Ciekawa jestem, jakie macie odczucia do tłumaczenia nazw własnych? Wiem, że momentami jestem w tej kwestii niekonsekwentna, ale niektóre lokalizacje tak zabawnie/abstrakcyjnie/dziwnie brzmią po polsku, że nie mogłam się powstrzymać.
Podejrzewam, że przyjdzie dzień, w którym po zdecydowaniu się na jedną konwencję przerobię wszystkie wcześniejsze notki (+ wiem, że niektórym, szczególnie pierwszym, należy się dodatkowa korekta)... ale do tego daleka droga.
W ostatnich dniach dużo spraw zwaliło się na moją głowę. Następna notka (oraz dalsze notatki) powoli powstają i mam nadzieję, że w najbliższych dniach będę mogła coś opublikować. W wieczory, w które mam zaplanowane pisanie ostatnio ciągle wypadają mi rzeczy niezależne ode mnie. Mam nadzieję, że do przeczytania wkrótce.
Pozdrawiam
A.
Mi się bardzo podoba tłumaczenie WoWa :) Nie jest dosłowne ale próbuje zachować znaczenie jednocześnie brzmiąc dobrze.
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo lubię jak się wszystko tłumaczy, szczególnie gdy jest to zrobione z głową.
Co do Demoni Taniec. To brzmi trochę nie po polsku. Naucz mnie "demoniego tańca", pogadajmy o "demonim tańcu"... Może lepiej Taniec Demona? Z drugiej strony jest już Taniec Demonów. Więc może pobawić się synonimami? Podrygi Demona, Demoniczne Balety - kisnę XD. Czarcia Wiksa - chyba za mocne. Albo wymyślić nazwę tego tańca, np. Pląsawica - tylko to choroba, ale brzmi i wygląda demonicznie :3
Akurat w tytule zastosowałam dosłowne tłumaczenie i nie szukałam czegoś, co lepiej by brzmiało... ale trzeba będzie to zrobić :)
Usuń"Demoniczne Balety" mnie urzekły :D
Usuń