- Jestem Seilan... - odezwał się
chłopak. - Chyba powinienem ci podziękować. Właściwie nie chyba, tylko na
pewno!
- Co robiłeś w tym jeziorze? - Ina
spojrzała na młodego elfa.
- Sądzę, że masz prawo znać
odpowiedź... Chociaż chciałbym najpierw poznać twoje imię, jeżeli nie jest ono
oczywiście tajemnicą.
Widać Erathiel chociaż w jednym ma
rację. Masz ogromne braki w wychowaniu i w kulturze osobistej.
Dziewczyna dotknęła włosów i
przeczesała je palcami, by ukryć zażenowanie.
- Nazywam się Inarea. Przepr...
- Nie masz mnie za co przepraszać, to
wielkie grubiaństwo z mojej strony. Uratowałaś mi życie, a ja jeszcze wymagam
od ciebie czegokolwiek. Nawet jeżeli to tylko podanie imienia, to w tym
przypadku to aż podanie imienia. Dziękuję ci za to.
Usta Iny otworzyły się ze zdziwienia i
dopiero chrząknięcie demona przywołało ją do porządku.
- Szukałem mojego towarzysza -
kontynuował, jakby nigdy nic - Ryshela. Poszliśmy na spacer po nieznanym nam
terenie. To nie był dobry pomysł. Wydaje mi się, że pobiegł za jakimś zwierzęciem.
Nie reagował na wołanie. Nie wiem, ile czasu kręciłem się po okolicy... -
Seilan rozejrzał się. - Zaczęło padać. Musiałem poślizgnąć się na jakimś
kamieniu i tak wpadłem do wody. A jaka jest twoja historia, piękna Inareo? Cóż
robisz sama w tej deszczowej krainie?
- Nie jestem... - Sama. Dokończyła w myślach. Nie mogła mu jednak tego powiedzieć. Nie
wiedziała, jak chłopak zareaguje. - Piękna - dopowiedziała z uśmiechem. -
Zostałam poproszona o przyniesienie pewnej książki. Byłam w drodze, gdy
usłyszałam krzyk... Mam nadzieję, że twój.
Nie ocalisz wszystkich. Nigdy nie ma
takiej możliwości.
- Rozumiem, że spodobał ci się mój
krzyk? - Wydawał się zaskoczony. Zupełnie nie zrozumiał, co Ina miała na myśli.
Dziewczynie nie pozostało nic innego, jak tylko się uśmiechnąć i nie
skomentować.
Niebo nie przestawało płakać, mimo
upływającego czasu. Młodzi planowali przeczekać ulewę, ale zobaczyli błysk na
niebie. Trzy uderzenia serca później usłyszeli grzmot. Zmęczenie
jakby nagle opuściło Seilana. Poderwał się na równe nogi i zaczął lustrować
okolice wzrokiem. Zanim Ina zdążyła zareagować, chłopak krzyknął "Ryshel!"
i rzucił się przed siebie.
Mam nadzieję...
- Na co? - Ina spojrzała na demona. Nie
spodobał jej się ton, w jakim jej towarzysz wypowiedział te słowa.
... że nic mu nie będzie.
- Mam wrażenie, że miałeś coś innego
na myśli. Chcesz mi coś powiedzieć?
Właściwie to tak. Nie lubię go. Tak
bez powodu.
- To do ciebie niepodobne... Tak, czy
inaczej, powinniśmy za nim pójść. Jeszcze zasłabnie po drodze, coś go zje i
będę mieć go na sumieniu.
Wystarczyło go nie ratować.
Ina chciała warknąć na demona używając
przy tym jego imienia, ale powstrzymała się. Zdradził je elfce na początku jej
znajomości i prosił, by nie używała go, jeżeli nie będzie wyższej konieczności.
Głupie gadanie chyba takową nie było...
- Ryshel! - zawołał młody elf ochrypłym
głosem.
- Seilan!
Inarea podbiegła do słaniającego się
na nogach chłopaka. Zgodnie z jej przewidywaniami nie odbiegł daleko. Gdy ją
zobaczył, usiadł na ziemi i załamał ręce. Po chwili stracił przytomność.
___
W tygodniu szykuję dla Was większą aktualizację Za kulisami :).
___
W tygodniu szykuję dla Was większą aktualizację Za kulisami :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz