Inarea ruszyła raźnie w kierunku
Ghostlands, ale każdy kolejny krok stawiała coraz wolniej. Po kilkunastu
metrach zatrzymała się.
Zmieniłaś zdanie? Nie musimy tam iść
teraz.
Elfka była dziwnie spięta. Jej mięśnie
były napięte, jakby miała zaraz rzucić się do ucieczki.
- Nie wiem, czy nadal w okolicy nie
kręcą się Alianci… - urwała, gdy dotarło do niej, że nie mówi całej prawdy. Nie
miała potrzeby ukrywania przed towarzyszem tego, co czuła. - Nie byłam w stanie
pokonać tamtego demona ostatnio. Niewiele się we mnie zmieniło od tamtego
czasu.
Ciężko było jej przyznać się do
porażki. Było to jej pierwsze tak duże niepowodzenie w sytuacji, w której miała
jakiekolwiek szanse. Spotkania z nocnymi elfami nie rozpatrywała w tej
kategorii, w końcu to byli doświadczeni wojownicy, a ona nadal była dzieckiem.
Przed Przymierzem cię obronię, jeżeli tylko
będzie taka potrzeba. A odnośnie demona, jesteś pewna, że nic się nie zmieniło?
- Wiem, że teraz jesteś przy mnie, ale
powinnam pokonać go własnymi siłami, prawda? Inaczej może nie chcieć związać
się ze mną paktem.
Istnieje takie ryzyko. Nie mam zamiaru
się wtrącać, jeżeli twoje życie nie będzie zagrożone. Nie pozwolę cię
skrzywdzić.
- Co, jeżeli znów znikniesz?
Pytanie dziewczyny było poważne, mimo
to demon roześmiał się w odpowiedzi.
Nigdzie się już nie wybieram, mała
Ino. Przynajmniej nie bez konsultacji z tobą. Możesz być o to spokojna.
Adeptka magii niepewnie ruszyła dalej
tylko po to, by po przejściu niedługiego odcinka znów stanąć. Coś wyraźnie nie
dawało jej spokoju.
- Jak myślisz, mogłabym zostać jeszcze
magiem? Zapisać się do akademii, rozpocząć naukę od początku. Może wtedy nie
miałabym problemu z opanowaniem tamtego zaklęcia.
To chyba byłoby wykonalne… - odpowiedział ostrożnie. - Nowe
czary wymagają ćwiczeń, nie powinnaś się tak szybko zniechęcać.
- Byłabym pierwszym magiem z demonem!
- krzyknęła triumfalnie, po czym rozejrzała się, by upewnić się, że nikt jej
nie słyszał poza okolicznymi zwierzętami. Na trakcie byli sami.
Nie…
- Nie?
Nie wydaję mi się, byś była pierwszym.
Na dodatek istniałoby dość duże ryzyko zerwania kontraktów, na których tak ci
zależy.
Ina kopnęła kamyk do rzeki. Momentami
nic nie rozumiała ze słów towarzysza.
Nieużywane zmysły zanikają.
Prawdopodobnie poświęcając się nauce sztuk magicznych w końcu straciłabyś
dostęp do mocy, która umożliwia ci otwarcie bram. Możliwe też, że przestałabyś
widzieć… Znaczy zaczęłabyś widzieć jak inni.
- Mogłabym przestać cię dostrzegać?
Przecież widziałam cię, zanim zaczęłam się uczyć.
Teoretycznie istnieje taka szansa.
- A to zapomnij. Nie chcę.
Może to nie byłoby takie złe. Nic ci
dobrego na razie z czarnoksięstwa nie przyszło.
- Chcesz mnie zostawić?! Powiedziałeś,
że więcej tego nie zrobisz!
Oczy Iny zeszkliły się.
Twoje życie byłoby z pewnością
łatwiejsze beze mnie. Zastanów się nad tym na spokojnie.
- Nie! Nigdy więcej tak nie mów!
Jeżeli chcesz mnie zostawić, to odejść teraz, a nie mnie zwodzisz! - wybuchła
płaczem.
Mała Ino…
- Zostaw mnie. Odejdź… - wyszeptała. Usiadła
na ziemi i skrzyła twarz w dłoniach. - Tylko nie za daleko - dodała po chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz