114

Dobry wieczór! 
Poniżej najświeższa notka. Jeszcze przed chwilą była w rękach korekty, więc czytajcie, póki gorąca :). W przyszłym tygodniu na pewno będzie jedna nowa część, na chwilę obecną więcej obiecać nie mogę... ale nie wykluczam, że jednak będzie coś więcej. Miło w końcu mieć czas i wrócić do Was i do moich bohaterów. Nie przedłużając - zapraszam Was do lektury.

Nocna elfka od pewnego czasu starała się nie dać wciągnąć w rozmowę z Erathielem. Parokrotnie dotknął czułego punktu, chociaż według niej mężczyzna pewnie nie zrobił tego celowo. Z jego ust słowa wychodziły tak naturalnie, że nie mogła go podejrzewać o celowe działanie. Zaczęła się jednak obawiać, że może przegrać sama ze sobą, jeżeli pozwoli więźniowi na zbyt wiele. Zawołała jednego z żołnierzy i udała się do swojego namiotu.
Warlock w tym momencie zrozumiał, że trochę przesadził. Rozszyfrował Dejanę dość szybko, ale powinien postępować delikatniej. Wczuł się w rolę osoby, której nie pasuje, że krwawe elfy przeszły na stronę Hordy. Zasugerował wręcz, że mu nie pasuje taki stan rzeczy. Nie odpowiadał mu panujący konflikt, w czym kobieta podzielała jego zdanie. Nic to jednak nie zmieniło w jego sytuacji, przynajmniej na razie.

Druid popatrzył na Inę i kiwnął głową w odpowiedzi na podziękowania.
- Zapomniałem, jak masz na imię. Mogłabyś mi przypomnieć? - zapytał jakby od niechcenia.
- I… - dziewczyna zaczęła, zanim uświadomiła sobie, że przecież się nie przedstawiała. - Istera - odparła po chwili. Nie wiedziała, czy musi kłamać. Nie czuła się przy mężczyźnie jak przy wrogu, nie mogła jednak zapominać, że takowym był.
- Ładne imię.
- Dziękuję - odpowiedziała z lekkim dygnięciem. - Chciałabym poznać także twoje imię.
Mężczyzna odetchnął ciężko.
- Myślałem, że to tylko pierwsze wrażenie, ale ty naprawdę nie masz żadnego doświadczenia społecznego.
Inarea nie zrozumiała nocnego elfa. Nie była pewna, czy to przez nieznajomość słów z języka ludzkiego, czy przez wyrażenie, którego użył druid.
- W pewnych kręgach znany jestem jako Mandar i tego możemy się trzymać. Powiedz mi lepiej, Ismero…
- Istero - poprawiła go odruchowo.
- Ach przepraszam, Istero, gdzie jest twój towarzysz, o którym wspomniałaś wcześniej?
- Sama chciałabym to wiedzieć…
Akurat dotarli do polany i mężczyzna zdecydował się na odpoczynek. Byli już w bezpiecznej odległości od wioski duchów.

Erathiel za wszelką cenę starał się zachować powagę na twarzy.
- Nie wydaje mi się, przyjacielu, żeby to, co robisz, miało jakiekolwiek przełożenie na rzeczywistość. - Obserwował nocnego elfa od dłuższej chwili. Strażnik co chwilę zerkał na więźnia, a w międzyczasie próbował wykreślić coś na mapie regionu.
- Nie jestem twoim przyjacielem, odmieńcu.
Będzie ciężko… Kolejny rasista.
Warlock odetchnął w duchu, zanim zdecydował się ponownie odezwać.
- Faktycznie, zbyt mocnego słowa użyłem, jak więc mam się do ciebie zwracać?
- Wolałbym, żebyś wcale się nie zwracał - odburknął.
- Skoro taka jest twoja wola, to ją spełnię.
Żołnierz spojrzał podejrzliwie na związanego, ale gdy upewnił się, że tamten nie kłamał, wrócił do swojego zajęcia.

Twarz druida była pogodna. W jego spojrzeniu Ina nie wyczuwała żadnej złości w jej kierunku, a mimo to nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Siedzący przed nią osobnik musiał być wprawiony w sztuce oszukiwania. Jeżeli pod postacią zwierzęcia zwiedzał miasta Hordy całkowicie nierozpoznany, to musiał nauczyć się doskonale kłamać. Nie było możliwości, by chociaż raz ktoś go nie zagadał, nie zapytał o drogę, nie próbował mu czegoś sprzedać. Do tego przecież było dużo istot pytających podróżników o ich przygody. Lubili wiedzieć, co się dzieje w świecie. W tym momencie według młodej elfki były tylko dwie możliwości. Mężczyzna skłamał mówiąc o miastach Hordy bądź był doskonałym aktorem. Na korzyść pierwszego przypadku działało to, że znał on język orczy na tyle dobrze, że Ina nie miała wątpliwości na początku, że rozmawia z taurenem.
- Nie jesteś może głodna? - Mandar wyjął z torby kawałek chleba i suszonego mięsa.
Ina wolała nie wiedzieć, co druid upolował. Mimo ucisku w żołądku odmówiła.
Jej rozmówca wzruszył ramionami i sam przystąpił do konsumpcji.
- Powiedz mi coś więcej o swoim towarzyszu, to może będę w stanie pomóc ci go odnaleźć.
- Podejrzewam, że wrócił do domu, więc cokolwiek powiem i tak nie będzie miało znaczenia.
- Czy ten dom jest daleko?
W tym momencie Ina się zawahała.
- Nie, właściwie to nie…
- A twój dom? - Dziewczyna zamrugała zdziwiona, więc postanowił dopowiedzieć. - Jeżeli to również niedaleko, to nie mam nic przeciwko, by cię tam podrzucić. Nie przeszkadza mi twoje towarzystwo, ale to nie jest dobre miejsce dla młodych, samotnych elfów.
- Jak każde - odparła odruchowo, na co Aliant się roześmiał.
- Czy twoi rodzice wiedzą, że sama z kolegą szwendasz się po podejrzanych miejscach?
- Nie, nie wiedzą…
- A gdzie teraz są?
Druid ją przesłuchiwał. Dotarło to do niej o kilka pytań za późno, ale w odpowiednim momencie, by nie zdążyła zdradzić nic ważnego. Przynajmniej taką miała nadzieję.

Dejana wyszła ze swojego namiotu z kieliszkiem wina w ręce. Picie na służbie nigdy nie było mile widziane, ale przy wielodniowych wyprawach dowództwo zwykle przymykało na to oko. Skoro w tym przypadku to dowódczyni zaczyna pić, reszta pewnie wkrótce do niej dołączy.
- Jak ci idzie, Mandarze? - podeszła do mężczyzny klęczącego przy mapach i zwróciła się do niego w swoim języku.
- Mogłoby lepiej… Próbuję zawęzić obszar poszukiwań, ale jedyne, co mogłem do tej pory wykluczyć, to morze. Z raportów wynikało, że nikt nie powinien się zapuszczać do nawiedzonych budynków, ale jak sama widziałaś, rozmija się to z prawdą. Nie szukałbym na południu obszaru. - Pokazał coś na mapie. - Nie ma tam dla niego nic ciekawego.
- Powiedziałabym, że w wielu miejscach, do których się zapędzał, nie ma nic ciekawego…
W odpowiedzi żołnierz uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Wyciągnęłaś coś z tego bladolicego?
- Mandarze, wiesz, że nie lubię tego określenia…
Wymieniony odetchnął głośno.
- Wyciągnęłaś coś z więźnia?
- Wydaje się tu być całkowicie przypadkowo. Wątpię, by miał dla nas jakiekolwiek informacje - powiedziała dość ostrożnie ważąc słowa.
- Jesteś tego absolutnie pewna? Dostaliśmy cynk, że miał się z kimś spotkać. Z kimś ważnym. Przecież stąd ta cała szopka, prawda?
Dejana odwróciła wzrok i spojrzała na niebo.
- Dobrze wiesz, że jeszcze nie mogę powiedzieć wam wszystkiego, nie prowokuj mnie do tego.
- Mogłabyś jednak powiedzieć cokolwiek.
- Skoro nie mówię, to mam powody. A ty zapominasz swojego miejsca - odpowiedziała wyraźnie zdenerwowana. Żołnierz spuścił wzrok i nie powiedział nic więcej.
Warlock siedział i starał się wyglądać jak najniewinniej potrafił. Nocne elfy nie mogły wiedzieć, że Erathiel znał ich język, a on nie miał zamiaru wyprowadzać ich z błędu.

4 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że w WoWie można się klonować :o Ten Mandar się interesujący robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że nie można... Poza Mirror Image maga, czy jak to się tam zwało - ale to ciężko klonowaniem nazwać.

      Usuń
  2. "Nie miał zamiaru wyprowadzać ICH z błędu" x

    Mandar czy nie Mandar, oto jest pytanie!

    OdpowiedzUsuń