Inarea ocknęła się leżąc na podłodze.
Nie znała pomieszczenia, w którym się znalazła. Na pierwszy rzut oka wyglądało
to na zwykłą chatę, ale wszystkie meble były poprzewracane. Było cicho.
Dziewczyna przymknęła oczy starając się zlokalizować demona, bezskutecznie.
Wyszła na zewnątrz i zamarła. Jej nozdrza wypełnił dym, a do jej uszu dotarły
trzaski. Wioska, w której się znajdowała, płonęła. Usłyszała głośny płacz.
Pomiędzy domami siedziało skulone dziecko. Gdy zbliżyła się do niego, elfiątko
uniosło na nią wzrok, a jego oczy rozszerzyły się.
- Nieeee!
Do jej uszu dotarł potępieńczy krzyk.
Obudź się. Mała Ino, obudź się.
Poderwała się na łóżku i rozejrzała
się zaniepokojona.
- Gdzie…?
W miejscu, które nazywasz domem. Zaraz
będzie świt. Nie chciałabyś się spóźnić na spotkanie z magiem…
- Tak, masz rację.
Nadal czuła zapach dymu i spalenizny, mimo że nie znajdowała się już
we śnie.
To
dziecko się mnie bało… Na dodatek, gdzie to mogło być?
Dopiero po chwili zaczęło do niej
docierać, że to był tylko sen. Narzuciła na siebie dzienne ubranie i udała się
na miejsce spotkania.
Mag czekał przy moście na Inę.
- Nie powinienem tego robić -
powiedział na przywitanie. Zanim jednak dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, dodał
- nie
żeby mnie to kiedykolwiek powstrzymywało. Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz, nigdy
nie zdradzisz nikomu, kto cię tego tak wcześnie nauczył. Możesz wymyślić jakieś
kłamstwo, by zawsze mieć gotową odpowiedź. Najprościej by było, byś po prostu
nie używała bez powodu tego zaklęcia publicznie. Rozumiesz?
Adeptka magii przytaknęła.
- Zaczniemy od podstaw. Rzuć jakieś
zaklęcie.
Ina zerknęła na demona szukając
potwierdzenia.
Nie da ci dokończyć zaklęcia, więc
wybierz któregokolwiek.
Zgodnie ze słowami istoty cienia, gdy
tylko dziewczyna skupiła energię, mag ją rozproszył.
- Czy wiesz, co się właśnie stało?
- Przerwałeś moje zaklęcie Ciszą.
- Jak rozumiem, to masz opanowane?
Teraz, żeby było prościej… Zapomnij o tej umiejętności i wszystkim, co o niej
wiesz. Ta wiedza będzie ci tylko przeszkadzać przy tym, czego chcę cię -
westchnął - nauczyć. - Ponownie zacznij zaklęcie, skup się na tym, co się z
tobą dzieje.
Dziewczyna splotła początek zaklęcia,
które natychmiast rozpadło się w jej rękach. Nie straciła jednak dostępu do
mocy, jak to miało miejsce wcześniej. Odruchowo chciała spleść je ponownie, ale
coś jej nie pozwalało.
- Nie mogę nic rzucić, chociaż mam
wrażenie, że powinnam móc - zaczęła niepewnie.
- Nie do końca nic nie możesz rzucić.
Jedynie zaklęć opartych na tej samej szkole, co to, które przerwałem. Jeszcze
raz. Teraz jednak postaraj się skupić na tym, co ja robię. Wiem, że to trudne
podczas rzucania czarów, ale spróbuj.
Ja zajmę się zaklęciem, ty go obserwuj
uważnie. Wszystkimi zmysłami.
Skinęła głową do towarzysza i
wyciągnęła rękę przed siebie. Powinien zająć się resztą. Gdy tylko na jej dłoni
pojawiły się pierwsze sploty, mag wyciągnął przed siebie rękę. Czuła, że uformował
w dłoni coś, co pomknęło w stronę tworzonego czaru. Po chwili to, co rzucił mag,
i zaklęcie demona przestały istnieć.
- To takie proste? - zapytała
wprawiając maga w konsternacje.
- Proste? - odchrząknął, by ukryć
politowanie. - Skoro tak uważasz, to twoja kolej.
Zamet opuścił ręce wzdłuż ciała.
Wyszeptał kilka słów i jego ciało otoczyła świetlista poświata.
- Usuń moją tarczę.
- Co?
Energia, którą się otoczył, jest
nazywana tarczą przez magów. Chociaż wydaję mi się, że swoją cienistą osłonę
określa się w ten sam sposób. Nigdy nie widziałaś jej na kimś innym?
Po pytaniu Iny na usta maga wkroczył
lekki uśmiech.
- W tym zaklęciu nie chodzi tylko o
przerywanie zaklęć, które dopiero mają być rzucone. Szczerze mówiąc to efekt
uboczny. Dużo ważniejsze jest zdejmowanie zaklęć, które już działają.
- Myślałam, że zneutralizowałeś
zaklęcie przeciwstawną energią…
- Źle myślałaś, chociaż to też mogłoby
zadziałać. Wtedy jednak za każdym razem musiałabyś wiedzieć, jakie zaklęcie
ktoś rzuca. W przypadku innych magów prawdopodobnie by się to sprawdziło,
gorzej w kontakcie z innymi rodzajami magii. Jak sobie wyobrażasz przerywanie
czaru warlocka opartego na cieniu? Nie jesteśmy kapłanami, by rzucić coś
przeciwstawnego.
Zabawne, że o tym wspominasz…
Elfka uśmiechnęła się na słowa
nauczyciela.
- Wcale nie tak rzadko używamy tego
zaklęcia, by pozbyć się czegoś, kto coś na nas rzucił. W większości przypadków
spełni swoje zadanie. Od razu zaznaczę, nie działa to na klątwy.
- Czyli magowie są bezradni w
kontakcie z klątwami?
- Do pewnego stopnia, tak. Jeżeli
mówimy o tym konkretnym zaklęciu, to niestety tak. Od czegoś jednak trzeba
zacząć. A teraz kontynuujmy, nie chcę tu spędzić całego dnia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz