- Obawiam się, że to zbyt optymistyczne założenie, Spede - łotrzyk siedział na ziemi i sam opatrywał swoje rany.
Ina nie
mogła pozbyć się wrażenia, że imię orczycy zostało wypowiedziane bardzo
jadowicie. Nie zauważyła wcześniej, by nieumarły pałał do wojowniczki silnym
uczuciem, ale przynajmniej nie odnosił się do niej agresywnie.
- Może
powinniśmy się wycofać... - Spede szepnęła po chwili.
Elfka
zreflektowała się szybko i spojrzała na Rida. Siedział wpatrując się w jeden
punkt na ścianie. Dziewczyna od razu przetłumaczyła mu kilka ostatnich zdań.
Przecież on nie znał orczego. Jakim cudem udało im się go tutaj wyciągnąć?
Wiesz,
dlaczego nie możecie tego zrobić...
Spojrzała na
demona i ledwo zauważalnie kiwnęła głową. Chwilę potem jej ciałem ponownie
wstrząsnął dreszcz. Energia, która przepływała przez to miejsce, już była
ogromna, a rosła z każdą chwilą. Jeżeli wyjdą teraz z jaskini, nikt nie będzie mógł
powstrzymać rytuałów.
Rid
zainteresował się dreszczami Iny. Podszedł do niej i położył dłoń na jej czole,
szukając przyczyn tego stanu. Dziewczyna bez zastanowienia strzepnęła jego rękę,
a następnie zacisnęła dłonie w pięści i obróciła się w kierunku reszty.
- Nie
możemy. Jeżeli teraz pójdziemy, najpewniej nie będziecie mieli do czego wracać.
Nie miała
pojęcia, jakim cudem tak szybko przekonała wszystkich do pozostania w jaskini.
Może też wyczuwali energię, ale nie w takim stopniu jak ona? Z drugiej strony mogli
czuć się winni, że ją zostawili i udali się tu sami. Gdyby jej uwierzyli wtedy,
najpewniej nie tkwiliby teraz w sytuacji niemal bez wyjścia. Skoro nie mogli
się cofnąć, to tak naprawdę pozostała im już tylko jedna droga.
- A gdyby go
związać... Zmusić do paktu... - szepnęła i zerknęła kątem oka na niewidzialnego
towarzysza.
Ambitne
masz plany, ale obawiam się, że nie byłabyś w stanie tego zrobić. A nawet
jeśli, to zanim doszlibyście do jakiegoś kompromisu, cały kult by się na ciebie
rzucił.
- Kult? -
zapytała trochę za głośno, czym przykuła uwagę Rida.
- O czym
mówisz, Ino?
- To tylko
moje skojarzenie... Rytuały...
Usłyszała
śmiech demona, ale zdecydowała się go zignorować.
- Proponuję
zając się dwoma najbliższymi grupami, po kolei oczywiście... Potem zobaczymy,
co się będzie działo.
Ina nawet
nie zorientowała się, kiedy została przewodniczką tej wyprawy. Nagle wszyscy
zaczęli jej słuchać i wykonywać jej polecenia. Plan był bardzo prosty. Spede
miała skupić na sobie uwagę całej grupy, a reszta miała zająć się wyeliminowaniem
orczych warlocków. Ich demony były niebezpieczne, ale w momencie kiedy padną
ci, którzy je przywołali, one znikną. Demon dziwnie się uśmiechał, gdy elfka
próbowała to wytłumaczyć reszcie. Rid miał tylko jedno proste zadanie. Miał
utrzymać ich wszystkich przy życiu.
- Karnar...
Imp
podskoczył zniecierpliwiony, bo długo czekał, zanim Ina się nim zainteresowała.
Wpatrywał się w nią czekając na instrukcje, których... nie otrzymał. Patrzyła
na niego zastanawiając się, jak ma wydać polecenie, nie używając demoniego przy
pozostałych. Po chwili w jej oczach pojawił się błysk. Obróciła się w stronę
przeciwników i wskazała impowi palcem demony należące do orczych warlocków. Jak
tylko Karnar ruszył w ich stronę, wszyscy pozostali zajęli pozycję.
Podczas
plecenia zaklęcia elfka zauważyła, że Spede otacza świetlista tarcza. Wyczuła
od niej energię Rida, czyli to musiała być jego sprawka. Nie miała jednak czasu
się na tym skupiać. Posłała pocisk w stronę przeciwnika i od razu wytworzyła
kolejny. Mimo ogromnych chęci wychodziło jej to za wolno i gdyby nie pomoc
łotrzyka, powalenie przeciwnika zajęłoby jej dużo czasu. Enyd był szybki, a
jego ciosy były niepokojąco celne.
Rid zbliżył
się dopiero, gdy wszyscy warlocy padli. Przynajmniej tak się wydawało drużynie,
bo jak tylko kapłan się zbliżył, jeden z leżących orków złapał go za kostkę.
Ina nie czekała. Wiedziała, jak to się skończy, jeżeli nie zareaguje. Rzuciła
się w kierunku Rida, próbując go odepchnąć, ale na próżno. Elf niezbyt widział,
co się dzieje i zaparł się nogami, by się nie przewrócić. Ina praktycznie
odbiła się od niego i upadła obok, zbijając sobie kolano. Ciało warlocka
zaczęło pokrywać się ogniem. Ina wciągnęła powietrze i wydarła się, by mieć
pewność, że oddalony demon ją usłyszy.
- Karnar, tarcza!
teraz się będzie panna tłumaczyć. zakładam, że pójdzie jej to zgrabnie z racji tego, że reszta towarzystwa wydaje się być przytępa :D
OdpowiedzUsuń