Witam po przerwie!
Kiedy będzie kolejna notka? Mam nadzieję, że w przeciągu dwóch dni, w najgorszym wypadku do końca tygodnia. Wszystko wskazuje na to, że teraz mogę powrócić do aktualizacji przynajmniej raz w tygodniu - jeszcze nie określam dnia, w którym to będzie.
Dziękuję tym, co czekali i witam nowych czytelników.
Gdy jej ciało dotknęło ziemi, Ina przymknęła oczy i spróbowała
stłumić ból. Wzięła głęboki oddech i spojrzała w stronę druida, spodziewając
się ujrzeć rosłego taurena. Zamrugała parokrotnie, będąc pewną, że oczy ją
zwodzą. Wypuściła powietrze z płuc i wyciągnęła kij Erathiela przed siebie w
geście obrony.
Stojący przed nią mężczyzna zdecydowanie nie pochodził
z Thunder Bluff. Przez bardzo krótką chwilę zobaczyła w nim swojego pobratymca,
ale bursztynowe oczy i ciemna skóra szybko oddaliły tę myśl. Jego strój składał
się jakby z kawałków drewna i trawy, zupełnie jakby elf mieszkał i ubierał się
w lesie. Druid nie zaatakował, zdawał się na coś czekać.
- Oszukałeś mnie - Ina wyszeptała po chwili w języku
ludzi.
Osoba, która chwilę temu była w skórze niedźwiedzia,
roześmiała się.
- To twoje myśli przywiodły cię do błędnych wniosków.
Moje słowa tylko dopełniły dzieła.
Dziewczyna nie wiedziała, jak zareagować, gdy Aliant
wyciągnął w jej stronę rękę.
- Wstawaj. Gdybym chciał ci zrobić krzywdę, mógłbym to
uczynić wcześniej… Albo mógłbym cię po prostu zostawić z tymi duchami.
Dejana nie rzucała słów na wiatr. Sznur, którym był
związany Erathiel, został w niedługim czasie wymieniony na jakiś materiał.
Wystarczająco mocny, by go nie zerwać, ale zdecydowanie bardziej delikatny. I
śliski, co nie umknęło uwadze warlocka. Nie był na tyle naiwny, by podejrzewać,
że elfka celowo ułatwia mu ucieczkę. Jej zachowanie bardziej sugerowało, że
przestała uznawać go za zagrożenie. Możliwe, że nie odpowiadał rysopisowi osoby
poszukiwanej… albo członkowie Przymierza szukali jakiejś kobiety.
Albo dziecka…
Przeklął się za tę myśl. Wtedy Ina byłaby w dużo
większym niebezpieczeństwie niż podejrzewał, a on absolutnie nic nie mógł zrobić.
- Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kogoś szukacie… -
powiedział niepewnie.
Ina wahała się. Brakowało jej tego głosu z tyłu głowy,
który towarzyszył jej przez większość życia. Demon zawsze miał dla niej jakąś
radę, dobre słowo, co wielokrotnie uchroniło ją przed nieprzyjemnościami. Teraz
jednak go nie było. Musiała sama zadecydować, co zrobić.
Podziękowała mężczyźnie za rękę, ale nie przyjęła
pomocy. Podniosła się sama i spojrzała na niego na tyle pewnie, na ile
potrafiła.
- Skąd znasz… pan zna orczy język? - zapytała cofając
się krok. Nie planowała uciekać, nie miałaby za bardzo szans, ale chciała się
lepiej przyjrzeć nocnemu elfowi.
- To cię najbardziej zaskoczyło? - Gdy Ina nie
odpowiedziała, kontynuował. - Powiedzmy, że lubię zwiedzać… A niestety przez
ten wieczny konflikt mamy dość ograniczone możliwości poznawcze.
- A używając zwierzęcej formy możesz wejść wszędzie… -
dziewczyna dokończyła zdziwiona. Ilu jest takich jak on? Stolice Hordy uznawane
były za bezpieczne, ona sama też je za takie uważała.
- Bystra jesteś, mam tylko nadzieję, że nie za bystra…
- odparł z dziwnym uśmiechem.
Z miny swojej rozmówczyni warlock bez trudu odczytał,
że nie spodobało jej się jego pytanie. Nie odnalazła w nim jednak drugiego dna
i odpowiedź zaczęła od głośnego westchnienia.
- Nie dziwię się, że się domyśliłeś… W końcu trafiłeś
praktycznie na przesłuchanie.
- Może będę w stanie pomóc…. - powiedział cicho i
bardzo niepewnie.
Blokada magiczna nie słabła w żaden sposób. Rozmowa
była obecnie jedyną jego szansą na wyrwanie się stamtąd. Domyślał się, że za
jakiś czas będą go chcieli przetransportować do stolicy i możliwe, że oskarżyć
o zdradę, za wszystkie elfy. Najgorsze w tym byłoby to, że w którymkolwiek z
dużych miast Przymierza ktoś mógłby go rozpoznać. Za wszelką cenę chciał tego
uniknąć.
Jego słowa wyraźnie zaskoczyły wojowniczkę.
Odchrząknęła próbując to ukryć, ale zrobiła to zdecydowanie za późno.
- Wątpię, byś był w stanie pomóc, Teronie. Tym bardziej,
że, jakby nie patrzeć, jesteśmy wrogami.
Druid prowadził dokądś Inę, ale nie chciał jej
powiedzieć dokąd. Szedł dwa kroki przed nią, ale ciągle upewniał się, że
dziewczyna za nim podąża.
- Przyznaj się, skąd wytrzasnęłaś taki kijaszek?
- Znalazłam… - Gdy wypowiedziała te słowa, dotarło do
niej, że nawet nie skłamała.
Nocny elf zatrzymał się i przyjrzał się jej
podejrzliwie.
Adeptka magii nie była w stanie stwierdzić, co mu
chodzi po głowie. Po chwili jednak pokręcił głową na boki i ruszył dalej.
- Tak, to przecież oczywiste… W innym wypadku
musiałabyś zabić poprzedniego właściciela, a wątpię, byś była w stanie to
zrobić.
Ina nie mogła się pozbyć wrażenia, że rozmówca próbuje
ją sprowokować tymi słowami. Postanowiła pozostawić to bez komentarza, bo co
biedne zagubione dziecko mogło na to odpowiedzieć?
Erathiel odchrząknął, naśladując nocną elfkę.
- Szczerze mówiąc, nie licząc więzów na moich
dłoniach, nie zauważyłem tego - uśmiechnął się przyjaźnie.
Kobieta, z którą rozmawiał, była dowódcą. Nie mogła go
ot, tak wypuścić, bo taki miała kaprys. Podlegała pewnym regułom i konwenansom
i nie mogła ich naginać, o ile nie chciała stanąć przed sądem wojskowym.
Jednak, jeżeli Dejana była inteligentna, to już dawno nauczyła się to
obchodzić. Przecież to, że więzień ucieknie, nie będzie jej winą. Ona przecież
zrobiła wszystko, by go utrzymać w miejscu, ba nawet wyśle za nim pościg… który
pójdzie w zupełnie innym kierunku, ale kto to sprawdzi? Na ten moment warlock
mógł liczyć tylko na sentyment wojowniczki. Tylko to go mogło uwolnić, o ile
nie wydarzy się nic niespodziewanego. Przynajmniej obeszłoby się bez rzezi,
która była ostatnim razem, gdy Alianci napadli na niego i Inę…
Ina zatrzymała się. Przymknęła oczy i spróbowała
wyczuć Erathiela, ale nadal nie wyczuwała absolutnie nic. Miała też świadomość,
że jeżeli spróbuje przywołać Karnara, nie uda jej się to. Coś blokowało jej
moc, a może nawet i umiejętności. Sama była bezbronna, dlatego zdecydowała się
iść za mężczyzną, zamiast przed nim uciekać, jak nakazywał rozsądek. Chociaż
nie mogła zaprzeczyć, że druid ją zaintrygował.
- Chciałabym wiedzieć, dokąd idziemy - zapytała, gdy
obrócił się w jej kierunku.
- Chwilowo przed siebie.
- Czy jestem więźniem?
- A czy masz związane ręce? - odpowiedział pytaniem.
Ina wykrzywiła lekko usta.
- Mam wrażenie, że nie mogę iść, gdzie bym chciała,
więc w pewien sposób, jestem.
Nocny elf zbliżył się do niej błyskawicznie.
- Na siłę nie będę cię trzymał. Wiedz, że nie będę się
jednak wracał, jeżeli znów cię coś napadnie - powiedział oschle, a Inarei
zrobiło się w tym momencie głupio.
- Jak tak mówisz… Właściwie zapomniałam ci podziękować…
Pierwsza :D
OdpowiedzUsuńNo i super, oby nic Ci nie przeszkadzało w pisaniu. Sama nieraz nie mogę nic nabazgrać przez długi czas. To nie jest fajne :(
Zdradzę Ci, że jak się siedzi w pracy po jakieś 12h minimum, to też nie jest fajne...
UsuńA na zwykłe niezabranie się pomaga wpisanie daty w kalendarz. I choćby się paliło i waliło - robię wszystko, by terminu dotrzymać :)
Przerwę rozumiem, cierpliwie poczekam na dalsze epizody :) Tylko nie daj się zajechać w robocie...
OdpowiedzUsuńSuper! Ciesze się ze to nie koniec
OdpowiedzUsuń