25



Ina miała nadzieję, że uda jej się zobaczyć chociaż kawałek miasta, zanim każą jej zejść pod ziemię. Bardzo szybko okazało się, że Erathiel miał wobec niej inne plany. Nie przyjmując sprzeciwu zaprowadził ją do miejsca, które nazwał Szczelinami Cienia. Demon zaśmiał się, że całkiem trafna nazwa, ale dziewczyna to zignorowała. Miała wrażenie, że nie ma żadnej kontroli nad swoim życiem.
- Witaj w Enklawie mrocznego ognia, Erathielu. Cóż sprowadza cię w nasze skromne progi? – Ork roześmiał się.
Ina miała ochotę uciec. Nie podobało jej się tu. Było ciemno, zimno, a wokół było mnóstwo dziwnych stworzeń. W głębi wiedziała, że to są jej nowi sojusznicy, ale zmiana była zbyt duża. W Przymierzu wszyscy wyglądali… normalnie. Może z wyjątkiem tych kurdupli, ale cała reszta była zwyczajna. Tutaj za to miała do czynienia z całym wachlarzem kolorów i grubości skór, wielkości kłów i rogów, i siły wyższe raczą wiedzieć, czego jeszcze.
- Witaj, Zevroście. Chciałbym przedstawić ci moją uczennicę – Inareę.
Po tych słowach mistrz wypchnął Inę przed siebie, więc nie pozostało jej nic innego, jak się ukłonić.
- Dzień… dobry? – nie wiedziała, jak się zachować, a to było jedyne, co jej przyszło do głowy.
- Bądź pozdrowione, dziecko. Cóż cię do mnie sprowadza?
- Mistrz Erathiel – bez zastanowienia udzieliła jedynej odpowiedzi, jaka jej przyszła do głowy.
Ork skwitował jej wypowiedź krótkim śmiechem.
- Erathielu, czego ode mnie oczekujesz?
- Chciałbym cię prosić, byś nauczył ją rzucać zaklęcie Zepsucia.
Zevrost patrzył przez chwilę na Inę z niedowierzaniem.
- Przecież to pierwsze zaklęcie, którego się uczą.
Krwawy elf skwitował to wzruszeniem ramion.
- Niby tak powinno być, ale wiedziałem, że jesteś specjalistą od tego i dlatego chciałem ciebie o to prosić.
Ork wyraźnie urósł w oczach po słowach Erathiela. Kiwnął głową i poprosił Inę do siebie.
- Rozumiem, że demona już masz.
W odpowiedzi na stwierdzenie warlocka, Ina przywołała impa. Nie wyglądał on na zachwyconego, ale po chwili skulił się, gdy odkrył, że jest otoczony.
- Zostaw go proszę z moim przyjacielem Kurgulem, on go nauczy kilku nowych sztuczek. Chyba, że wolisz kupić książki i dać mu do nauki, bądź zrobić to sama. Ostrzegam jednak, że są napisane w języku demonów.
Na pewno chcesz się przyznać, że znasz Eredun?
- Obawiam się, że jego zapał do nauki pozostawia wiele do życzenia. Proszę, mistrzu Kurgulu, żebyś uczył mojego impa.
Błąd. Według nich on nie jest twój.
Słowa demona znalazły potwierdzenie w  mimice warlocków. Erathiel postanowił szybko zareagować.
- Ona tak ciągle powtarza i nie daje sobie wybić z głowy, że jest inaczej. Szczerze mówiąc ciężko jej się dziwić. Jeszcze nie widziałem, by ktokolwiek na tym etapie miał taką kontrolę nad demonem.
- Karnar. Zostań tutaj i czekaj na mnie – Ina zwróciła się do impa, po czym odeszła z Zevrostem w bardziej ustronne miejsce.

Nie rozumiem postępowania twojego „mistrza”. Warlock, do którego cię przyprowadził, jest od niego dużo słabszy. Też to wyczułaś, prawda?
Dziewczyna nie mogła odpowiedzieć demonowi, więc tylko kiwnęła głową. Nie spotkała jeszcze warlocka silniejszego od Erathiela, tym bardziej intrygowało ją, czemu posyła ją do innych na nauki.
Zevrost poprowadził ją dość daleko przez miasto. Zatrzymał się dopiero za jakimś budynkiem, gdzie znajdowały się kukły treningowe.
– Powinniśmy zacząć od podstaw, ale obawiam się, że na twoim etapie to nie ma najmniejszego sensu – ork zaczął wpatrywać się w Inę. – Umiesz przywołać cienistą kulę? – gdy kiwnęła głową, kontynuował. – Uformuj ją w dłoniach, ale nie rzucaj.
Ina wykonała polecenie i czekała. Miała wrażenie, że magia, którą trzyma w dłoniach, zaraz się rozpadnie, jeżeli nie zostanie użyta.
- Nieźle… Robiłaś to już?
Nie odpowiedziała, bo musiała się skupić na utrzymaniu kuli.
- Spróbuj rozproszyć magię na cząsteczki i dopiero w takiej formie rzuć ją w stronę kukły.
Pierwsza próba rozproszenia skończyła niemal tragicznie. Cząsteczki magii poleciały we wszystkich kierunkach, poza kukłą.
- Za bardzo skupiłaś się na sobie i energii, a za mało na celu. Jeszcze raz.
Demon uparcie milczał, więc Inie pozostało tylko słuchanie orka. Nie chciała się przyznać, że na początku rozumiała tylko co drugie słowo. Jednak im dłużej przebywała z tym warlockiem, tym więcej była w stanie zrozumieć. W końcu udało jej się, wszystkie cząsteczki mrocznej energii otoczyły cel.
- Teraz obserwuj, jak magia powoli wnika w kukłę i wyrządza wewnętrzne szkody. To zaklęcie różni się od innych, których do tej pory używałaś. Nie zadaje obrażeń od razu, tylko przez określony czas. Gdy trochę poćwiczysz, nie będziesz potrzebowała poświęcać tyle czasu na same formowanie kuli. Będziesz po prostu wyrzucać z dłoni energię.

Gdy wrócili do Enklawy, zastali tam tłum. Okazało się, że w bardzo krótkim czasie wiadomość o wyprawie obiegła całe miasto. W tym momencie do Iny dotarło, że wejście do siedziby troggów znajdowało się tuż obok. Reszta drużyny już czekała.


 -----------
 I teraz pytanie drodzy czytelnicy - wy jesteście zboczeni, czy ork?
Proszę bardzo o wszelkie +sy w Google+ :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz