37

Była zła po rozmowie z Erathielem i nie była w stanie tego ukryć. Postanowiła milczeć, pogrążając się w czarnych myślach. Gdy mistrz zauważył, że nie uda mu się z nią teraz porozmawiać, pożegnał się i wyszedł.
Siedziała dłuższy czas w milczeniu, co jakiś czas spoglądając na demona.
Powinnaś odpoczywać.
- Po co? By mieć siłę, by dalej się rozwijać i żyć?
Demon kiwnął głową.
- Nie chcę tu żyć, wiesz o tym...
Otuliła się ramionami i pochyliła głowę do przodu. To wszystko było pozbawione jakiegokolwiek sensu. Liczyła, że gdy przeniesie się do stolicy, jej życie się zmieni. W końcu przestanie być wyrzutkiem, z którym, poza koniecznością, rozmawiała tylko jedna osoba. Przeniosła myśli na Rida.

Chłopak podszedł do niej podczas jednego ze zwykłych dni. Wcześniej dni wolno mijały, nie różniąc się od siebie niczym. Siedziała wtedy nad rzeką, rozmawiając z małym demonem, który akurat trafił do ich wioski. Dziś wiedziała, że był to skutek nieudanego przywoływania przez warlocka. Zamiast zostać spętane kontraktem, stworzenie uciekło przywołującemu. W pewnym momencie podszedł do niej jeden z chłopców zamieszkujących jej wioskę. Z jego zachowania bezbłędnie odczytała, że przyglądał jej się już jakiś czas. Pamiętała dokładnie jego z pozoru niewinne pytanie, z kim rozmawia. Słyszała je bardzo często. Tym razem jednak w głosie pytającego nie było ani zniechęcenia, ani przerażenia. Młody elf wręcz promieniował ciekawością. Zanim jednak Ina zdążyła mu odpowiedzieć, został on zawołany przez rodziców. Zamiast jednak od razu odbiec, powiedział, że przyjdzie później. Patrzyła, jak chłopak staje przy kobiecie, która przytuliła go delikatnie do piersi. W tej jednej chwili przez ciało Iny przeszedł stłumiony szloch. Gdziekolwiek byli jej rodzice, nie byli przy niej. Porzucili ją samą na wielkiej pustyni... Na śmierć? Nie, to nie było tak. Coś jej nie pasowało w obrazku, który przytoczył jej umysł. W jednej chwili prowadzili ją za rękę, a w drugiej była już zupełnie sama. Zastanawianie się, co było pomiędzy, wywoływało tylko ból głowy.

Mała Ino.
Głos demona przywołał ją do rzeczywistości. Wtedy było podobnie, jak i za każdym kolejnym razem, gdy z jej oczu już miały płynąć  łzy. Przetarła lekko wilgotne oczy i wysiliła się na słaby uśmiech.
- Co się dzieje z Ridem?
To myśl o nim sprawia, że chcesz płakać? - urwał na chwilę, a gdy nie doczekał sie odpowiedzi, kontynuował. - Powoli wracają mu siły, ale jeszcze nie odzyskał przytomności. Jest jednak tego bliski.
- Obudzi się... i wróci do domu. Albo przynajmniej do Silvermoon.
Jeśli ci zależy, to mogę sprawić, że to nie nastąpi.
Wpatrywała się przez chwilę w demona, analizując każde słowo jego wypowiedzi.
- Mam nadzieję, że żartujesz.
Miała dość takich rozmów na jeden dzień. Wystarczy jej "radosna" wiadomość Erathiela.
Przypominam ci, iż zgodziłem się go nie krzywdzić, oczywiście wyłączając sytuację, gdyby jego działania zagrażały tobie.
- Owszem, ale czy demonom można ufać? - nie wiedziała, czemu nagle udzieliły jej się wątpliwości mistrza.
W odpowiedzi jej towarzysz się zaśmiał. Po chwili milczenia dopiero postanowił się odezwać.
Nie wiem. Twoim zdaniem można?

___
Na swoje usprawiedliwienie mam, że od jakiegoś miesiąca nie byłam na dłużej w domu i ciągle jeżdżę... Powoli nadrabiam zaległości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz