18


Kolejna wiadomość, która dotarła do Silvermoon zapowiadała egzekucję. Zdawało się, że nic nie przeszkodzi Przymierzu zabić Kael’thasa i jego podwładnych. Całkiem możliwe, że następnym celem będzie właśnie stolica elfów.
Tak to już jest z legendami… Przeważnie się nie sprawdzają.
Krótkie życie, nagła śmierć… Ina sama nie wiedziała, co powinna myśleć na ten temat.
Z jednej strony jej życie nawet się nie zdążyło zacząć, z drugiej, miała wrażenie, że się skończyło pod Portalem. W dniu, kiedy rodzina kazała jej zostać. Czy oni teraz są wśród ludzi księcia i również czekają na egzekucję?
- Chociaż, czy rodzicami można nazwać osoby, które porzuciły własne dziecko…? – szepnęła do siebie i wyszukała wzrokiem demona. Zdawał się być jedyną istotą zdolną odpowiedzieć jej na to pytanie.
Miała wrażenie, że w odpowiedzi demon tylko wzruszył ramionami. Znalazł ją pod portalem, ale nie była pewna, czy widział moment, gdy rodzina ją porzucała.
Wizja przyszłości zaczynała wszystkich przytłaczać. Nie mieli szans w obliczu przeważającej siły Przymierza. Zostali sami. W jednej chwili z dumnych członków Sojuszu, który miał walczyć z Hordą znaleźli się dokładnie po środku konfliktu. Każdy mógł ich zaatakować, a nawet jeżeli byliby w stanie się obronić przed jednym atakiem, to każdy kolejny przybliżałby ich do nieuchronnej zagłady. Krwawe elfy były jednak bezsilne. Próbowały na szybko wykształcić jednostki, które byłyby w stanie się obronić, ale tak naprawdę nie miały żadnej nadziei na poprawę swojego losu.

Niepewność prowadziła ich przez kolejne dni. Treningi, rzadkie spotkania towarzyskie – życie w mieście praktycznie zamarło. Mówiło się o tym, że próby dostania się do Dalaranu i odbicia więźniów spełzły na niczym.
Nagle całe Silvermoon obiegła wiadomość, że książę został uwolniony. Z początku powstała masa plotek, ale prawdziwą okazały się te mówiące, że pomogła mu Lady Vashj, naga, która wspierała go w walkach na Outlandzie. W stolicy krwawych elfów zapanowało szaleństwo. Wszyscy cieszyli się, jednocześnie przeklinając Przymierze. Zapowiedziane zostało, że Kael’thas przybędzie do Silvermoon by porozmawiać ze starszyzną oraz, by dać wyraz triumfu.

Elfy bardzo kochają swojego księcia…
Ina nie komentowała tego typu wypowiedzi demona. Nie miała się do nich zupełnie jak ustosunkować. Jedynie chciała zobaczyć defiladę, a może i samego Kael’thasa, o którym tyle się mówiło przez ostatnie dni. Gdy rozglądała się, szukając dobrego punktu obserwacyjnego, poczuła szarpnięcie. Obejrzała się i okazało się, że Ridel bez słowa wyjaśnienia zaczął ją ciągnąć w jakiś zaułek.
- Zwolnij, masz do czynienia z damą!
- Serio? – zatrzymał się i spojrzał jej w oczy szczerząc się. – Ja tu żadnej nie widzę.
Wyciągnął ją z tłumu i uparcie brnął przed siebie. Zatrzymał się dopiero przy drabince prowadzącej na dach.
- Znalazłem dobre miejsce i stwierdziłem, że nie będę sam się wspinał.
Początkujący kapłan wskazał ręką do góry, a następnie zaczął się wspinać. Ina skwitowała to cichym westchnięciem i zaczęła wchodzić za nim.
- Raczej wolisz mieć, na kogo spadać…
Dotarli na dach, a następnie przeskoczyli na balkonik. Zapowiadała się parada, młode elfy wpatrywały się zaciekawione we wrota Silvermoon. Zaraz po ich otwarciu główna ulica bardzo szybko zapełniła się maszerującym wojskiem, a to był dopiero początek…

2 komentarze: