Jeżeli podoba Wam się moje opowiadanie, zachęcam do głosowania w toplistach. Zlicza jeden głos dziennie z jednego ip.
Pozdrawiam i, mam nadzieję, do przeczytania ponownie do końca tygodnia!
Pozdrawiam i, mam nadzieję, do przeczytania ponownie do końca tygodnia!
Inarea wbiegła do mieszkania Zevrosta. Szukała go
przez chwilę bezskutecznie wzrokiem. Po chwili do jej uszu z pomieszczenia obok
dobiegło głośne chrapanie. Zacisnęła dłonie w pięści i odetchnęła głęboko. Będzie
musiała poczekać. Z nudów zainteresowała się księgą leżącą na stole.
"Klątwa
przeznaczenia" -
przeczytała w myślach tytuł. Słowo klątwa przyciągnęło jej uwagę. Usiadła na
krześle i rozpoczęła lekturę.
Zatrzasnęła księgę i zdegustowana spojrzała na orka,
który właśnie wyszedł ze swojej sypialni. Zaspany mężczyzna wodził wzrokiem od
Iny do księgi.
- Nie nauczono cię, żeby nie ruszać nieswoich rzeczy?
- Niedawno leżały tam moje książki. Po tytule
myślałam, że to jedna z nich… - Wzdrygnęła się.
Zevrost roześmiał się i wyraźnie się rozbudził.
Podszedł do dziewczyny i wziął tom w rękę. Gwałtownie spoważniał.
- Daleko doczytałaś?
- Pierwszy rozdział… ale jakoś nie mam ochoty czytać
dalej.
Gospodarzowi wyraźnie ulżyło, gdy to usłyszał. Elfka
przez chwilę wpatrywała się w miejsce, gdzie położyła księgę.
- O czym to właściwie jest? Połowy właściwie nie
zrozumiałam… a to, co zrozumiałam, było… dziwne.
Warlock podrapał się po głowie zakłopotany.
- To… - odchrząknął. - Powiedzmy, że to romans.
Podejrzewam, że jesteś za młoda, by docenić… czy raczej, by interesowały cię
opowieści tego typu.
Ina spojrzała na orka. Nie rozumiała jego
zakłopotania. Pewnie byłoby dla niej jasne, gdyby zrozumiała, co dokładnie
działo się na kartach książki, którą czytała. Mężczyzna odłożył tom na
najwyższą półkę. Następnie nalał do kubków wodę z dzbanka i wrócił do stołu.
- Napijesz się herbaty? - zapytał stawiając przed nią
naczynie.
- Taak. Poproszę - zreflektowała się po chwili.
Przyglądała się zaciekawiona, jak Zevrost wziął kubek
w obie dłonie. Mężczyzna wyszeptał coś pod nosem i przymknął powieki. Gdy tylko
woda zaczęła parować, otworzył oczy. Postąpił tak samo z drugim kubkiem i
wsypał do nich zielony proszek. Wychwycił zachwycone spojrzenie elfki, gdy
podawał jej napar.
- Przepraszam. Mogłem ci zaproponować, byś ty to
zrobiła… Dzieciaki z reguły lubią robić takie rzeczy samodzielnie.
- Naprawdę? Mógłbyś mi powiedzieć, jak to się robi?
Uśmiech zszedł z twarzy orka.
- Nie wiesz? Erathiel z reguły nie lubi się popisywać,
może nie miał okazji… - mówił bardziej do siebie. - Dobrze, wytłumaczę ci to.
Przynieś cztery kubki i … - Gdy dziewczyna poderwała się z krzesła obejrzał ją
z góry na dół. - Pół wiadra wody ze studni. Jakbyś miała problemy z tym drugim
to mnie zawołaj.
Ina bardzo szybko postawiła wymagane rzeczy na stole.
Z wiadrem miała pewne problemy, ale zacisnęła zęby i przeniosła je we wskazane
miejsce. Ork napełnił dwa naczynia wodą i pokazał dziewczynie, by usiadła obok.
- To tylko z pozoru wydaje się trudne. Zastanów się
głębiej nad tym, jak rzucasz zaklęcie całopalenia. Spróbuj rzucić je na wodę,
nie na naczynie, to jest bardzo ważne! Tylko pobierz dużo mniejszą ilość mocy
niż zwykle. Weź także pod uwagę ilość płynu, który chcesz rozgrzać…
Adeptka zastygła w bezruchu.
- Jeżeli czegoś nie rozumiesz, to pytaj. Chętnie
odpowiem ci na ewentualne pytania - powiedział zachęcająco.
Inarea przygryzła lekko wargę i kiwnęła głową.
- Co to jest zaklęcie całopalenia?
Warlock zamrugał gwałtownie. Przez chwilę zastanawiał
się czy na pewno dobrze usłyszał. Tak naprawdę to tłumaczyło zachwyt, którym go
obdarzyła niedawno.
- Chyba rozmowę na ten temat powinnaś jednak odbyć ze
swoim mistrzem… - Wlał zawartość kubków z powrotem do wiadra. Podniósł się i
zaczął odstawiać naczynia na miejsce.
- Chcę, żebyś mnie uczył! - Podbiegła do orka i
złapała go za rękę.
Mężczyzna niepewnie się wyrwał i spojrzał poważnie na
dziewczynę.
- Erathiel jest twoim mistrzem, on powinien cię uczyć.
- A widzisz go gdzieś tutaj? - Wykonała zamaszysty
gest pokazując na pomieszczenie.
- Sama mówiłaś, że najprawdopodobniej jest teraz na
Outlandzie. Jeżeli nie może użyć innej metody, chwilę mu zajmie, zanim dotrze
do bramy i przedostanie się tutaj. Od wrót też jest kawałek do Orgrimmaru… Daj mu czas.
- Ile tego czasu? A jeżeli nie wróci…?
- głos jej się załamał.
- Wróci. On nie z tych, co podejmują
się czegoś, a potem uciekają. Musisz być cierpliwa.
- Nauczyłeś mnie kiedyś jednego
zaklęcia, dlaczego teraz nie możesz tego zrobić?
- Wtedy Erathiel mnie o to poprosił.
- A teraz ja cię proszę… - Spojrzała
na niego błagalnie.
- To zabronione - skłamał, ale
dziewczyna nie mogła o tym wiedzieć. - Skoro jesteś pod opieką mistrza, to
tylko i wyłącznie on decyduje o twoim szkoleniu. Jedynie wyższa rada mogłaby
się do tego wtrącić, ale dopóki warlock nie próbuje złożyć ucznia w ofierze,
raczej nie mają zwyczaju się wtrącać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz