31

- Ten demon zdaje się być najsilniejszym przeciwnikiem w okolicy. Prawdopodobnie reszta się rozpierzchnie przerażona,  jak tylko go pokonamy.
- Obawiam się, że to zbyt optymistyczne założenie, Spede - łotrzyk siedział na ziemi i sam opatrywał swoje rany.
Ina nie mogła pozbyć się wrażenia, że imię orczycy zostało wypowiedziane bardzo jadowicie. Nie zauważyła wcześniej, by nieumarły pałał do wojowniczki silnym uczuciem, ale przynajmniej nie odnosił się do niej agresywnie.
- Może powinniśmy się wycofać... - Spede szepnęła po chwili.
Elfka zreflektowała się szybko i spojrzała na Rida. Siedział wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Dziewczyna od razu przetłumaczyła mu kilka ostatnich zdań. Przecież on nie znał orczego. Jakim cudem udało im się go tutaj wyciągnąć?
Wiesz, dlaczego nie możecie tego zrobić...
Spojrzała na demona i ledwo zauważalnie kiwnęła głową. Chwilę potem jej ciałem ponownie wstrząsnął dreszcz. Energia, która przepływała przez to miejsce, już była ogromna, a rosła z każdą chwilą. Jeżeli wyjdą teraz z jaskini, nikt nie będzie mógł powstrzymać rytuałów.
Rid zainteresował się dreszczami Iny. Podszedł do niej i położył dłoń na jej czole, szukając przyczyn tego stanu. Dziewczyna bez zastanowienia strzepnęła jego rękę, a następnie zacisnęła dłonie w pięści i obróciła się w kierunku reszty.
- Nie możemy. Jeżeli teraz pójdziemy, najpewniej nie będziecie mieli do czego wracać.

Nie miała pojęcia, jakim cudem tak szybko przekonała wszystkich do pozostania w jaskini. Może też wyczuwali energię, ale nie w takim stopniu jak ona? Z drugiej strony mogli czuć się winni, że ją zostawili i udali się tu sami. Gdyby jej uwierzyli wtedy, najpewniej nie tkwiliby teraz w sytuacji niemal bez wyjścia. Skoro nie mogli się cofnąć, to tak naprawdę pozostała im już tylko jedna droga.
- A gdyby go związać... Zmusić do paktu... - szepnęła i zerknęła kątem oka na niewidzialnego towarzysza.
Ambitne masz plany, ale obawiam się, że nie byłabyś w stanie tego zrobić. A nawet jeśli, to zanim doszlibyście do jakiegoś kompromisu, cały kult by się na ciebie rzucił.
- Kult? - zapytała trochę za głośno, czym przykuła uwagę Rida.
- O czym mówisz, Ino?
- To tylko moje skojarzenie... Rytuały...
Usłyszała śmiech demona, ale zdecydowała się go zignorować.
- Proponuję zając się dwoma najbliższymi grupami, po kolei oczywiście... Potem zobaczymy, co się będzie działo.

Ina nawet nie zorientowała się, kiedy została przewodniczką tej wyprawy. Nagle wszyscy zaczęli jej słuchać i wykonywać jej polecenia. Plan był bardzo prosty. Spede miała skupić na sobie uwagę całej grupy, a reszta miała zająć się wyeliminowaniem orczych warlocków. Ich demony były niebezpieczne, ale w momencie kiedy padną ci, którzy je przywołali, one znikną. Demon dziwnie się uśmiechał, gdy elfka próbowała to wytłumaczyć reszcie. Rid miał tylko jedno proste zadanie. Miał utrzymać ich wszystkich przy życiu.
- Karnar...
Imp podskoczył zniecierpliwiony, bo długo czekał, zanim Ina się nim zainteresowała. Wpatrywał się w nią czekając na instrukcje, których... nie otrzymał. Patrzyła na niego zastanawiając się, jak ma wydać polecenie, nie używając demoniego przy pozostałych. Po chwili w jej oczach pojawił się błysk. Obróciła się w stronę przeciwników i wskazała impowi palcem demony należące do orczych warlocków. Jak tylko Karnar ruszył w ich stronę, wszyscy pozostali zajęli pozycję.
Podczas plecenia zaklęcia elfka zauważyła, że Spede otacza świetlista tarcza. Wyczuła od niej energię Rida, czyli to musiała być jego sprawka. Nie miała jednak czasu się na tym skupiać. Posłała pocisk w stronę przeciwnika i od razu wytworzyła kolejny. Mimo ogromnych chęci wychodziło jej to za wolno i gdyby nie pomoc łotrzyka, powalenie przeciwnika zajęłoby jej dużo czasu. Enyd był szybki, a jego ciosy były niepokojąco celne.
Rid zbliżył się dopiero, gdy wszyscy warlocy padli. Przynajmniej tak się wydawało drużynie, bo jak tylko kapłan się zbliżył, jeden z leżących orków złapał go za kostkę. Ina nie czekała. Wiedziała, jak to się skończy, jeżeli nie zareaguje. Rzuciła się w kierunku Rida, próbując go odepchnąć, ale na próżno. Elf niezbyt widział, co się dzieje i zaparł się nogami, by się nie przewrócić. Ina praktycznie odbiła się od niego i upadła obok, zbijając sobie kolano. Ciało warlocka zaczęło pokrywać się ogniem. Ina wciągnęła powietrze i wydarła się, by mieć pewność, że oddalony demon ją usłyszy.
- Karnar, tarcza!

1 komentarz:

  1. teraz się będzie panna tłumaczyć. zakładam, że pójdzie jej to zgrabnie z racji tego, że reszta towarzystwa wydaje się być przytępa :D

    OdpowiedzUsuń