122

Tym razem nie będę się bawić w wersję demonstracyjną notki, mimo że miałabym co wrzucić. Jutro w tym miejscu pojawi się tytułowa, 122 część.

Edytowano dnia 16.11.2015
Zgodnie z zapowiedzią, dzisiaj wstawiam kolejną część.
Wszystkich wojowników z góry przepraszam za poniższą notkę. Wiem, że Wy byście sobie lepiej poradzili :)



Mistrz Iny spojrzał na nią przelotnie, by upewnić się, że nic jej nie jest. Miał mało czasu na decyzję, po której stronie stanąć. Wyglądało na to, że jego uczennica nie zdążyła zrobić nic, co skłoniłoby nocne elfy do walki z nią. Możliwym było jednak, że na chwilę obecną uznały demona za większe zagrożenie. Jedną istotę, która przeszła przez ciągle otwartą bramę.
Ucieczka kusiła, ale nie była rozwiązaniem. Wśród tych Aliantów nie było żadnego czarnoksiężnika. Nawet gdyby zabili te demony, które zdążą przedostać się do świata podczas ich stacjonowania tutaj, nie będą w stanie zamknąć bramy. Region, w którym się teraz znajdowali, był za blisko stolicy krwawych elfów. Nie wspominając o tutejszych mieszkańcach popierających Hordę. Próbował realnie ocenić swoje szanse w starciu ze wszystkimi na raz. Wiedział, że w obozie jest co najmniej 7 nocnych elfów. Łącznie z tymi, którzy wyłączali w tym momencie barierę, Aliantów było około 10. Zakładając, że nikt nie odsypiał w tym momencie nocnej warty. Do tego oczywiście należało doliczyć demona oraz kolejne, które przyjdą za nim.
Gdyby tylko mała miała przy sobie tamtego demona… Przeklął się w duchu za tę myśl. Brak towarzysza Iny był mu tak naprawdę bardzo na rękę. W końcu miał ją tylko pod swoim wpływem. Nie zmieniało to jednak faktu, że stwór był przydatny. Ochraniał dziewczynkę, kiedy on nie mógł. Jeżeli członkowie Przymierza rzucą się na nią, jego uczennica nie będzie w stanie się obronić. Ze jej znajomością magii powali jednego, może dwóch, ale to i tak ciągle za mało. Do tego dochodził nieprzytomny druid. Erathiel wolał uniknąć jego śmierci. Warlock ponownie spojrzał na swoją uczennicę. Czy udało jej się przywołać voidwalkera? To by sporo zmieniło w nadchodzącym starciu. Niewykluczone było, że blokada magii docierała też do tamtej wioski. Jeżeli tak było, Inarea nie przywołała niczego.

Dejana wyprowadziła proste cięcie w grzbiet stworzenia, ale demon zdołał uskoczyć. Wydał z siebie coś na kształt szczeknięcia. Wyglądał jakby szykował się do skoku, ale nie zaatakował. Uważnie obserwował wojowniczkę. Jego czułki obracały się w różnych kierunkach. Zatrzymały się tam, gdzie przebywały pozostałe nocne elfy.
Kobieta postanowiła nie czekać na reakcję stwora. Zrobiła wypad do przodu, ale błyskawicznie się cofnęła przed ostrymi zębami.
- Co tam stoicie?! Ruszcie zady po pozostałych! - dowódczyni krzyknęła.
Podwładni z pewnym ociąganiem podnieśli się z ziemi. Chcieli walczyć, ale widać było, że niezbyt mają pojęcie jak. Gdy tylko mężczyźni wstali, demon skoczył. Błyskawicznie znalazł się przy wejściu do namiotu, groźnie warcząc.
Dejana wyciągnęła przed siebie zwój, który niosła wcześniej. Erathiel dyskretnie przesunął się w stronę uczennicy, gotowy ją ochronić przed czarem. Kobieta rozwinęła pergamin i zaczęła czytać zapisane tam słowa. Warlock napiął mięśnie, ale błyskawicznie je rozluźnił. To nie było zaklęcie ofensywne.

Powietrze w namiocie zrobiło się ciężkie. Po kilku uderzeniach serca wróciło do normy. Inarea widziała jasną poświatę, która otoczyła każdego z nocnych elfów. Wydali jej się zdrowsi, łącznie z nieprzytomnym druidem. Demon wydał z siebie przeciągły pomruk, który dziewczynie wydał się bardzo podobny do śmiechu. Stworzenie zamachało czułkami i zaklęcie zaczęło tracić moc. Powoli wypływało z ciał Aliantów, kierując się prosto do jego czułków. Gdy skończył gromadzić energię, doskoczył do Dejany i zębami chwycił jej przedramię. Kobieta krzyknęła z bólu i wypuściła miecz z dłoni. Do namiotu wbiegły pozostałe elfy. Zgodnie z przewidywaniami warlocka, była ich trójka.

Sami wojownicy…? Dopiero teraz Erathiel zwrócił na to uwagę. Nie licząc nieprzytomnego szpiega, wszystkie stacjonujące tutaj elfy były wojami. Teraz, gdy jego moc wróciła, mógł jednoznacznie stwierdzić, że żaden z podwładnych Dejany nie para się jakąkolwiek magią. Patrzył na walkę rozgrywającą się tuż przed jego oczami i analizował. Na ten moment nie byli z Iną zagrożeni, więc nie musiał reagować. W każdej chwili jednak może zrobić się nieprzyjemnie.
Po co sami fizyczni…? Pytał sam siebie, nie oczekując żadnej odpowiedzi. Jedyny wniosek, który mu się nasunął, był dość drastyczny. Wyłącznie obecność druida zaprzeczała jego teorii. Temu, że ktoś zastawił pułapkę i wysłał mały oddział nocnych elfów na pewną śmierć…
Możliwe, że chciał coś przetestować. Ciekawe, czy ta grupa wpadła w pułapkę przez przypadek, czy może zostali starannie dobrani do tej misji?

Inarea wpatrywała się w walkę z fascynacją. Właściwie ciężko było to nazwać walką. Niezależnie od starań Aliantów bitwa była dość jednostronna. Kolejny wojownik został ranny. Stworzenie gryzło w taki sposób, by uniemożliwić kontrę. Jak na razie nie zaatakowało tak, by zabić. Trzech nocnych elfów otoczyło stworzenie, Dejana zbliżała się do niego z mieczem w zdrowej ręce. Zdawało się, że role się odwróciły.

Erathiel nie czekał na rozwój sytuacji. Złapał Inę za rękę i pociągnął, by wstała. Następnie skierował ją w kierunku przejścia. Nie podobała mu się ta opcja, ale była bezpieczniejsza niż pozostawanie w tym miejscu. Widział, że ranne elfy piją mikstury, które bezbłędnie rozpoznał jako leczące. Zaraz demon będzie miał przeciwko sobie szóstkę zdrowych członków Przymierza, a sam nie posiadał już ani odrobiony magii.
Warknięcie, tak podobne do tego, które wydał z siebie wcześniej stwór, dobiegło od strony bramy. Zanim Inarea zdążyła się zatrzymać, już stała za plecami mistrza. Mężczyzna próbował ją jednocześnie zasłonić przed Aliantami, jak i przed tym, co się zbliżało do bramy.

Demon po kilku ciosach mieczem przestał się bronić. Dowódczyni pozwoliła sobie na rozkojarzenie i spojrzała w kierunku krwawych elfów. Przymrużyła oczy i przyjrzała się bacznie Erathielowi. Niezależnie od jej podejrzeń, nie mogła zaprzeczać faktom. W momencie, gdy coś stało się w namiocie, jej niedawny więzień siedział przywiązany do krzesła. W tym miejscu znajdował się jedynie jej były kochanek oraz krwawy pomiot.
- Gdzie jest młódka? - zapytała oschle we wspólnym.
Inie ciarki przeszły po plecach, gdy usłyszała ten głos. Oczami wyobraźni widziała jad kapiący z ust wojowniczki. Dziewczyna starała się za wszelką cenę nie ruszać, kryjąc się za mistrzem.
Warlock rozejrzał się udając zdezorientowanie.
- Obserwowałem waszą walkę, nie zwracałem na nią uwagi - było słychać, że jest mu przykro z tego powodu.
Gdy demon upadł na ziemię, jego ciało zniknęło, a dwa elfy rozbiegły się po obozowisku w poszukiwaniu Iny. Dejana uwierzyła Erathielowi, ale nie całkowicie.
- Nie mam czasu na zabawę. Jak się wyswobodziłeś?
Mężczyzna wiedział, że wojowniczka jeszcze nie oglądała krzesła ani spalonego materiału. Dawało mu to przewagę, bo mógł zmyślać.
- Napinałem ciągle więzy, w końcu puściły.
Dowódczyni przyglądała mu się przez chwilę w milczeniu.
- A słyszałeś o czymś takim, jak zaklęty materiał? Nie da się go rozwiązać bez zgody osoby, która go założyła. - Wyciągnęła miecz w jego stronę. - Wyobraź sobie, że właśnie czymś takim byłeś związany. Dam ci ostatnią szansę. - Zrobiła krok w stronę krwawego elfa. - Kim jesteś i co tu robisz?

Moja korekta popełniła dzisiaj coś, co się nadaje wg mnie do Za Kulisami. Swoją drogą, dawno tam nic nie wrzucałam...

6 komentarzy:

  1. Pragne zaznaczyc, ze jest juz jutro ;)
    (oj, bo bedzie chlosta!) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że uda mi się uniknąć chłosty... A w oczekiwaniu na nową notkę, polecam kliknąć toplisty ;)

      Usuń
  2. Będzie wątek romantyczny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, ale chwilowo główna bohaterka ma około 12 lat :)

      Usuń
  3. W tym momencie wszystko stalo sie jasne. Wyrwa, ktora Ina do tej pory uwazala za portal do swiata demonow, byla w rzeczywistosci czym o wiele, wiele straszniejszym.

    Krzyki dochodzace zza wyrwy stawaly sie coraz wyrazniejsze a czerwony blask okazal sie byc plomieniem pochodni rozwscieczonego tlumu...

    "Gdzie jest not-ka, gdzie jest not-ka, GDZIE JEST NOT-KA?!!!" - Wrzeszczala zglodniala horda Czytelnikow a dzwiek odbijal sie echem po lesie jeszcze przez dlugie godziny, spedzajac sen z powiek niewinych tubylcow.

    No pressure, ale bedzie szlaban na kompa, jak nie bedzie jakiejs notki niedlugo. :D

    OdpowiedzUsuń