Pozwól mi się nim zająć.
Pokręciła głową na boki, po czym
splotła dłonie i szykowała się do rzucenia zaklęcia, gdy poczuła dotyk na
łydce. Zaskoczona kopnęła rękę Seilana.
- Ryshel, zostaw! To przyjaciel -
powiedział elf podnosząc się.
Na słowa elfa zwierzę przestało się
jeżyć. Grzecznie spuściło łeb i jak gdyby nigdy nic, podeszło do swojego pana.
Inarea przyglądała się tej scenie, po czym usiadła z wrażenia. Przez następne
minuty Seilan uspokajał Ryshela. Opowiedział mu, co się z nim działo. Gdy
wspomniał o Inie, wskazał ją palcem. Ciągle podkreślał, jak bardzo się martwił.
- Mogłeś powiedzieć, że szukasz rysia
- powiedziała po dłuższej chwili.
Seilan zmierzył elfkę wzrokiem, po
czym spojrzał na nią pobłażliwie.
- To - wskazał na Ryshela - nie jest
zwykłe zwierze. To mój towarzysz i przyjaciel. Nikt nie rozumie mnie tak jak
on. Z tego, co widzę, podróżujesz sama. Wątpię więc, byś była w stanie mnie
zrozumieć.
Ina wciągnęła głośno powietrze.
- Nie uważasz mimo wszystko, że to
dość dziwne? Traktujesz go jak innego elfa. Byłam pewna, że mówisz o osobie.
Gdybyś nie obudził się w porę, nie wiem, co by się stało.
Na twarz łowcy wkroczył w tym momencie
uśmiech.
- Masz rację. Szkoda by było, gdyby
mocniej Cię pokiereszował. Albo podrapał Ci twarzyczkę.
Adeptka magii przyglądała się
rozmówcy, szukając w wyrazie jego twarzy czegokolwiek, co wskazywałoby, że to
żart. Nic takiego jednak nie znalazła.
- Ty mówisz poważnie - odpowiedziała z
wyraźnym zdziwieniem.
- Wiesz, nie chcę ci nic ujmować, ale
tym sztylecikiem - wskazał na pasek Iny - dużej krzywdy byś mu nie zrobiła.
- To nie ja bym mu zrobiła krzywdę.
- Tak? - zapytał ironicznie. - A niby
kto?
- Mój demon.
Seilan przyjrzał się podejrzliwie
dziewczynie.
- Czarownica? Czarodziejka? Nie...
Czarnoksiężniczka!
- Warlock - odparła sucho.
- Czyli jesteś ostatnią osobą, która
powinna się czepiać rozmawiania z towarzyszem i traktowania go na równi.
- Mój przynajmniej odpowie na moje
słowa.
- Mój przynajmniej jest żywy!
Ina otworzyła usta, ale nie
powiedziała nic więcej. Do Seilana chyba dotarło, że powiedział coś, co mocno
ją dotknęło.
- Przepraszam... panienko. Jakby nie
patrzeć, dużo ci zawdzięczam i mój ton jest niewybaczalny - podjął, jakby
dopiero przypomniał sobie, jak się wcześniej do niej zwracał. - Może zacznijmy
jeszcze raz, by zatrzeć tę gafę, którą zdarzyło mi się popełnić. Nazywam się
Seilan i jestem łowcą. Ten tutaj to Ryshel, mój towarzysz i przyjaciel.
Napięcie powoli opuściło mięśnie
Inarei. Była gotowa do ataku za tę zniewagę, ale słowa elfa całkowicie
wyprowadziły ją z równowagi. Zupełnie jakby były w nim dwie osobowości. Jedna,
która wywyższa swoje zwierzę ponad wszystko inne, i druga, która traktuje z
nadmiernym szacunkiem swoją wybawicielkę. Ponownie ta druga zdała się przejąć
nad nim kontrolę. Dziewczyna nawet polubiła tamtego Seilana, więc postanowiła
dać mu szansę.
- Nazywam się Inarea i uczę się
czarnej magii. Mojego towarzysza niestety nie mogę ci przedstawić, bo...
W tym momencie Ina zerknęła na demona.
Nie chciała, by zbyt wiele osób wiedziało o jego istnieniu. Obawiała się, by
wszystko nie skończyło się tak jak w jej wiosce.
- Bo się na mnie obraził - podjęła po
chwili. - Zupełnie, jak istota żywa, nie sądzisz?
____
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz