Sądzę, że w tygodniu uzupełnię Kulisy o kilka pomysłów, które przewinęły się podczas tworzenia tej notki. Miłej lektury życzę!
Ina zirytowana fuknęła na demona, gdy kolejny raz zasłonił jej widok. Co takiego musiał wyprawiać jej mistrz z Carendinem, że jej towarzysz uznał, że nie powinna tego oglądać? Gdy tylko wykonywała krok w jakimś kierunku, demon przesuwał się w tę samą stronę. Zaczęło jej to przypominać taniec.
- Taniec demona... - wyszeptała pod
wpływem nagłego kojarzenia.
Coś mówiłaś, mała Ino?
Nim zdążyła odpowiedzieć, drzwi znajdujące
się obok niej otworzyły się i stanął w nich Erathiel. Mężczyzna wbił czujne spojrzenie w demona. Elf nie
wydawał się zadowolony z tego, że towarzysz Iny się zmaterializował, ale
pozostawił to bez komentarza. Mistrz gwałtownie podał Inarei dwie książki, żeby
nie powiedzieć, że prawie nimi w nią rzucił.
- Idziemy.
Dziewczyna nie wykonała jednak najmniejszego ruchu.
Głośno za to pociągnęła nosem.
- Czemu czuć od ciebie spalenizną, mistrzu?
Ina miała wrażenie, że demon z jakiegoś powodu
wstrzymał oddech. Zganiła się jednak bardzo szybko za to skojarzenie. Przecież
demony nie oddychały.
- Carendin próbował coś ugotować, w czasie gdy
rozmawialiśmy - odpowiedział Erathiel bez zająknięcia. - Ale kiepski z niego
kucharz.
Dziewczyna skwitowała to wzruszeniem ramion. Nic niezwykłego
w tym nie widziała, ale demon patrzył na elfa podejrzliwie. Ina spojrzała na
tytuły książek.
"Istoty,
które nienawidzą warlocków, czyli 50 twarzy demona."
"Klątwy dla
opornych."
- Klątwy? - zapytała mistrza.
- Tak.
- A co to takiego?
Śmiech demona wypełnił jej myśli, a Erathiel wyglądał
na zakłopotanego.
- Podstawowa broń każdego warlocka - odparł po chwili.
- To czemu pierwszy raz o tym słyszę?
- Dlatego, że idziesz indywidualnym trybem nauczania.
- Indywidualny oznacza ograniczony?
- Momentami tak - odpowiedział Erathiel z rozbrajającą
szczerością. - Jesteś zbyt roztrzepana i wolę mieć pewność, że nie zrobisz
krzywdy sobie i otoczeniu przy okazji. Chociaż otoczenie w tym przypadku jest
mniej ważne.
Najbardziej obawia się pewnie, byś na niego żadnej klątwy nie nałożyła.
- Dlaczego uznałeś, że zamiast mi wszystko
wytłumaczyć, dasz mi książki do przeczytania?
- Jak nie chcesz, to oddaj. - Wyciągnął rękę w
kierunku Iny, na co ona przycisnęła tomy do piersi.
- Zapomnij... mistrzu! - Wyszczerzyła zęby i pobiegła
w kierunku windy.
Inarea póki co nie mogła zapoznać się
z otrzymaną lekturą. Jej mistrz niemal od razu zarządził wyprawę zeppelinem do
stolicy hordy. Dziewczyna nie mogła pozbyć się wrażenia, że elf pragnął jak
najszybciej opuścić podziemne miasto.
Może
Carendin powiedział mu coś przykrego? Nie. Erathiel raczej nie jest osobą, na
której słowa innych robią jakiekolwiek wrażenie. Chyba że są to pochwały. Tak,
to z pewnością lubi, ale pewnie też nie od wszystkich. Ciekawe, czy jest w
ogóle ktoś, kogo ten elf podziwia...
Uczysz się autorów na pamięć?
Demon wyrwał Inę z letargu. Adeptka
magii obserwowała swojego mistrza ukradkiem, jednocześnie po raz dwunasty
zapoznawała się ze stroną tytułową poradnika. Zerknęła na swojego towarzysza i
zdecydowała się przerzucić stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz