126

W tym tygodniu pojawi się jeszcze jedna notka, będzie prawdopodobnie dłuższa. Będzie to także ostatnia notka w tym roku... ale o tym następnym razem.
Korekta zaproponowała zmianę tytułu na "W oczekiwaniu na mistrza"... Może ustawie taki podtytuł.
"Sponsor" dzisiejszej notki. Dziękuję nieocenionemu poganiaczowi w postaci Irka, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam.

O ile demony ignorowały obecność Iny, to gdy tylko jej mistrz wkroczył do ich świata, zaczęły kierować się w stronę elfów. Niezdarnie próbowały się skradać, mimo że były doskonale widoczne na płaskim terenie. Warlock zauważył potencjalnych przeciwników, ale miał poważniejsze zmartwienia. Wykonał kilka gestów i wokół niego i uczennicy na wysokości jego głowy pojawił się świetlisty krąg. Światło wolno opadało, aż zatrzymało się na ziemi.
- Na chwilę wystarczy - mruknął bardziej do siebie niż do Iny. - Nie wychodź poza ten obrys.
Dziewczyna nie miała zamiaru się sprzeciwiać i po prostu usiadła na ziemi. Skinęła głową, ale Erathiel nie mógł tego widzieć. Był zbyt zajęty tym, co znajdowało się po drugiej stronie portalu. Mężczyzna zastanawiał się. Mógł przejść i zrobić zamieszanie po drugiej stronie, po czym wrócić tutaj. Takie rozwiązanie było kuszące. Złość ukrywana od dłuższego czasu powoli zaczynała w nim wzbierać.
Alianci byli zdezorientowani jego zniknięciem. Kręcili się po namiocie, szukając chyba dziury w płachcie. Dejana jako jedyna skupiła się na miejscu, w którym ostatnio widziała krwawego elfa. Z niepewnością podeszła do ściany i zaczęła dotykać materiału. Jeszcze chwila i jej ręka natrafi na wyrwę. Mimo że nie mogła jej zobaczyć, wojowniczka mogła przedostać się do drugiego świata. Przejścia nie były ukierunkowane na osoby o szczególnych zdolnościach. Każdy mógł z niego skorzystać, o ile znalazł się w odpowiednim miejscu. Warlocy i magowie mieli o tyle ułatwioną sprawę, że widzieli przepływ magii. Osoby obcujące z demonami mogły też zaglądać do drugiego świata przez przejście. Inni widzieli po prostu świetlisty portal. Nie mogli być pewni, co się znajduje po drugiej stronie, dopóki nie przeszli przez bramę.
Erathiel chciał poczekać, aż ręka wojowniczki znajdzie się w świecie demonów i dopiero wtedy zamknąć portal. Dejana zostałaby w swojej rzeczywistości i najprawdopodobniej nigdy nie odzyskałaby straconego fragmentu ciała. Kapłani potrafią leczyć rany. Rozdzielone części potrafili składać w całość. Mogli też przywracać niewielkie fragmenty ciała, a raczej przyśpieszać ich regeneracje. Ucięte ręce jednak nie odrastają i niemal żadna magia w tym nie pomoże. Warlock musiał przyznać, choć niechętnie, że magia demonów była jedyną, która umożliwiała odzyskanie straconych członków. Czy raczej czegoś, co z powodzeniem mogło je zastąpić.
Pewnie gdyby obok niego nie było Iny, tak by postąpił. Zerknął na uczennicę. Wpatrywała się niepewnie w przejście. Był ciekawy, jakby zareagowała. Czy byłaby przerażona czy może wręcz zafascynowana? Wystraszyłaby się tej magii, czy wręcz chciałaby ją zgłębić? Na te pytania nigdy nie pozna odpowiedzi, bo nie chciał ryzykować. Przeprowadzi ją spokojnie przez tę drogę. Aż pewnego dnia sama dokona w pełni świadomego wyboru…

Inarea obserwowała mistrza w ciszy. Była ciekawa tego, co robi mężczyzna. Chciała zapamiętać jak najwięcej z jego gestów i tego, co się po nich dzieje. Ruchy Erathiela nie wydawały się specjalnie skomplikowane, ale elfka miała problem, żeby się skupić. Nie przyznałaby się, gdyby teraz ją o to zapytał. Nie obchodziło ją specjalnie otoczenie. Powinna być zafascynowana światem, w którym się znalazła. W końcu  to stąd wywodziły się demony. Tutaj gdzieś znajdował się jej przyjaciel. Przede wszystkim walczyła ze zmęczeniem i temu poświęcała resztkę sił. By nie położyć się na ziemi i nie zapaść w sen.
Warlock przyłożył dłoń do portalu i zaczął szeptać słowa, które nie układały się w żaden sensowny ciąg. Brzmiało to trochę, jakby używał przypadkowych wyrazów z demoniego, które akurat przyszły mu do głowy. Wokół jego palców zaczęły krążyć czerwone symbole, bardzo podobne do tych, które znajdowały się na ziemi. Nagle zatrzymały się i zmieniły kolor na czarny. Przejście zamknęło się, zanim Dejana je znalazła.
- To wyglądało na proste… - powiedziała Ina.
- Masz rację - odparł mistrz. - Wyglądało.
Erathiel spojrzał na demony. Cztery felhuntery zbliżyły się do kręgu, w którym przebywały elfy.
- Masz swój kamień? Możesz wrócić do stolicy?
Odruchowo przytaknęła, po czym włożyła rękę do kieszeni. Znalazła.
- Tak - odpowiedziała. W końcu mistrz nawet na nią nie patrzył.
- Użyj go.
- Ale…!
- Nasza osłona zaraz zniknie, a… - W dłoniach zaczął zbierać ciemną energię. - Nie będziesz w stanie nic im zrobić, nawet gdybyś chciała.
Mężczyzna mówił szczerze, chociaż ujął to o wiele delikatniej, niż planował. Mógł powiedzieć dużo ostrzej. Obecność uczennicy będzie mu tylko przeszkadzać. Była dużo słabsza od niego i stworzenia na pewno już to wyczuły. Zajmą się najpierw łatwą ofiarą, by zdobyć więcej mocy na cięższą walkę. Felhuntery należały do nielicznej grupy demonów, których inteligencję doceniał nawet Erathiel. Głównym jej dowodem było to, że nie rozmawiały z podrzędnymi istotami, za jakie uważały warlocków.
- Nie będziesz miał jak wrócić! Widziałam, że zniszczono twój kamień…
Mistrz roześmiał się w odpowiedzi.
- Jeżeli myślisz, że to mnie przed czymkolwiek powstrzyma, jesteś w błędzie. Znikaj już, zanim krąg straci całą moc.
Inarea spojrzała na ziemię. Symbole, które przywołał wcześniej elf, zaczynały blednąć. Wyczuwała moc demonów. Zanim warlock to potwierdził, wiedziała, że nie miałaby szans z nimi. Miała też świadomość, że Erathiel był od niej dużo silniejszy. Nie ma powodu, by sobie nie poradził.
Zacisnęła dłoń na kamieniu i skupiła myśli na celu. Chciała przenieść się w bezpieczne miejsce.
- W Orgrimmarze znajdź Zevrosta. On się tobą zajmie do mojego powrotu. - Słowa elfa dotarły do niej tuż przed tym, jak zniknęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz