45


Ranek nadszedł nadspodziewanie szybko. Nocna wędrówka musiała zmęczyć Inę na tyle, że nawet nie zauważyła, kiedy usnęła. Przypominała sobie fragmenty rozmowy z demonem, ale nie potrafiła wskazać momentu, w którym rozmowa się urwała. Ktoś powinien ją skarcić, bo było to co najmniej niegrzeczne. W okolicy jednak nie było nikogo, kto by się tym przejmował. Demon wyglądał na dziwnie rozbawionego, gdy spojrzała na niego z zakłopotaniem, ale nie powiedział ani słowa. Chciała przeprosić, ale skoro go to bawiło, uznała, że nie ma potrzeby.
Podniosła się z łóżka i wyjrzała przez okno. Fale mknęły przed siebie, po czym rozbijały się o brzeg. Przez chwilę Inarea wpatrywała się w to zafascynowana. Widziała wcześniej wybrzeże, ale w tym było coś magicznego. Nie potrafiła określić, czy sprawiały to rosnące z rzadka drzewa, czy małe zielone istotki krzątające się po pomoście. Panował spory ruch i wyglądało na to, że coś się dzieje.

Dziewczyna przeciągnęła się leniwie i postanowiła dołączyć do gromadki goblinów. Zanim jednak udało jej się opuścić budynek, została zatrzymana przez kobietę, którą miała nieprzyjemność poznać zeszłego wieczoru.
- A to małe to dokąd się wybiera? - zapytała groźnie.
- Na spacer, nie jest to chyba zabronione...?
Kobietę zaskoczyła odpowiedź Iny, przez chwilę wyraźnie się nad czymś zastanawiała.
- A łowić umie?
- Jeżeli pyta pani o mnie... To znam podstawy
- Yhm - mruknęła goblinica. - To pójdzie nałapie ryb na śniadanie, czymś  trzeba zapłacić za nocleg.
Elfka nie dyskutowała. Wróciła do pokoju po swoje rzeczy, wśród których była wędka, i ruszyła w stronę wody.

Gobliny, które mijały Inareę, zdawały się nie zwracać na nią najmniejszej uwagi. Niektórym nawet zdarzyło się na nią wpaść, ale nie zaszczycili jej ani jednym spojrzeniem. Wszystkim gdzieś się spieszyło. Gdy postawiła pierwsze kroki na pomoście, zrozumiała powód tego całego zamieszczania. Gdzieś w oddali ujrzała zbliżający się statek. Tuż przed nią leżały skrzynie wyładowane towarami różnej maści, od żywności, poprzez futra, a na zbrojach skończywszy. Elfka próbowała sobie przypomnieć, gdzie znajdowała się na mapie świata, ale pamięć nie chciała podsunąć jej żadnego obrazu. Na szczęście jeden z goblinów, który stał tuż przed nią, wyciągnął mapę. Dziewczyna znajdowała się na drugim kontynencie, to nie był jej świat.
Z każdą chwilą statek stawał się większy, aż podpłynął do pomostu. W tym samym momencie załoga wyrzuciła na pomost liny, które od razu zostały złapane przez dyżurujące gobliny. Całe cumowanie poszło nadzwyczaj sprawnie, jakby było wykonywane przez jeden precyzyjny organizm, a nie tuzin zwinnych, zielonych ludzików. Jak tylko łódka się ustabilizowała, pozostałe istoty, niebiorące wcześniej udziału w całym przedsięwzięciu, ruszyły przed siebie. Przepychały się, głośno wyrażały swoje niezadowolenie i ładowały skrzynie z towarami na pokład. Z początku wydawało się, że każdy chce być pierwszym, żeby zająć jak najbardziej oddalone miejsce na statku. Nic bardziej mylnego. Ci, którym udało się wejść jako pierwszym na pokład, zajmowali miejsca tuż przy wejściu, jednocześnie blokując dostęp pozostałym. Dziewczyna obserwowała gobliny przez dłuższą chwilę, starając się zrozumieć, co się tu właściwie dzieje. Gdy spojrzała na demona, ten tylko wzruszył ramionami.

Załadunek towarów i goblinów zakończył się sukcesem, chociaż interweniować musieli strażnicy.
Będziesz tak stała z tą wędką i się na nią patrzyła, czy wsiadasz?
Ina zawahała się, ale tylko przez chwilę.

___
Komentarz korektora: "Czyli co, popłynie i nie zapłaci za nocleg? To nie jest edukacyjne opowiadanie..."

2 komentarze:

  1. Gobliny w pobliżu, a żaden dynamitem ryb nie łowił. Chyba zielone knypki zapomniały swojego ulubionego narzędzia pracy ;)

    OdpowiedzUsuń