdopodobnego i coś, czego nie dało się przewidzieć, a mimo to
nastąpiło... Musiało to być w roku, w którym otrzymasz ten list. Najlepiej
jeszcze w tym samym miesiącu.
Nie wiem, czy
interesujesz się footingiem, czy jak nazywają ten sport w Twoich czasach.
Czytałam, że mimo braku większych sukcesów Polacy bardzo chętnie oglądali mecze
swojej reprezentacji (przez długi czas powstawały prace z psychologii dotyczące
masochizmu polskich kibiców w XXI wieku). Niezależnie od tego, jak bardzo
statystyki były przeciwko im, większość wierzyła w zwycięstwo. Mecz, o którym
piszę, powinien nastąpić za 2-3 dni. Jakiego wyniku spodziewasz się w starciu
footerów (kolega poprawia mnie, że w Twoich czasach nazywa się ich piłkarzami)
ze swojego kraju z mistrzami świata? Zdradzę Ci, że wynik zaskoczy wszystkich,
bo Polacy wygrają 2:0. Nie wierzysz. Nie szkodzi... W kolejnym liście
znajdziesz opowieść. Dostaniesz go już po meczu i sam będziesz mógł zdecydować,
co uważasz za prawdę.
Z wyrazami szacunku
X
***
Płock, 14
października 2334
Drogi Odbiorco,
mam nadzieję, że teraz mi
wierzysz.
Nic nie
wskazywało na to, by w ostatnich dniach października 2014 roku wydarzyć się
miało coś wyjątkowego. Media przekazywały coraz to nowsze informacje dotyczące
rozprzestrzeniania się eboli na świecie, ale zagrożenie wydawało się być odsunięte
od Polski. Pojedyncze przypadki podejrzenia zakażenia okazały się czymś
zupełnie innym i nie można było mówić o epidemii. Jednak ludzie i tak się bali.
O siebie, o swoich bliskich, czy o wymarzone wakacje w Hiszpanii, na które
odkładali od kilku lat.
Zagrożenie
wydawało się odległe, ale ludzie i tak z niepokojem oglądali wiadomości ze
świata. Prawdopodobnie właśnie dlatego, że cała ich uwaga była skupiona na
zachodzie kontynentu i na Afryce, pierwsze przypadki zmutowania nie zostały
zauważone. Jedyne źródła to krótkie notatki prasowe umieszczone na piątej
stronie jakiegoś mało poczytnego czasopisma. Kto normalny przecież uwierzyłby w
doniesienia o człowieku latającym nad miastem? Niemożliwe było też, by jedna z
kobiet nagle zaczęła chodzić po ścianach (bez specjalistycznego sprzętu).
Podobno jakiś pięciolatek zaczął czytać w myślach swoich kolegów z przedszkola.
Każdy kolejny wpis wydawał się coraz bardziej absurdalny.
"Jednym uderzeniem młotka rozwaliłem ścianę
nośną!"
"Ożywił kotlet jednym dotknięciem!"
"Mojej matce wyrosły liście na głowie!"
Artykuły były
traktowane z przymrużeniem oka. Bardzo niewiele osób brało je na poważnie,
pozostali tylko uśmiechali się pod nosem i czytali resztę gazety. Aż do tamtego
dnia. W nocy 25 października nastąpił przełom.
Od czasu do
czasu w ludziach ujawniały się różne specjalne zdolności, ale było to raczej
bagatelizowane przez służby. Jednak brutalnego morderstwa ponad 20 osób nie
mogły tak po prostu zignorować. Z początku podejrzewano, że zabójca miał ze
sobą ciężki młot, którym rozwalał ofiarom głowy. Gdy jednak policjanci
odnaleźli sprawcę, zobaczyli go miażdżącego głowę jednemu z przypadkowych
przechodniów. Zrobił to gołymi rękami. Według zeznań jedynego policjanta, który
przeżył to spotkanie, mężczyzna miał obłęd w oczach i w ogóle nie reagował na
to, co się do niego mówi. W takim wypadku służbom pozostało jedynie zwrócić się
o pomoc do wojska oraz postarać się do pewnego stopnia zatuszować sprawę, by
nie wywołać paniki w mieście. Pewnie by się to udało, gdyby Siłacz był jedyny.
Incydentów z
nieuzasadnioną agresją było coraz więcej. Zastanawiające było to, że Zmutowani
nigdy nie atakowali siebie nawzajem. NIGDY. Nie zanotowano ani jednego takiego
przypadku w 320-letniej historii wojny. Tak, wojna nadal trwa. I nie mamy
pewności, czy uda nam się ją wygrać...
Z wyrazami szacunku
X
***
Płock, 17
października 2334
Drogi Odbiorco,
listy, które do
Ciebie piszę, nie mogą przekroczyć pewnej długości, dlatego zmuszona byłam
przerwać moją opowieść. Nie mogę też przekazywać Ci korespondencji częściej niż
raz na 3 dni. Nie znam niestety powodów, dlaczego tak jest. Powiedziano mi
tylko, że im mniej wiem w tym temacie, tym lepiej.
Uważam, wbrew
temu, co mi kazano, że powinnam przekazać Ci pewne wyjaśnienie. Należę do
jednej z wielu organizacji "walczącej o lepsze jutro". Oznacza to
tyle, że ja i moi towarzysze robimy wszystko, by ludzkość przetrwała. Mimo
zaawansowania technologicznego mamy ogromny problem ze Zmutowanymi. Ich ciała
ewoluują i bardzo szybko dostosowują się
do nowych warunków. Bardzo szybko standardowa broń palna stała się
bezużyteczna. Pomijam reakcje pewnych organizacji Ci współczesnych. Gdybyśmy
już w 2014 mogli zabijać Zmutowanych, nie oglądając się na to, że przecież w
pewnym sensie są ludźmi, nie stalibyśmy teraz na skraju zagłady. Generała,
który jako pierwszy wydał rozkaz rozstrzelania grupki tych dziwadeł, obdarto
bardzo szybko z medali, przywilejów, a następnie wyrzucono z armii za
strzelanie do cywili. Umarł samotnie, odrzucony przez rodzinę i społeczeństwo.
Po dwóch latach nagle do ludzi dotarło, że generał miał rację, ale było już za
późno.
Rozwój
technologiczny idzie do przodu. Pewnie przyszło Ci do głowy, dlaczego korzystam
z tradycyjnego listu, a nie wysłałam na przykład maila. Powodów jest kilka.
Zmutowani
posiadają w swoich szeregach kilku świetnych hackerów, którzy byliby w stanie
przechwycić każdą wiadomość. Według naszych informacji przeciwnicy nie wiedzą
jeszcze, że jesteśmy w stanie komunikować się z osobami z przeszłości. Dla nich
to historia, do której nie ma sensu wracać. Dla nas to obecnie jedyna nadzieja.
W przypadku maila istnieje większa szansa, że zostanie uznany za spam - albo
przez program pocztowy, albo przez osobę go czytającą.
Zastanawiasz się,
dlaczego przesyłamy listy zamiast zjawić się tu osobiście? Prawda jest bardzo
brutalna. Nie potrafimy wysłać w przeszłość żywego organizmu. Wszelkie próby
kończyły się tragicznie. Testowano też przerzucanie informacji na starych
nośnikach danych - dla przykładu Wasze dyski zewnętrzne, czy pendrive'y.
Okazało się jednak, że dane ulegają zbyt dużemu uszkodzeniu, więc naszą jedyną
szansą stał się powrót do źródeł. Pewnie te listy byłyby bardziej dramatyczne,
gdyby były pisane piórem, ale uznaliśmy, że nauka ręcznego pisania zajmie nam
zbyt dużo czasu. Dlatego otrzymujesz wydrukowane listy z ręcznym podpisem
(długo ćwiczyłam tego X i jestem z niego dumna!).
Walczymy po
stronie ludzkości, ale i tak codziennie jesteśmy poddawani testom, by upewnić
się, że mutageny nie pojawiły się w naszych organizmach. Wczorajszego dnia
zabrano mojego przyjaciela, dlatego pewnie piszę Ci o tym wszystkim. Chcę, byś
wiedział, jak ważne są informacje, które Ci przekazuję. Do czego mogą
doprowadzić błędy, które już zostały popełnione. My jednak nic nie możemy z tym
już zrobić. Tak naprawdę tylko i wyłącznie czas i miejsce, w którym się
znajdujesz, daje jakiekolwiek możliwość działania.
Z wyrazami szacunku
X
***
Płock, 20
października 2334
Drogi Odbiorco,
jak mogłeś
wywnioskować z mojej pierwszej wiadomości - nie jesteś jedyny, który otrzymuje od
nas korespondencję. Tak naprawdę nam w roku 2334 pozostaje mieć nadzieję, że te
listy trafiły do właściwych osób. Pewnie myślisz w tym momencie, że nie jesteś
jedną z nich? Najprawdopodobniej jesteś w błędzie. Historia pokazała, że to nie
wielcy politycy czy naukowcy zostają bohaterami... Jest możliwe, że jesteś
jednym z nich, więc wolę od razu wyjaśnić tę sprawę. Nie bierz w żadnym wypadku
tego do siebie. Chodziło mi głównie o to, że nie ma reguły w tym temacie.
Chociaż na chwilę obecną to tylko moje słowa. Niestety nie pozwolono mi
opowiedzieć Ci historii o Bohaterskiej Piątce. Moi koledzy obawiają się, że
może zostać to źle zinterpretowane przez Ciebie, a nie chcemy w żadnym wypadku,
byś ryzykował bez potrzeby.
Nie chciałeś
kiedyś zostać bohaterem? Ratować innych? Być z tego powodu szanowany? A może
właśnie chciałbyś pomagać niezauważalnie? Tak, by tylko parę osób wiedziało,
kim naprawdę jesteś? Domyślam się, że ciągle zastanawiasz się, co właściwie
mógłbyś zrobić...
Z wyrazami szacunku
X
***
Płock, 23
października 2334
Drogi Odbiorco,
nadszedł dzień,
żeby powiedzieć Ci prawdę. Mam nadzieję, że pragniesz zostać cichym bohaterem,
bo tak właśnie będzie. Nikt ze współczesnych Tobie osób, nie będzie wiedział,
co się właściwie wydarzyło. Pewnie już zauważyłeś, że listy otrzymane ode mnie
rozpadają się po miesiącu? Nie minie dużo czasu, a nie pozostanie żaden ślad.
Nie czułeś się
ostatnio gorzej? Nie miałeś zawrotów głowy, złego samopoczucia i ogólnie nie
czułeś się może osłabiony? Nawet jeżeli byłeś u lekarza, to pewnie
zbagatelizował sprawę i zrzucił to na pogodę. Ciężko mu się dziwić. W końcu w
Twoim stuleciu nie odkryto jeszcze niektórych trucizn. Trucizn? Właśnie tak! To
z ich powodu źle się czujesz, ale do tego wrócę pod koniec listu.
Prawda jest
taka... że bezczelnie Cię oszukałam. Nie wszystko, co znajdowało się w listach,
było kłamstwem. Nadal uważam, że możesz zostać bohaterem. Tak naprawdę
zostaniesz nim, czy tego chcesz, czy nie. Pamiętasz masakrę, o której Ci
wspominałam? Miała miejsce w pewnej szkole, do której się wybierałeś w ten
weekend. Moim zadaniem było do niej nie dopuścić.
Twoje serce
powinno właśnie przyśpieszać, a oddech być coraz płytszy. Możesz wołać o pomoc,
ale i tak nikt nie będzie w stanie Ci pomóc. Na dodatek w jaki sposób chcesz
komukolwiek wytłumaczyć, że zabiły Cię listy? Ktoś kiedyś stwierdził, że pióro
jest silniejsze od miecza. Przerobiłabym to. "Zatruty atrament jest
silniejszy od miecza". To Cię właśnie spotkało. Nie zostaniesz Siłaczem
zabijającym ludzi gołymi rękoma. Zostaniesz cichym bohaterem, który nie
dopuścił do tragedii, bo nie mógł jej popełnić.
Teraz wszystko
już wiesz. Nie miej mi tego za złe - robimy wszystko, co możemy, by przetrwać.
Żegnaj
X
Fajnie piszesz, wiesz? xD
OdpowiedzUsuńStaram się... :)
UsuńDziękuję
A.