3

- Większość z was zdecyduje się na zmianę klasy, zanim na dobre zaczniemy szkolenie. – Starsza elfka zaczęła wywód już dłuższy czas temu, ale Ina nie słuchała. Jej oczy wpatrzone były tylko w jedną osobę, która namiętnie ją ignorowała. – Pytania możecie zadawać każdemu z nas. Docelowo jednak każdemu z was zostanie przypisany osobny mistrz. Nastąpi to jutro, do tego czasu radziłabym się wam dokładnie zastanowić. – Urwała i przebiegła wzrokiem po zebranych młodych. – Czy będziecie w stanie komuś odebrać duszę.

Po tych słowach towarzystwo się rozeszło. Ina stała tam jeszcze przez chwilę, wpatrując się w demona, który stał obok elfki. Kobieta, nie widząc, że to zatrzymuje adeptkę, odesłała istotę jednym gestem. Dziewczyna zamrugała zdziwiona i oddaliła się, jak reszta. Przedtem rzuciła jeszcze zirytowane spojrzenie warlockowi, którego już znała.
Do ponownego spotkania… Czyli jego zdaniem ile mam czekać zanim będę mogła się do niego odezwać? On jedyny wie… Nie chcę by uczył mnie ktokolwiek inny. – Powiedz mi, czy on zwrócił jakąkolwiek uwagę na mnie? Przez chwilę zatrzymał na tobie wzrok, ale dużo krócej niż na reszcie. Po co ta cała szopka… - Szepnęła i zatrzymała się przed wejściem do karczmy. Nie miała nawet drobnych by coś zjeść. Tupnęła zdenerwowana, była w tym mieście tak krótko, a już zdążyła je znielubić. Jej brzuch wydał głośne burkniecie niezadowolenia.
- Głodna? – Usłyszała znajomy głos za plecami. Rid podszedł do niej i wciągnął ją do środka budynku.
– Tak podejrzewałem, że nie dostałaś od starszych żadnych pieniędzy… - Zaczął nieśmiało, gdy zasiedli do posiłku.
- Sądzę, że nigdy mnie nie lubili… Nawet po TYM wszystkim. – Uciekła wzrokiem.
Rid gwałtownie spoważniał. - Zadam ci pytanie, ale proszę o szczerą odpowiedź. Kiwnęła głową i spojrzała mu w oczy. - Połączyłaś się kiedykolwiek z demonem?
Zamrugała, wyraźnie zdziwiona. - Pytasz o to, czy kiedyś demon przejął nade mną kontrolę? – Teraz on przytaknął. Odetchnęła głęboko. - To nigdy.
- A jeżeli ja zapytam o to, czy dzieliłaś kiedyś z którymś ciało? – Znajomy warlock przysiadł się do nich bez pytania, gdy spojrzał na Rida ten od razu odwrócił wzrok.
Nie odpowiedziała mu na to pytanie. Opuściła wzrok na talerz, nie miała odwagi na niego spojrzeć.
- Lekcja pierwsza. – Patrzył wciąż na nią, całkowicie ignorując chłopaka. -  Demony to nie przyjaciele! Są jedynie użytecznymi... narzędziami. Tylko trzymając ich na dystans będziesz bezpieczna.
- Erathielu, ale sam widziałeś, jak… - Wydusiła z siebie w końcu, ale jej przerwał.
- Jak już to mistrzu Erathielu. To, co było wtedy, jest obecnie bez znaczenia.
- Dobrze, więc Mistrzu Erathielu. – Uśmiechnęła się ironicznie. - Zapomniałeś o jednym.
- Mianowicie?
- Ja nie mam nic do stracenia.
Nastąpiła chwila ciszy, po której warlock uniósł kąciki ust. – Skoro tak twierdzisz. – Odsunął krzesło. – Jak już zjadłaś to pożegnaj się z przyjacielem i chodź. Czeka nas dużo pracy. – Położył wyraźny akcent na słowo „dużo”. Niechętnie, ale podążyła za nim.
Przez wiele dni Ina nie widziała innych adeptów. Warlock ciągle ja gdzieś zabierał i tłumaczył różne rzeczy. Aktualnie siedzieli nad rzeką i obserwowali przyjęcie, odbywające się nieopodal.
- Zobacz - wyciągnął przed siebie rękę - tworzysz bąbelek powietrza i połykasz. Płyn, który wypijesz następnie nie dotyka bezpośrednio twojego wnętrza. Możesz wtedy swobodnie obserwować reakcję tego, kto ci go podał i ewentualnie udawać omdlenie. – Widząc niezrozumienie na jej twarzy dodał szybko. – Potem oczywiście nie będziesz potrzebować wizualizacji i będziesz w stanie stworzyć go po prostu ze śliny.
Nie o to mi chodziło…- Erathielu, po co ktoś miałby mnie otruć... – Patrzyła elfowi pytająco w oczy. Gdy byli sami darował jej formę „mistrzu”, bo wiedział, że i tak nie będzie się jej stosować. -  Co przyjdzie komukolwiek po mojej śmierci?
Roześmiał się. - Wierz mi moja droga, że z nieprzytomnym ciałem młodej dziewczyny można zrobić na prawdę wiele rzeczy i nie trzeba jej do tego zabijać.
Uciekła wzrokiem, gdy zrozumiała, co miał na myśli. Jak na razie jej nauka nie miała wiele wspólnego z silniejszą magią. Zdał się wyczuć jej wątpliwości i zmienił temat.
- Widzę, że życiowe rady cię mało interesują, więc przejdźmy do innej teorii. – Nabrał powietrza i zaczął wyuczoną formułkę. - Krwawe elfy utraciły naturalną zdolność odnowy energii. Muszą ją czerpać z istniejącego, najlepiej materialnego źródła. W tym wypadku warlocy są jakby najlepszym rozwiązaniem dla przetrwania rasy. Potrafimy zamienić energię życiową na magiczną, a następnie pozyskać życie z innej istoty. Pewnie słyszałaś, że nie wolno tego robić. Jest to prawda. – Urwał na chwilę, by skupić jej uwagę. - Nikt nie może robić tego poza nami. I musisz pamiętać o zachowaniu odpowiednich granic.
Gdy spotkał ją następnym razem ćwiczyła w lesie technikę, o której rozmawiali. Obserwował ją cierpliwie, do momentu, gdy nie upadła osłabiona na ziemie. Podszedł do niej i bez słowa podał jej cos do jedzenia. Jak tylko odzyskała siły postanowił wyrazić swoje niezadowolenie.
- Lubisz tak? To jak wkładanie ręki do ogniska by przekonać się czy parzy. Następnie wkładanie jej parokrotnie i za każdym razem sprawdzaniem, czy nie ma blizn. – Patrzył na nią karcąco, ale jej wzrok był zupełnie gdzieindziej.
- Nie parzy… - Wyszeptała po chwili.
- Słucham? – Zamrugał zdziwiony.
- Ognisko… Nie parzy. – Po raz pierwszy w rozmowie z nią, nie był w stanie powstrzymać ręki. Wymierzył jej siarczysty policzek. Milczała przez chwilę, po czym spojrzała na niego z wyrzutem. – O co się złościsz?! Gdy brałeś mnie na naukę doskonale wiedziałeś, że nie mam nic do stracenia! – Krzyknęła i zacisnęła dłonie w pięści. Jej oczy płonęły.
- Tylko ciągle nie bierzesz pod uwagę, że pewnego dnia możesz już coś mieć. – Nabrał głośno powietrza. – A wtedy będzie już za późno na zmiany.
Uśmiechnęła się ironicznie. – Zapominasz o jednym mój drogi mistrzu. – Zrobiła pauzę, jej uśmiech się powiększył. – Nie jestem tobą.


                                                                                           
Przepraszam za kolejny poślizg, spowodowany on był konwentem w Płocku.

1 komentarz:

  1. "ciągle ja gdzieś zabierał" - ją
    "zrobić na prawdę wiele" - naprawdę
    "upadła osłabiona na ziemie" - ziemię
    "podał jej cos do jedzenia." - coś
    "wkładanie jej parokrotnie i za każdym razem sprawdzaniem, czy nie ma blizn" - sprawdzanie
    :)
    - myo

    OdpowiedzUsuń