Tylko ono
mogło zdziwić Rida. Przecież słyszał, jak wcześniej dziewczyna zwracała się do
demona, więc jego imię nie było dla kapłana niczym niezwykłym. Stał tuż obok i
przez chwilę wpatrywał się w skupieniu w Inę. Gdy uścisk na jego kostce zelżał,
wyrwał się z objęć płonącego, martwego orka. Rid wyciągnął rękę przed siebie,
starając się dotknąć czerwonej osłony, która go otaczała.
Zgodnie z
przewidywaniami Iny reszta drużyny nawet nie zwróciła uwagi na jej okrzyk. Nie
znali języka krwawych elfów i chyba się już przyzwyczaili, że nie rozumieją oni
wszystkiego. Zerknęła nieznacznie na impa, po czym gestem wysłała go do ataku.
Jak skończą, z pewnością czeka ją długa rozmowa... Ale w końcu to było tylko
jedno słowo.
Nie minęło
dużo czasu i drużyna stała na prostej drodze do demona.
Powinienem
coś zasugerować, doradzić... ale wtedy będzie nudno, nie uważasz?
Cała uwaga
skupiła się na Inie.
- Wiesz coś
o nim może?
Elfka
pokręciła głową na boki.
- Mogę
jedynie powiedzieć, że nie mamy za dużo czasu...
Z tym
przekonaniem Ina wyszła na przód, ale Spede zaraz wyprzedziła ją. W końcu
zajęciem orczycy było skupianie przeciwników na sobie. Wojowniczka z krzykiem
rzuciła się na demona, który bez pośpiechu obrócił się w jej kierunku. Kult
musiał się spodziewać, że ktoś przyjdzie ich powstrzymać, ale na pewno nie
spodziewali się tak młodych osób.
Zanim Spede
dobiegła do demona, zdążył on unieść miecz i uderzyć w nią. Mimo że orczyca
zablokowała cios, i tak została odrzucona do tyłu. Wyglądała na wyraźnie
zaskoczoną, ale przeciwnik nie dał jej za dużo czasu na dziwienie się. W dwóch
krokach doskoczył do niej i ponownie zaatakował. Tym razem orczyca uniknęła
ciosu i przeturlała się pod mieczem demona.
Przeciwnik
był duży i silny. Enydowi pozostało jedynie atakowanie nóg potwora. Nawet jak
podskakiwał, nie potrafił dosięgnąć do żadnych innych części ciała. Gdyby to
był człowiek, taki atak byłby efektywny, jednak w przypadku demona ta taktyka
nie była zbyt skuteczna. Owszem słabł on, ale ze względu na pewną
niematerialność było bez znaczenia, w co otrzymuje obrażenia.
Ina i Rid
ustawili się poza zasięgiem broni demona, ale obok siebie. Dziewczyna nie mogła
się pozbyć wrażenia, że przyjaciel raz na jakiś czas na nią zerka, ale nie
powiedział ani jednego słowa. Nie powinna teraz się nad tym zastanawiać, będą
mieli możliwość później porozmawiać. Oczywiście jeżeli wyjdą zwycięsko z tej
walki. Z tym przekonaniem uformowała cienistą kulę i rzuciła nią w potwora.
Nagle
zrobiło się gorąco. W jednej chwili wokół demona pojawił się ogień, który
zaczął rozprzestrzeniać się we wszystkich kierunkach. Rid leczył walczących
wręcz, którzy stali najbliżej bossa, ale po chwili płomienie dosięgnęły także i
jego. Mimo że Karnar regularnie odświeżał tarczę otaczającą kapłana, słabła ona
z każdą chwilą. Elf instynktownie zaczął się cofać, pilnując jednak, by nie
wyjść poza zasięg swoich czarów. Gdyby nie mógł rzucać zaklęć na osoby będące
najbliżej demona, przegraliby w jednej sekundzie.
Ina nie
poruszyła się. Wiedziała, że ogień nic jej nie zrobi, ale siła zaklęcia ją
zaskoczyła. Nie doceniła demona, uznała go za słabego, mimo wzrostu, a ten miał
w zanadrzu coś takiego. Rzuciła czar Zepsucia na przeciwnika i wróciła do
miotania w niego kulami cienia. Karnar, po odnowieniu tarczy na Ridzie i
rzuceniu jej na pozostałych członków drużyny, również przystąpił do ostrzału.
Tyle tylko mogli zrobić.
W jednej
chwili demon zamiast Spede zaatakował łotrzyka, odrzucając go do tyłu. Tylko
szybka reakcja wojowniczki ochroniła Enyda przed wpadnięciem do lawy. To był
ostatni atak demona, chwilę potem padł na kolana.
- Wybaczcie, że was zawiodłem...
Powiedział
bardziej do siebie niż do kogo innego, po czym zniknął. O ile reszta drużyny
cieszyła się ze zwycięstwa, o tyle Ina wpatrywała się tępo w miejsce, gdzie
przed chwilą stał wróg.
Tak,
dobrze kombinujesz. On miał pana... właściwie z jego słów wynika, że nawet panów...
----
Poślizg najpierw z mojej winy, potem moja biedna korekta nie miała czasu... Następna notka mam nadzieję pojawi się w terminie :)
----
Poślizg najpierw z mojej winy, potem moja biedna korekta nie miała czasu... Następna notka mam nadzieję pojawi się w terminie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz