Erathiel dotrzymał słowa i nie urządził swojej uczennicy kolejnej pogadanki o tym, że demony są tylko narzędziami. Nie zrobił tego, ale dziewczyna i tak zaczęła intensywnie się zastanawiać nad tym. Nigdy nie widziała przy swoim mistrzu żadnego demona, który by do niego należał.
Elf siedział do niej bokiem i wolno
pisał coś przy biurku, co jakiś czas maczając pióro w zielonym atramencie. Ina
chciała go zapytać, co Erathiel tworzy, ale jej myśli były szybsze.
- Miałeś kiedyś demona, mistrzu? -
dodała, mimo że nie było nikogo poza nimi w pomieszczeniu.
Elf obrócił się w kierunku swojej
uczennicy i zmarszczył brwi.
- Miałem ich wiele, ale zależy, o co
pytasz.
- Czy miałeś z jakimś zawarty pakt -
uściśliła.
Erathiel z utęsknieniem spojrzał na
list, który właśnie pisał. Przez chwilę trwał w bezruchu i zastanawiał się, czy
uciąć tę rozmowę, zanim pójdzie w niewłaściwym kierunku.
- Kilka by się znalazło, właściwie
dlaczego o to pytasz? - Odłożył pióro do kałamarza i zwrócił się w kierunku
Iny.
- Mam wrażenie, że ich nie lubisz…
Mężczyzna odetchnął głęboko z wyraźnym
zrezygnowaniem.
- To nie kwestia lubienia. Ja -
wyraźnie podkreślił to słowo - po prostu wiem, jak bardzo są niebezpieczne. Dla
ciebie są niczym zabawki. Przyciągają cię do siebie niczym dziecko do
święcącego przedmiotu. Dziecko, które nie ma świadomości, jak ostry jest
sztylet, które wzięło w dłonie tylko dlatego, że je zaciekawił.
- Tak mnie widzisz?! - Ina próbowała
się obruszyć, ale ostry ból pleców od razu odjął jej animuszu. - Jako dziecko
sięgające po broń?
- Ujęłaś to nawet trafniej niż ja. -
Erathiel uśmiechnął się szeroko.
Podczas gdy Ina gniewała się na
swojego mistrza, elf spokojnie dokończył list i zdążył napisać dwa kolejne. Zdawało
się, że nie przeszkadza mu to, że uczennica postanowiła z nim nie rozmawiać
przez jakiś czas. W spokoju mógł zająć się swoimi sprawami. Jednak gdy postawił
ostatnią kropkę, cisza zaczęła go irytować. Wiercił się chwilę za krześle,
zanim zdecydował się odezwać:
- Długo masz zamiar tak milczeć?
W odpowiedzi Ina wydała z siebie coś
na kształt fuknięcia.
- Nie słyszę, czy to jakiś nowy język?
- Przypomnij mi, dlaczego właściwie
zdecydowałam się na naukę właśnie u ciebie?
Mężczyzna odetchnął teatralnie.
- Momentami też sobie zadaję to
pytanie…
Elfowi znudziło się dręczenie Iny.
Złość podobno nie sprzyjała leczeniu ran… A przynajmniej tak twierdzili
niektórzy kapłani.
- Jesteś młoda, nie powinno cię
dziwić, że cię za taką uważam.
- Przez jakiś czas byłam pewna, że
jesteś jedyny, który mnie nie traktuje jak dziecko.
- A traktuję?
Ina otworzyła usta, ale nic nie powiedziała,
co Erathiel skomentował śmiechem.
- Widzisz? Źle mnie chwilami oceniasz.
Po prostu lubię... - urwał.
Mistrz wziął listy, podniósł się z
krzesła i udał się do wyjścia.
- Gdzie ten Zev się podziewa… Miał
zaraz wrócić, a muszę jeszcze znaleźć jakiegoś posłańca.
- To go poszukaj.
- I zostawię cię tutaj samą, bezbronną
na łóżku? Jak już mówiłem. Źle mnie momentami oceniasz.
Ina próbowała bezskutecznie usnąć od
jakiegoś czasu. Erathiel nadal stał niecierpliwie przy drzwiach.
- Opowiedz mi coś… - powiedziała
niepewnie.
Jej słowa musiały wyrwać elfa z
zamyślenia. Podszedł z powrotem do biurka i usiadł na krześle. Nalał sobie wody
i upił kilka łyków.
- O czym chciałabyś usłyszeć?
W pierwszej chwili Ina chciała
powiedzieć "o magii", w drugiej "o demonach", ale nie
spodziewała się, by to był dobry temat po tym, jak się prawie nie pokłócili.
Właściwie to nie nastąpiło tylko dlatego, że się obraziła.
- Co się teraz dzieje na świecie… Albo
co za listy pisałeś?
Erathiel kolejny raz tego dnia się
roześmiał, co Inie wydało się aż nienaturalne.
- Właściwie to odpowiedzi na oba te
pytania mogę zawrzeć w jednej historii.
Elf ustawił krzesło przy łóżku podopiecznej,
odgarnął włosy z twarzy i zaczął mówić:
- Nieopodal miasta nieumarłych
znajdowała się twierdza członków Przymierza… Nie przerywaj. Pewnie cię jeszcze
tam nie było. Zamieszkiwał ją pewien szlachcic, ale to akurat mało ważne. Chodzą
plotki, że w tamtej okolicy pojawiły się wilkołaki. Mam świadomość, jak dziwnie
to dla ciebie może brzmieć, bo podobno te istnieją tylko w bajkach. Nie wiem
jednak, jak inaczej nazwać stworzenia o pyskach wilków, pokryte całkowicie
futrem, ale chodzące na dwóch nogach. Gdybym nie widział rysunków, pewnie nie
byłbym pewny, jak to należałoby opisać. Mimo że dzieje się to tuż pod nosem
Hordy, nasi koledzy nie mają zamiaru sprawdzić tych informacji. Nieraz wysyłają
pojedynczych zwiadowców, którzy potwierdzają, że widzieli te dziwne stworzenia,
jednak nikt nie ma czasu się tym zająć na poważnie. A, jak wiadomo, zwierzęta
zostawione same sobie mnożą się na potęgę… Osobiście jestem tym zaniepokojony,
ale nikt nie chce o tym rozmawiać. Nawet Zevrost uważa, że przesadzam, na
dodatek dla orków teraz najważniejsza jest odbudowa stolicy i o pomoc w tej
sprawie proszą też inne rasy. Nie przerywaj. Tak, elfy pomogą, w miarę
możliwości - Erathiel wykrzywił usta. - Nasze budynki wyglądają zupełnie
inaczej i są wykonane z innych materiałów, co musiałaś zauważyć. Wątpię, byśmy
mogli im dużo pomóc, poza robieniem za tanią siłę roboczą… Jednak jakoś nie
widzę trzydziestoletniego orka wydającego polecenia trzystuletniemu elfowi.
Oczywiście może próbować, ale prędzej czy później skończy się to awanturą.
Swoją drogą chętnie bym to zobaczył, a skoro i tak musimy czekać, aż
wyzdrowiejesz, pewnie będę miał okazję.
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na Twoje opowiadanie i nie ukrywam, że bardzo mnie zainteresowało :) Zapraszam też do mnie jeśli będziesz miała chwilę też pisze opowiadanie fastasy. Może Cię zainteresuje. Jeśli Ci się spodoba skomentuj będę wdzięczna :) : wtajemniczenipoczatekkonca.blogspot.com
Pozdrawiam i weny życzę,
Juliet
Zajrzę z pewnością, ale ostatnio brak czasu mnie atakuje i nie nastąpi to w najbliższych dniach...
UsuńPozdrawiam i również życzę weny - żeby łatwą była!
Dziekuje Inuś
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Tylko mi nie pojawiaja sie cyferki od 97 w archiwum na bocznym pasku ale nie ma ich i juz.
Mam nadzieje, ze to praca nadal sprawia, ze nie masz czasu :-). Trzymam kciuki za dalsze ciągi.
Nawigacja poprawiona. Musiało mi to umknąć w ferworze walki - dzięki za czujność :)
Usuń