9

Inarea stanęła przed schodami Akademii Falthirien. To miejsce było podobno kiedyś używane przez elfy, ale nie pozostały po tym żadne ślady. Patrzyła na widma przesuwające się przed nią, jednak gdy tylko jedno z nich ją zobaczyło, od razu zaatakowało. Wycofała się na bezpieczną odległość i oceniła ilość żywiołaków.

To nie będzie spacerek…. – Jakbym nie wiedziała… - Mogłabyś choć trochę się przejąć.
Miała wrażenie, że demon się z niej śmieje.
Jesteś od nich silniejsza… A to nie demony, by chciały Cię atakować. To miało być pocieszające?
Wyszukała wzrokiem towarzysza. Znów miała wrażenie, że on się uśmiecha.
Po prostu to zrób…

Po jakiejś godzinie dziewczyna siedziała pod schodami Akademii, trzymając w ręce esencje. Spodziewała się, że będzie trudniej, ale gdy już zaczęła walczyć okazało się, że zarówno demon, jak i warlock mieli racje. Była silna jak na tę okolicę.
Skończyła prosty posiłek złożony z chleba i źródlanej wody, podobno nawet więźniowie jadają lepiej… Z głośnym westchnieniem udała się w drogę powrotną do warlocka, który wyznaczył jej zadanie.

- Nieźle, byłem pewny, że zajmie ci to więcej czasu.
To ma być komplement?
Zignorowała demona i spokojnie wpatrywała się w warlocka. Bez słowa podała mu kryształki.
- Ty je zdobyłaś, więc nie oddawaj mi ich. Chodź za mną.
Warlock poprowadził ją do innego budynku, wyraźnie oddalonego od pozostałych.
Jak widać nie tylko Erathiel się boi, że stracisz nad czymś kontrolę.
Śmiał się. Jej… demon, chociaż Erathiel by ją wyśmiał za to stwierdzenie, śmiał się tak głośno, że z niepokojem spojrzała na warlocka, czy na pewno go nie słyszy.
Gdy tylko weszli do budynku od razu zauważyła krąg narysowany kredą na ziemi. Gdy przyjrzała się dokładniej dostrzegła linie ciągnące się w środku okręgu. W kilku miejscach rozchodziły się i schodziły, w innych tworzyły puste przestrzenie. Widziała emanujące z nich słabe światło, w takich kolorach w jakich były esencje, które trzymała. Zanim warlock zdążył cokolwiek jej powiedzieć weszła do środka kręgu i ułożyła esencje w pustych miejscach. Krąg rozbłysnął jasnym światłem.
- Nie powinnaś nic robić bez wyraźnego polecenia.
- Przecież tylko położyłam je na ziemi, nic jeszcze nie wywołałam…
Tylko dlatego, że nie wiesz, jak, prawda? – demon znów się śmiał.
- Kładąc je tam tworzysz połączenie z drugim światem… Dlatego robienie tego, zanim ci wszystkiego nie wyjaśnię jest niebezpieczne – odetchnął głęboko. - Erathiel powiedział ci, którą należy, gdzie położyć?
Erathiel? Nie żartuj….
- Nie.
- To skąd wiedziałaś, którą gdzie położyć?
Zaskoczyło ją to pytanie, a w jeszcze większą konsternację wprowadził ją śmiech demona.
- Po kolorach…?
- Kolorach? – był mocno zaskoczony.
Aury. Powiedz mu, że chodzi o aury, bo biedny nie zrozumie…. – wypowiedź demona znów zakończyła salwa śmiechu.
- Znaczy po aurach… Położyłam kryształki tam, gdzie aury miejsc i kryształów się pokrywały…
Znów to autentyczne zaskoczenie. Co w tym było takiego niezwykłego?
Warlock odchrząknął i przyjrzał się podejrzliwie Inarei.
- Dobrze… My tu rozmawiamy, a brama zaczyna gasnąć – mężczyzna posłał strumień energii w stronę kręgu, a ten rozbłysnął na nowo jasnym światłem. – Stań przed kręgiem… Wyciągnij ręce i spróbuj skupić się na tym, co jest za bramą. Spróbuj coś wyczuć…
Nie, tego zostaw… Zdziwiłby się, jakbyś mu przywołała jednego z wyższych demonów, na dodatek wątpię by taki chciał być ci posłuszny… O, ten byłby dobry. Ten mały z rogami.
- Jeżeli ci się udało cokolwiek wyczuć to spróbuj wysłać w jego stronę wiązkę energii. Tak jakbyś chciała w jego kierunku posłać cienisty pocisk, ale pozbawiła go cienia.
On ma pojęcie o uczeniu…? Nie martw się, potem będziesz to robić instynktownie. Po prostu spróbuj go dotknąć swoją obecnością po tamtej stronie i bardzo szybko się wycofaj.
Zrobiła tak, jak powiedział jej demon. Po chwili otworzyła oczy i wpatrywała się w pusty krąg.
- Nie zadziała… - urwała zdanie na głośne „ciii” warlocka.
Chwilę potem w środku kręgu zaczęła materializować się mała postać.


-----
Jutro ciąg dalszy... Dziękuję za cierpliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz