Nowa notka, zakładam, że jest to notka zeszłotygodniowa. Wracam do cotygodniowych aktualizacji (mam nadzieję, że się uda), ale nie ustalam ich jeszcze na konkretny dzień. Miłej lektury życzę :)
W pierwszym momencie wbrew rozsądkowi próbował przebić
się przez barierę z piasku. Tłumaczył to sam sobie ciekawością. Tam, po drugiej
stronie działo się coś dziwnego i chciał wiedzieć, co dokładnie. Niepokoiły go
krzyki, które docierały do niego z drugiej strony burzy piaskowej. Wywoływały w
nim chęć pomocy, którą skutecznie w sobie tłumił. Wyczuwał energię, która na
przemian rosła i słabła, ale nie potrafił jej nazwać.
Nie była to energia pochodząca od demonów, nie była to
też moc używana przez magów. Nie miała ona wiele wspólnego z magią kapłańską,
niezależnie jak zniekształconą. Zdawała się ona też nie wywodzić w żadnym
miejscu od żywiołów. Mimo to był pewien, że kiedyś się spotkał z tą energią.
Jeżeli nawet nie bezpośrednio, to na pewno we wspomnieniach Alke. Myśl o
kobiecie gwałtownie przypomniała mu o misji. Zabicie jednej istoty nie powinno
sprawić mu żadnego problemu. Szczególnie, że chodziło o małe, bezbronne
dziecko... Miał za wiele na sumieniu, więc zadanie śmiertelnego ciosu nie
powinno mu sprawić problemu. Tym bardziej, że jeden powinien w zupełności
wystarczyć.
Burza zniknęła tak nagle, jak się pojawiła. Demon
rozejrzał się po pustyni. Przestrzeń, którą ogarnęła nawałnica, zdawała się być
pusta. Wcześniej znajdowały się tutaj pagórki i inne nierówności, obecnie była
równina. Nie został żaden wystający kamień, ani jeden uschnięty krzak. Jedynym
elementem wyróżniającym się wśród piasku było leżące ciało. Istota cienia
wiedziała, że dziewczynka żyje, więc w pierwszej kolejności skupił się na
odnalezieniu dorosłych. Elfy zmierzały nieśpiesznym krokiem w stronę bramy. Po
chwili złapały się za ręce i weszły w portal. Żadne z nich się nie obejrzało.
Dziewczynka poruszyła się niespokojnie.
- Mamo... - szepnęła - miałam dziwny sen...
Spróbowała przewrócić się na drugi bok i zamarła w
połowie ruchu. Jej dłoń natrafiła na piasek. Otworzyła oczy i się poderwała
gwałtownie wzbijając piasek w powietrze.
- Mamo...? - powtórzyła niepewnie. - Mamo!
Krzyczała. Wołała coraz głośniej, ale świat pozostawał
głuchy. W okolicy nie było żywego ducha. Dziecko rozglądało się wyraźnie
zdezorientowane. Wyglądało, jakby próbowało sobie coś przypomnieć, ale
bezskutecznie. Opadło na ziemię i zaniosło się płaczem.
Mijał czas, a demon trzymał się w pewnej odległości od
dziewczynki. Miał świadomość, że nie powinna go widzieć, ale był przekonany, że
tuż przed burzą na niego spojrzała. Mała elfka łkała, bo już nie miała siły
płakać. Z trudnością podniosła się z ziemi głośno pociągając nosem i zaczęła
iść w stronę przeciwną do bramy.
Istota cienia zwlekała z atakiem. Przecież to dziecko
było bezbronne. Jednak Alke doskonale wiedziała, że tak będzie. Dlatego
najprawdopodobniej poprosiła jego, a nie kogoś z dworu. Dorosły mógł się wahać
przed zabiciem tej kruszyny.
Dziewczynka stawiała krok za krokiem. Jej oczy były
zeszklone, ale ciepły wiatr osuszył jej twarz. W okolicy było pełno zwierząt i
pomniejszych demonów. Wiedział, że jeżeli on nie zaatakuje, to i tak ktoś to
zrobi. Chwilowo jednak zmierzał za szkrabem, bijąc się z własnymi uczuciami.
Słońce znalazło się po przeciwnej stronie nieba, a on
wciąż nie potrafił zdecydować, co chce zrobić. Znał doskonale powody, dla
których kobieta chciała śmierci tego dziecka. Wraz ze wspomnieniami przejął
częściowo uczucia elfki. Od tamtej pory wykształcały się w nim jego własne.
Mimo upływu lat, nadal je odkrywał i się do nich przyzwyczajał. Uczucie Alke do
Kaela do teraz było jednym z niewielu, które nie do końca rozumiał. Wiedział,
że kobieta zrobiłaby dla niego wszystko. Złamałaby wszystkie prawa i zasady,
żeby tylko go uratować. Stąd wynikła właśnie specyficzna prośba księżnej. Ona
doskonale wiedziała, że to dziecko w przyszłości bezpośrednio przyczyni się do
śmierci Kael'thasa Sunstridera i chciała go ratować.
Gdyby tylko istniał sposób, żeby uratować oba życia...
Dziewczynka potknęła się o własne nogi i poleciała na
twarz. Jej ciało pokryło się małymi rankami i zadrapaniami. Mała elfka ponownie
zaczęła płakać.
- Mamo, gdzie jesteś... - wyszeptała.
Demon wiedział, że im dłużej będzie zwlekał, tym
trudniej będzie mu podjąć decyzje.
- Już niedługo
ten ból minie... - wyszeptał.
Dziewczynka zamarła i spojrzała prosto na demona. W
jej oczach pojawiło się przerażenie.
- Ja... - zaczął wypowiedź w języku elfów, ale nagle
poczuł się dziwnie. Przez jego ciało przeskoczył dziki kot i zaczął biec w
kierunku dziecka. Towarzysz Alke mógł spełnić jej życzenie nie brudząc sobie
rąk. Wystarczyło nie reagować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz