Z
ciągu tej krótkiej chwili Ina zdała sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwszą było
stwierdzenie oczywistej głupoty własnego zachowania. Dotarło też do niej, że gdyby
demon był obok niej to nie dopuściłby do takiej sytuacji. Zachowywał się czasem
jakby był jej zewnętrznym rozumem, sumieniem, tarczą… Chronił ją od momentu
spotkania, a ona nigdy mu nawet za to nie podziękowała. W momencie, gdy zdała
sobie sprawę, że nigdy go już nie zobaczy zacisnęła powieki. Nie miała odwagi
patrzeć na voidwraitha, który właśnie zamierzał ją zabić.
Usłyszała
krzyk dziecka, a chwilę potem poczuła wszechogarniające ciepło. Rozpływało się
ono po jej ciele, zupełnie, jakby zanurzała się w gorącej wodzie. Powinno piec,
ale nie piekło.
Czy tak wygląda śmierć? Nie różni się za bardzo od większości moich
ćwiczeń… Na to mnie przygotowywali?
Dziewczyna
toczyła w myślach wywody, będąc pewną, że zaraz zostaną one przerwane przez
pustkę. Ciepło było coraz bardziej odczuwalne, ale poza tym nic się nie działo.
Panowała całkowita cisza.
Ciepło… Ale przecież ten demon wywodził się
z cienia…
Otworzyła
oczy i spojrzała na wprost na tego, który ją atakował. Zdawał się być
zirytowany i… bardziej czerwony. Nie, to nie on był czerwony. To ona patrzyła
zza płomieni.
Musiałem
przebyć spory kawałek świata, by cię znaleźć…
To
co się działo później bardziej przypominało sen niż rzeczywistość. Erathiel
wraz ze swoją przyjaciółką przybiegli na miejsce wraz z kilkoma innymi osobami
różnych ras. Wszyscy zaczęli wykonywać mnóstwo gestów. Chwilę potem z dłoni
przybyłych wystrzeliły słupy światła w różnych kolorach. Demon, którego Ina
uważała za swojego stał się niematerialny i zniknął innym z pola widzenia.
Zanim to się jednak stało dziewczyna poczuła pieczenie w oczach, więc szybko
włożyła palce do oczu i jednym ruchem pozbyła się soczewek. Jej oczy rozjarzyły
się zielonym blaskiem, co nie umknęło uwadze demona, który próbował ją zabić.
- Sin'dorei… - wypowiedział to słowo,
jakby z pewną dozą zaskoczenia. Następnie zaczął się śmiać.
Ina
poczuła, jak ciarki chodzą jej po plecach. Gdy poczuła dotyk na ramieniu
podskoczyła gwałtownie i obróciła się z zamiarem rzucenia zaklęcia. Jednak był
to tylko Erathiel.
-
Chodźmy stąd… Oni już sobie poradzą – mistrz wydawał się zakłopotany i
zmartwiony zaistniałą sytuacją.
Odciągnął
Inę na bok i dopiero wtedy przypomniało jej się o dziecku, które ochroniła. Mały
siedział na bruku z otwartymi ustami i szeroko otwartymi oczami. Podbiegła do
niego jakaś kobieta i zaczęła skamleć. Młody otrząsnął się wtedy i rozejrzał.
Wzrok jego i Iny na chwilę się spotkał jednak gdy tylko kobieta to dostrzegła,
zasłoniła chłopcu oczy.
Ah ta
tolerancja…
Nie
odpowiedziała demonowi.
Erathiel
praktycznie siłą wyciągnął ją z placu, bo chciała popatrzeć, co magowie i
warlocy będą robić z demonem. Poprosił wysoką elfkę, by zostawiła ich samych i
gdy tylko ta wyszła, rozpoczął reprymendę.
-
CO CI STRZELIŁO DO TEJ MAŁEJ GŁÓWKI, ŻEBY WYSKAKIWAĆ Z BUDYNKU I ZASŁANIAĆ
JAKIEGOŚ NIEZNANEGO DZIECIAKA? KTO WIE CO BY SIĘ STAŁO, JEŻELI TEN… - urwał, a
Ina wiedziała dlaczego.
-
Mój demon.
-
On nie jest twój! Zaakceptuj to w końcu w swoim tycim rozumku!
-
To dlaczego mnie znalazł i mi pomógł?
W
mężczyźnie wyraźnie kipiało. Możliwe, że tylko obecność demona powstrzymywała
go przed uderzeniem dziewczyny.
On ma
racje, to było głupie, aczkolwiek na jego miejscu użyłbym innych słów. To było pochopne,
nieprzemyślane, nieodpowiedzialne, lekkomyślne… Mógłbym tak jeszcze trochę
wymieniać.
-
Dobrze, zrozumiałam…! – Ina burknęła pod nosem, spoglądając na przemiennie na
demona i elfa. – Chyba po raz pierwszy się ze sobą zgadzacie.
Erathiel
otwierał już usta by coś powiedzieć, ale dalsze upominanie Iny zostało gwałtownie
przerwane przez małego człowieka. Wbiegł do pokoju z Elsharin i zaczął bardzo
szybko coś do niej mówić. Im więcej mówił, tym bardziej oczy warlocka i jego
przyjaciółki się rozszerzały.
-
Kael’thas połączył się z nagami… Książę został uwięziony wraz z pozostałymi w
Dalaranie – magini wyszeptała cicho.
-
Niestety nie będzie zwiedzania miasta… Musimy się stąd wynosić.
-----
Wahałam się, czy na pewno użyć capslooka...
Demon z poprzedniej notki, jako ciekawostka :)
nigdy nie sadzilam, ze opowiadanie o rasie, ktorej nie znosze wciagnie mnie na tyle by przeczytac polowe z tego co jest za jednym zamachem - szczegolnie ze nie lubie czytac.
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie :) interesujaco, wciagajaco, zwiezle i na temat, brak rozleglych opisow przyrody (brrr), a mimo to co zdanie widze jakies niesamowicie kosmiczne obrazy, jakbym film ogladala. keep going :D
PS. demon jest genialny. rozbraja mnie na kazdym kroku xD
Cieszę się, że się podoba :)
OdpowiedzUsuń