Według korekty notka krótka, ale treściwa... Ja mogę dodać od siebie tylko tyle, że powoli się rozkręcam :)
- Powinnaś się cieszyć, że wciąż żyjesz…
- mruknął succubus do
skulonej na podłodze kobiety. Demon rozejrzał się po sali uśmiechając się
dziwnie. - Przejmuję to miasto. Komuś jeszcze to się nie podoba?
Przyzwany poświęcił chwilę uwagi każdemu będącemu na placu. Większość mężczyzn nawet się nie poruszyła. Jeden z adeptów asystujących warloczce nieśmiało zaczął poruszać rękoma i szeptać zaklęcie.
Przyzwany poświęcił chwilę uwagi każdemu będącemu na placu. Większość mężczyzn nawet się nie poruszyła. Jeden z adeptów asystujących warloczce nieśmiało zaczął poruszać rękoma i szeptać zaklęcie.
- Niewielu
jest w stanie oprzeć się mojemu zaklęciu… - succubus zdawał się mówić do siebie,
ale zebrani bez problemu mogli go usłyszeć. Niewielu jednak rozumiało język,
którym się posługiwał. - Większość
kobiet, nieumarli, tak zwani prawdziwie zakochani… - za każdym razem
podążał wzrokiem za typem osoby, który wymienił. - Dzieci - tu jej wzrok zatrzymał się przez chwilę na Inie.
Niezrażony uczeń nadal inkantował, próbując odesłać demona. Niektórzy z nieumarłych warlocków przyłączyli się do szeptania zaklęcia.
Succubus wolno podszedł do adepta, robiąc krok nad zarysem kręgu, który powinien go powstrzymywać.
- Tak… tacy też są. - Wykrzywił usta. - Kobiety na ciebie nie działają? Nie szkodzi - powiedział już w zrozumiałym języku. - Wydaje mi się, że powinniśmy przerwać tę szopkę.
Niezrażony uczeń nadal inkantował, próbując odesłać demona. Niektórzy z nieumarłych warlocków przyłączyli się do szeptania zaklęcia.
Succubus wolno podszedł do adepta, robiąc krok nad zarysem kręgu, który powinien go powstrzymywać.
- Tak… tacy też są. - Wykrzywił usta. - Kobiety na ciebie nie działają? Nie szkodzi - powiedział już w zrozumiałym języku. - Wydaje mi się, że powinniśmy przerwać tę szopkę.
-
Taaak… - głęboki
męski głos odpowiedział succubusowi w jego języku. W tym samym momencie tuż za
plecami adepta zamajaczył się kształt. Gdy uczeń padł na kolana, wszyscy mogli
zobaczyć tego, który go powalił.
Na pierwszy rzut oka drugi demon był bardzo podobny do succubusa. Miał takie same czarno-złote rogi, jarzące się niebiesko oczy i błoniaste skrzydła. Jednak jego włosy były zdecydowanie krótsze, a sylwetka męska i umięśniona. Jego uśmiech był równie zadziorny, jak jego towarzyszki, ale zdawał się być dużo bardziej intrygujący.
Na pierwszy rzut oka drugi demon był bardzo podobny do succubusa. Miał takie same czarno-złote rogi, jarzące się niebiesko oczy i błoniaste skrzydła. Jednak jego włosy były zdecydowanie krótsze, a sylwetka męska i umięśniona. Jego uśmiech był równie zadziorny, jak jego towarzyszki, ale zdawał się być dużo bardziej intrygujący.
Ina czuła energię wolno odpływającą od
zebranych w kierunku succubusa, a potem także drugiego demona. Do pewnego momentu
miała nadzieję, że to część zaplanowanego rytuału, ale wszystko świadczyło
przeciwko temu. Pierwszą zasadą przywołań było bezpieczeństwo przywołującego.
Biorąc pod uwagę, że ta zasada już została pogwałcona, nawet nie było sensu
zastanawiać się nad resztą. Gdy towarzysz demonicy się pojawił, obecne kobiety
niemal natychmiast uklękły. Poza trójką dzieci na placu stała już tylko dwójka
nieumarłych.
-
Myślisz, że oni cokolwiek rozumieją?
- Jedni są za młodzi, a języki nigdy nie były mocną stroną nieumarłych…
- Jedni są za młodzi, a języki nigdy nie były mocną stroną nieumarłych…
-
Szczególnie gdy zaczynają gnić i odpadać… - Succubus roześmiał się z własnego żartu, a jego
towarzysz mu wtórował. - Poddajcie się - odezwał się w języku orczym - tak
będzie lepiej.
- Dla kogo niby lepiej? - odezwał się
Carendin przez zaciśnięte zęby.
- Dla wszystkich, oczywiście -
odpowiedział męski demon. - Biorąc pod uwagę, jak słabo byliście przygotowani
do tego, jak wy to nazywacie, rytuału przywołania, nie widzę możliwości, byście
nas pokonali. Jeżeli będziecie grzeczni, nikt nie musi ginąć… od razu. -
Uśmiechnął się wrednie po tych słowach.
Ina rozglądała się zdezorientowana. To
wszystko na pewno nie miało tak wyglądać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz