Pozdrawiam i do rychłego przeczytania!
A.
PS. Tak, pamiętam, że jestem jedną notkę do tyłu i jak wrócę, będę nadrabiać.
Inarea odetchnęła z ulgą. Chciała
pochwalić impa, ale zanim zdążyła to zrobić, usłyszała kroki i spojrzała w
tamtym kierunku.
- Zaatakowałeś dziecko?! - krzyknęła widząc niską postać zbliżającą się do nich.
- Zaatakowałeś dziecko?! - krzyknęła widząc niską postać zbliżającą się do nich.
Demon prychnął.
- Widać
tylko słuch masz dobry, przyjrzyj się dokładniej.
Osobnik był mikrego wzrostu. Ubrany
był w szarą sukienkę oraz niewiele ciemniejszy płaszcz. Krótkie białe włosy
kontrastowały z jego zielonkawą twarzą. W dłoni trzymał kostur dopasowany do
jego wielkości.
-
Gnom? - zapytała w swoim języku, nie mogąc znaleźć odpowiednika w demonim.
- Przecież on powinien być w Przymierzu…
- Pewnie
do niego należał, dopóki żył. Nie wszyscy mają okazję zmienić stronę za życia…
Mogę już iść?
-
Zostań… - wyszeptała.
Mężczyzna zatrzymał się tuż przed
granicą kręgu i rozejrzał się zdezorientowany. Wodził wzrokiem po placu, po
Inarei, ale nie zatrzymał na niej dłużej spojrzenia.
- On
nas nie widzi?
Karnar parsknął w odpowiedzi.
- Możesz
wyjść przed krąg? Zrobiłeś to przed chwilą…
Zanim demon zareagował na słowa
dziewczyny, gnom zrobił krok nad kręgiem i wszedł do środka. Gdy zobaczył, co
znajduje się w środku, nie mógł powstrzymać krzyku, który szybko przekształcił
się w modlitwę.
Demony przerwały zaklęcie, wyraźnie
wyrwane z transu.
- Nie
przypominam sobie, byśmy zamawiali przekąskę… - mruknął incubus.
- Zajmij
się nim, zamiast się wygłupiać.
- Sama
się zajmij, mężczyźni to twoja specjalność.
Succubus przewrócił oczami i ruszył w
kierunku kapłana.
- Co
tu się dzieje? - gnom pytał bardziej samego siebie, niż kogokolwiek
innego.
Karnar wyszedł przed krąg, w którym
zamknięta była Ina.
- Małolata
mówi, że rytuał poszedł nie tak… Oraz że powinienem używać waszego -
wykrzywił usta na to słowo - języka, bo nic nie zrozumiesz.
- To ty… Ty mnie zaatakowałeś -
odpowiedział zdezorientowany.
- Order bystrzaka dostaje… - westchnął
imp i załamał teatralnie ręce. - Nie ja jestem twoim wrogiem. Moja… - prychnął
- pani… kazała mi wezwać pomoc. Strażnicy nie słuchali. Warlocy coś posolili i
przyzwali coś, co ich przewyższa mocą. Jak widzisz, obecnie siedzą bezradnie. Póki
możesz, radziłbym się oddalić i wezwać posiłki.
Kapłan ocenił szybko odległość
żeńskiego demona do niego, zanim odpowiedział Karnarowi.
- Nie potrzebuję pomocy… To normalne,
że nieczyste siły obracają się przeciwko przywołującym. - Gnom sięgnął pod szyję
i ścisnął coś, co do tej pory ukrywał pod koszulą. - Ja mam jednak przewagę nad
wami.
Nieumarły zaczął szeptać słowa, a
impowi przeszły ciarki po plecach.
- On
próbuje nas odesłać… Wszystkich naraz - w głosie Karnara był pomieszany
strach z podziwem.
Succubus zatrzymał się na chwilę lekko się wzdrygając. Następnie zaklął pod nosem i rzucił się biegiem w kierunku kapłana.
Succubus zatrzymał się na chwilę lekko się wzdrygając. Następnie zaklął pod nosem i rzucił się biegiem w kierunku kapłana.
- Właściwie
to nawet nie odesłać… Zniszczyć raz, a dobrze.
- To tamta dwójka jest naszymi wrogami!
Przerwij krąg, by inni także mogli zobaczyć, co tu się dzieje!
Inarea uderzyła pięściami w
niewidzialną ścianę. Była bezsilna. Mężczyzna jej nie słyszał. Karnar ją
wyczuwał, ale nie potrafiła mu przekazać swoich myśli. Jedynie, co mogła
zrobić, to go odwołać.
- Komukolwiek służysz, on cię nie
obroni, jeżeli ci się nie uda - powiedział spokojnie imp. - A na pewno ci się
nie uda. Oni na to nie pozwolą.
Po ostatnich słowach rozpłynął się w
powietrzu. Elfka nie chciała ryzykować straty demona, mimo że nie sądziła, że
istnieje aż tak potężne zaklęcie, by zniszczyć trzy istoty o takiej mocy naraz.
Na dodatek samo pojęcie zniszczenia demonów było jej obce. Jeżeli dałoby się je
zniszczyć w tym świecie, to mogło oznaczać, że jej przyjaciel naprawdę zginął.
Succubus podbiegł do kapłana i próbował
złapać go za nadgarstek. Gnom w tym momencie wypuścił z dłoni kulę światła,
która oślepiła demona. Istota cienia cofnęła się sycząc z bólu. Uformowała w
dłoniach czarną energię i cisnęła ją w nieumarłego. Mężczyzna osłonił się
rękami, ciągle nie przestawał szeptać czaru. Wyprostowała się i przyjrzała się
dokładniej przeciwnikowi, szukała słabych punktów. Nagle succubus wybuchnął
śmiechem.
- Modlitwa… A już myślałam, że jednak
trafił się sensowny przeciwnik - powiedział to w orczym, by kapłan go
zrozumiał. Jedyną reakcją nieumarłego było to, że przestał szeptać, a zaczął
mówić słowa, które Inie nic nie mówiły.
Demon tupnął nogą, a pod stopami
mężczyzny pojawiło się czarne światło. Z każdym jego słowem szło wyżej po jego
ciele. Modlitwa przybrała na mocy, gnom wymawiał słowa coraz szybciej i coraz
głośniej, ale to nie pomagało.
- Pomyśleć, że przez chwilę miałeś
szanse… Skąd ty się tu w ogóle wziąłeś? - Demonica uśmiechnęła się słodko
zadając to pytanie.
Życzę szybkiego powrotu do domu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń