Poniżej najświeższa notka. Jeszcze przed chwilą była w rękach korekty, więc czytajcie, póki gorąca :). W przyszłym tygodniu na pewno będzie jedna nowa część, na chwilę obecną więcej obiecać nie mogę... ale nie wykluczam, że jednak będzie coś więcej. Miło w końcu mieć czas i wrócić do Was i do moich bohaterów. Nie przedłużając - zapraszam Was do lektury.
Nocna elfka od pewnego czasu starała się nie dać
wciągnąć w rozmowę z Erathielem. Parokrotnie dotknął czułego punktu, chociaż
według niej mężczyzna pewnie nie zrobił tego celowo. Z jego ust słowa
wychodziły tak naturalnie, że nie mogła go podejrzewać o celowe działanie.
Zaczęła się jednak obawiać, że może przegrać sama ze sobą, jeżeli pozwoli
więźniowi na zbyt wiele. Zawołała jednego z żołnierzy i udała się do swojego
namiotu.
Warlock w tym momencie zrozumiał, że trochę
przesadził. Rozszyfrował Dejanę dość szybko, ale powinien postępować delikatniej.
Wczuł się w rolę osoby, której nie pasuje, że krwawe elfy przeszły na stronę
Hordy. Zasugerował wręcz, że mu nie pasuje taki stan rzeczy. Nie odpowiadał mu
panujący konflikt, w czym kobieta podzielała jego zdanie. Nic to jednak nie
zmieniło w jego sytuacji, przynajmniej na razie.
Druid popatrzył na Inę i kiwnął głową w odpowiedzi na
podziękowania.
- Zapomniałem, jak masz na imię. Mogłabyś mi
przypomnieć? - zapytał jakby od niechcenia.
- I… - dziewczyna zaczęła, zanim uświadomiła sobie, że
przecież się nie przedstawiała. - Istera - odparła po chwili. Nie wiedziała,
czy musi kłamać. Nie czuła się przy mężczyźnie jak przy wrogu, nie mogła jednak
zapominać, że takowym był.
- Ładne imię.
- Dziękuję - odpowiedziała z lekkim dygnięciem. -
Chciałabym poznać także twoje imię.
Mężczyzna odetchnął ciężko.
- Myślałem, że to tylko pierwsze wrażenie, ale ty
naprawdę nie masz żadnego doświadczenia społecznego.
Inarea nie zrozumiała nocnego elfa. Nie była pewna,
czy to przez nieznajomość słów z języka ludzkiego, czy przez wyrażenie, którego
użył druid.
- W pewnych kręgach znany jestem jako Mandar i tego
możemy się trzymać. Powiedz mi lepiej, Ismero…
- Istero - poprawiła go odruchowo.
- Ach przepraszam, Istero, gdzie jest twój towarzysz,
o którym wspomniałaś wcześniej?
- Sama chciałabym to wiedzieć…
Akurat dotarli do polany i mężczyzna zdecydował się na
odpoczynek. Byli już w bezpiecznej odległości od wioski duchów.
Erathiel za wszelką cenę starał się zachować powagę na
twarzy.
- Nie wydaje mi się, przyjacielu, żeby to, co robisz,
miało jakiekolwiek przełożenie na rzeczywistość. - Obserwował nocnego elfa od
dłuższej chwili. Strażnik co chwilę zerkał na więźnia, a w międzyczasie próbował
wykreślić coś na mapie regionu.
- Nie jestem twoim przyjacielem, odmieńcu.
Będzie
ciężko… Kolejny rasista.
Warlock odetchnął w duchu, zanim zdecydował się
ponownie odezwać.
- Faktycznie, zbyt mocnego słowa użyłem, jak więc mam
się do ciebie zwracać?
- Wolałbym, żebyś wcale się nie zwracał - odburknął.
- Skoro taka jest twoja wola, to ją spełnię.
Żołnierz spojrzał podejrzliwie na związanego, ale gdy
upewnił się, że tamten nie kłamał, wrócił do swojego zajęcia.
Twarz druida była pogodna. W jego spojrzeniu Ina nie
wyczuwała żadnej złości w jej kierunku, a mimo to nie mogła pozbyć się wrażenia,
że coś jest nie tak. Siedzący przed nią osobnik musiał być wprawiony w sztuce
oszukiwania. Jeżeli pod postacią zwierzęcia zwiedzał miasta Hordy całkowicie
nierozpoznany, to musiał nauczyć się doskonale kłamać. Nie było możliwości, by
chociaż raz ktoś go nie zagadał, nie zapytał o drogę, nie próbował mu czegoś
sprzedać. Do tego przecież było dużo istot pytających podróżników o ich
przygody. Lubili wiedzieć, co się dzieje w świecie. W tym momencie według
młodej elfki były tylko dwie możliwości. Mężczyzna skłamał mówiąc o miastach
Hordy bądź był doskonałym aktorem. Na korzyść pierwszego przypadku działało to,
że znał on język orczy na tyle dobrze, że Ina nie miała wątpliwości na
początku, że rozmawia z taurenem.
- Nie jesteś może głodna? - Mandar wyjął z torby
kawałek chleba i suszonego mięsa.
Ina wolała nie wiedzieć, co druid upolował. Mimo
ucisku w żołądku odmówiła.
Jej rozmówca wzruszył ramionami i sam przystąpił do
konsumpcji.
- Powiedz mi coś więcej o swoim towarzyszu, to może
będę w stanie pomóc ci go odnaleźć.
- Podejrzewam, że wrócił do domu, więc cokolwiek
powiem i tak nie będzie miało znaczenia.
- Czy ten dom jest daleko?
W tym momencie Ina się zawahała.
- Nie, właściwie to nie…
- A twój dom? - Dziewczyna zamrugała zdziwiona, więc
postanowił dopowiedzieć. - Jeżeli to również niedaleko, to nie mam nic
przeciwko, by cię tam podrzucić. Nie przeszkadza mi twoje towarzystwo, ale to
nie jest dobre miejsce dla młodych, samotnych elfów.
- Jak każde - odparła odruchowo, na co Aliant się
roześmiał.
- Czy twoi rodzice wiedzą, że sama z kolegą szwendasz
się po podejrzanych miejscach?
- Nie, nie wiedzą…
- A gdzie teraz są?
Druid ją przesłuchiwał. Dotarło to do niej o kilka
pytań za późno, ale w odpowiednim momencie, by nie zdążyła zdradzić nic
ważnego. Przynajmniej taką miała nadzieję.
Dejana wyszła ze swojego namiotu z kieliszkiem wina w
ręce. Picie na służbie nigdy nie było mile widziane, ale przy wielodniowych
wyprawach dowództwo zwykle przymykało na to oko. Skoro w tym przypadku to
dowódczyni zaczyna pić, reszta pewnie wkrótce do niej dołączy.
- Jak ci idzie, Mandarze? - podeszła do mężczyzny
klęczącego przy mapach i zwróciła się do niego w swoim języku.
- Mogłoby lepiej… Próbuję zawęzić obszar poszukiwań,
ale jedyne, co mogłem do tej pory wykluczyć, to morze. Z raportów wynikało, że
nikt nie powinien się zapuszczać do nawiedzonych budynków, ale jak sama
widziałaś, rozmija się to z prawdą. Nie szukałbym na południu obszaru. -
Pokazał coś na mapie. - Nie ma tam dla niego nic ciekawego.
- Powiedziałabym, że w wielu miejscach, do których się
zapędzał, nie ma nic ciekawego…
W odpowiedzi żołnierz uśmiechnął się i wzruszył
ramionami.
- Wyciągnęłaś coś z tego bladolicego?
- Mandarze, wiesz, że nie lubię tego określenia…
Wymieniony odetchnął głośno.
- Wyciągnęłaś coś z więźnia?
- Wydaje się tu być całkowicie przypadkowo. Wątpię, by
miał dla nas jakiekolwiek informacje - powiedziała dość ostrożnie ważąc słowa.
- Jesteś tego absolutnie pewna? Dostaliśmy cynk, że
miał się z kimś spotkać. Z kimś ważnym. Przecież stąd ta cała szopka, prawda?
Dejana odwróciła wzrok i spojrzała na niebo.
- Dobrze wiesz, że jeszcze nie mogę powiedzieć wam
wszystkiego, nie prowokuj mnie do tego.
- Mogłabyś jednak powiedzieć cokolwiek.
- Skoro nie mówię, to mam powody. A ty zapominasz
swojego miejsca - odpowiedziała wyraźnie zdenerwowana. Żołnierz spuścił wzrok i
nie powiedział nic więcej.
Warlock siedział i starał się wyglądać jak najniewinniej
potrafił. Nocne elfy nie mogły wiedzieć, że Erathiel znał ich język, a on nie
miał zamiaru wyprowadzać ich z błędu.
Nie wiedziałam, że w WoWie można się klonować :o Ten Mandar się interesujący robi.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie można... Poza Mirror Image maga, czy jak to się tam zwało - ale to ciężko klonowaniem nazwać.
Usuń"Nie miał zamiaru wyprowadzać ICH z błędu" x
OdpowiedzUsuńMandar czy nie Mandar, oto jest pytanie!
Poprawione :)
Usuń