109

Po krótkiej przerwie wracamy do Iny i voidwalkera. Bez przedłużania - zapraszam Was na lekturę najnowszej notki!


W czasie rozmowy z demonem elfka próbowała ułożyć w myślach plan działania. Nie mogła skrzywdzić voida zaklęciami opartymi na cieniu, a praktycznie nie znała innych. Miała do czynienia z innymi czarami, ale te oparte na ogniu zwykle oglądała z daleka. Wydawało jej się, że zostanie ich nauczona później, w końcu Erathiel miał jakiś plan na jej edukację… A przynajmniej tak jej się wydawało.  

Ina splotła ręce przed sobą i próbowała wytworzyć zamiast cienistej kuli ognistą. Bezskutecznie. Demon przyglądał jej się ze znikomym zainteresowaniem, jeszcze jej nie zaatakował. Starała się przywołać w myślach obraz warlocka, którego posiadł demon, oraz zaklęcia, które rzucił. Zastanawiała się, czy byłaby w stanie odtworzyć tamten czar albo przynajmniej coś podobnego. Zawsze gdy jej mistrz rzucał przy niej zaklęcie, miała wrażenie, że to nie polega na wyuczonych gestach i formułkach. On robił z mocą, co chciał…  Podobnie jak tamten mężczyzna na placu. Jednak większość warlocków, z którymi miała do czynienia, trzymała się sztywnych reguł. Erathiel także starał się ją w nie wpisać momentami.
Moc demona wzrosła dość znacznie w krótkiej chwili. Inarea spojrzała na przeciwnika, nie powinna go ignorować, kiedy stoi tuż obok.
- Ty masz zamiar teraz walczyć?
-  A kiedy niby? - Zaskoczył ją tym pytaniem, dla niej było to oczywiste
- Gdy będziesz miała jakieś szanse…? - delikatnie zasugerował voidwalker.
Dziewczyna odrzuciła włosy na plecy i spojrzała w dwa punkty, które uważała za oczy demona.
- Jaką mam pewność, że nikt inni cię nie przywoła, zanim wrócę?
Przeciwnik Iny zaśmiał się.
- Oczywiście, że nie masz żadnej. Jednak rzadko ktoś tu zagląda. Jeżeli wrócisz w ciągu dwóch tygodni, powinienem jeszcze tu być.
- Nie możesz, no wiesz… poczekać na mnie?
- Mógłbym, ale chwilowo nie widzę powodu. Musisz mnie przekonać, żebym ci służył, a słowa nie wystarczą.
- Dlaczego więc jeszcze nie zniknąłeś?
Demon ponownie wybuchnął śmiechem.
- Korzystam z urlopu.
Nie zrozumiała słów przeciwnika i musiał wyczytać to z jej twarzy.
- Odpoczywam od pustki.
- To czemu w ogóle chcesz tam wracać?
Istota poruszyła się niespokojnie i odsunęła nieznacznie do tyłu.
- Zadajesz pytania, których nie powinnaś. Nie w sytuacji, w której się znajdujesz.
- Dlaczego? - zapytała, zanim zdążyła się ugryźć w język.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, po czym voidwalker roześmiał się głośno. Przez ciało elfki przeszedł dreszcz.
- Ktoś powinien nauczyć cię ogłady, dziewczyno.
Instynkt samozachowawczy Iny kolejny raz próbował nieśmiało zareagować, ale ta zignorowała dziwny głos w swojej głowie.
- Nie znam tego słowa.
Demon nagle spoważniał. Nie miał pewności, czy młoda osobniczka się z nim po prostu nie droczy. Nie podobało mu się to. Był w stanie zrozumieć, czemu nie wywołuje strachu i respektu w dziewczynie, ale mimo to nie miała żadnego powodu, by traktować go jak równego sobie. Nie był w stanie się zdecydować, czy lepiej by było, gdyby się wywyższała, czy wręcz przeciwnie.
- Skończmy tę bezproduktywną konwersację. Jeżeli zdążysz tu wrócić i mnie pokonać, zanim zrobi to ktoś inny, podpiszemy pakt.
- A jeżeli nie zdążę?
- Będziesz pewnie próbowała prowadzić konwersacje z kimś mojego rodzaju. Przestrzegę cię jednak, że moi pobratymcy z zasady nie są zbyt rozmowni.
To było ostatnie zdanie, które void wypowiedział do Iny, zanim zniknął. Została sama w pomieszczeniu i powoli zaczęło do niej docierać, co się właściwie stało. Powinna być martwa. Nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Zanim demon przestał wygrzebywać jej bolesne wspomnienia, mogła się jedynie skupić na nienawiści do samej siebie. Nawet jeżeli przeciwnik nie zrobiłby jej fizycznej krzywdy, sama spróbowałaby to zrobić, by przerwać strumień myśli. Stwór miał w tamtym momencie nad nią całkowitą przewagę, a mimo to tego nie wykorzystał. Obalało to teorie, które wielokrotnie słyszała. Demony nie były bezdusznymi istotami utkanymi z nienawiści i cierpienia. Była niemal pewna, że posiadały uczucia. Niektórych darzyły sympatią, a innych pragnęły za wszelką cenę zniszczyć. Czym w takim wypadku różniły się od innych żywych stworzeń? Miejscem urodzenia, które warunkowało niematerialność niektórych z nich. Żywioły, do których są przypisane, są jak kolor skóry dla humanoidów. Nikt nie ma wpływu na to, jakiej rasy się urodził, ani do jakiej rodziny będzie należał.

Ina schodziła po schodach mając świadomość, że nie może powiedzieć Erathielowi o swoich przemyśleniach. Mężczyzna ją wyśmieje i doda do tego kilka kąśliwych uwag. Z jakiegoś powodu jej mistrz nie wierzył w to, że demony mogą być czym innym niż niebezpiecznymi narzędziami. Nie potrafił albo nie chciał zaakceptować ich jako żywych stworzeń. A przecież nie były bardziej martwe od nieumarłych mieszkających w Undercity. Nie mogła jednak zignorować faktu, że elf był od niej starszy i bardziej doświadczony. Być może w ciągu jego życia wydarzyło się coś, przez co ma takie, a nie inne podejście do demonów. Postanowiła, że pewnego dnia go o to zapyta. Jeżeli tylko zdobędzie się na odwagę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz