Carendin zacisnął dłonie w pięści, ale
nie wykonał żadnego ataku na demony. Rozejrzał się nie wykonując gwałtownych
ruchów. Wzrok zatrzymał na drugim nieumarłym, który nieśmiało kiwnął głową.
- Powinniśmy
zacząć działać, zanim zrobi się zbiegowisko - wyszeptała demonica.
- Widać,
że miejscowi nie byli za mocno zainteresowani - odpowiedział jej towarzysz.
- Jak na miasto nieumarłych jest ich
tutaj bardzo mało.
Ina miała wrażenie, że demon
wypowiedział jej myśli. Dlaczego w mieście należącym do ozywieńców, w dzielnicy,
w której urzędowali magowie i warlocy, znajdowało się tylko dwóch z nich?
Przecież to było bez sensu…
- Rozumiem, że zdecydowaliście się
współpracować… Podejdźcie. - Succubus wyciągnął rękę w stronę Carendina i jego
kolegi. - Tylko nie próbujcie niczego głupiego.
Mężczyźni bardzo niechętnie zbliżyli
się do podwyższenia. Rzucali ukradkowe spojrzenia w stronę klęczących. Mieli
nadzieję, że ktoś poza nimi obronił się przed urokiem, ale nic na to nie
wskazywało.
- Zabijamy
ich od razu, by nie sprawiali problemów? - Demonica spojrzała beznamiętnie
na swojego towarzysza, jakby pytała go o pogodę.
- Żywi
bardziej się przydadzą.
- Mogą
narobić problemów, wezwać pomoc. Wolałabym tego uniknąć.
Dziecko, któremu wcześniej kobieta
zasłaniała oczy, zaczęło płakać. Ciągnęło matkę za ubranie, ale ta nie
reagowała. Klęczała z głową skierowaną w stronę męskiego demona.
- Walki
i tak nie unikniemy. Jeżeli zdążymy z przygotowaniami, to dwóch przeciwników
więcej nie będzie stanowiło żadnego problemu. - Po tych słowach demon
zszedł z podwyższenia i skierował się w stronę płaczącego chłopca. Dziecko
wahało się, czy uciec, ale ostatecznie schowało się za matkę. - Spokojnie,
mały. - Klęknął przy nim i uśmiechnął się łagodnie. - Wszystko będzie dobrze…
To twoja mama? - Dziecko kiwnęło głową. - Nic jej nie będzie, ale chciałbym,
żebyś mi pomógł…
Succubus zszedł ze środka podwyższenia
robiąc miejsce dla nieumarłych. Wskazał im wnętrze przerwanego kręgu.
- Zapraszam…
- Gdy się nie poruszyli, powtórzył to samo w orczym.
Towarzysz Carendina się zawahał.
Szepnął coś niezrozumiale pod nosem i z jego dłoni wystrzelił ognisty promień w
kierunku demona. Jego przeciwnik machnął
ręką i promień zamiast w niego trafił w ziemię.
- Uznam, że tego nie zrobiłeś. Do
kręgu - demonica warknęła.
Carendin wydawał się być lekko
zirytowany. Planował to rozegrać trochę inaczej, ale już nie miał wyboru.
Wiedział, co by się stało, gdyby zostali zamknięci w tym kręgu, dlatego miał
zamiar zareagować, ale nie w taki głupi i przewidywalny sposób.
- Przydaj się na coś, długouchy wybrał
cię chyba nie bez powodu! - krzyknął, cofnął się i zaczął splatać zaklęcie
pomiędzy palcami.
Drugi nieumarły stanął obok niego i również zaczął szeptać czar, ale taki, który mógł rzucić w każdej chwili.
Drugi nieumarły stanął obok niego i również zaczął szeptać czar, ale taki, który mógł rzucić w każdej chwili.
Ina wiedziała, do kogo były skierowane
słowa warlocka. Była też pewna, że succubus nie będzie o tym wiedział. Tylko czy
ona była w stanie cokolwiek zrobić? Gdy ostatnio próbowała mierzyć się z
demonem, okazało się, że jej magia jest zupełnie nieskuteczna. Gdyby nie
ciekawość przeciwnika, najprawdopodobniej nie przeżyłaby tamtego spotkania. Nie
było z nią jej towarzysza, który zawsze ją osłaniał.
Ina zaczęła powoli zbliżać się w
kierunku podwyższenia. Szła nieśpiesznie i starała się nie zwracać na siebie
uwagi. Gdy otworzyła usta, by wyszeptać zaklęcie, tuż przed nią stanął incubus.
- Mogę ci w czymś pomóc?
Dziewczyna zamarła na chwilę. Mogła
przyjrzeć się przeciwnikowi z bliska. Jego jarzące się niebieskie oczy nie
wyglądały przyjaźnie. W myślach szybko układała możliwe odpowiedzi i
scenariusze, żaden z nich jej się nie podobał.
- Zastanawiam się, bo nie daje mi to
spokoju - odpowiedziała niepewnie zyskując kolejną chwilę. - Jesteście jedną
czy dwiema istotami? - zapytała o pierwszą rzecz, która jej przyszła do głowy
nie będącą pytaniem w stylu "Jak można was pokonać?"
W pierwszej chwili demon odpowiedział
jej śmiechem.
- A jak myślisz?
Succubus wyraźnie nie uznał ożywieńców
za godnych przeciwników. Obserwował ich, ale sam nie zaatakował. Nieumarły
stojący obok Carendina zaatakował ogniem o większej mocy, jednak efekt był taki
sam. Gdy warlock skończył zaklęcie, w stronę demona wystrzeliła czarna energia.
Stworzenie znów próbowało ją zbić ręką. Ku jego zdziwieniu czar wniknął w jego
dłoń i czarne światło rozeszło się po jego ciele. Demonica krzyknęła trąc
rękami po ciele, próbując zrzucić z siebie zaklęcie. Jej twarz wykrzywił grymas
bólu.
Demon stojący przy Inie wyprostował
się gwałtownie i obrócił się w stronę towarzyszki.
-
Potrzebujesz pomocy z tym zgniłym mięsem?
-
Poradzę sobie - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Jak chcesz. Jakby co wołaj.
- Jak chcesz. Jakby co wołaj.
Carendin i jego towarzysz
naprzemiennie rzucali w succubusa zaklęcia ogniowe i cieniste. Z ich perspektywy przeciwnik
słabł, ale gdyby mieli czas się skupić, odkryliby, że demon praktycznie nie
tracił energii.
Drobna korekta w notce 130: imię demona, które wypowiada Zevrost zostało pogrubione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz