95


Dzisiaj ciąg dalszy spotkania Zevrosta z Erathielem. Nie wiem, czy odejście od głównego wątku w ogóle Wam się podoba - mnie osobiście bardzo dobrze się tworzy te fragmenty.
O Inie nie zapomniałam, ale daję jej chwilę odetchnąć - wróci z pewnością po nowym roku.

Zielonoskóry miał nadzieję, że dzięki temu przyzwyczai się do mowy elfa i nie będzie po nim widać pogardy. Musiał wziąć poprawkę, że dla osoby stojącej naprzeciw niego był to zupełnie obcy język. Najprawdopodobniej niepodobny do żadnego z alianckich. W tym momencie do Zevrosta dotarło, skąd to okropne zaciąganie. Elf musiał nauczyć się języka z książek! W końcu nie mógł po prostu porozmawiać z jakimś orkiem, by go nauczył. Chociaż w tym momencie niby rozmawiał. Zev zacisnął pięści starając się odpędzić myśli. To było tak naprawdę nieważne w tym momencie. Ważne mogło być to, co Erathiel ma mu do powiedzenia. O ile elf nie zniechęci się dziwnym zachowaniem swojego rozmówcy.
- Powinienem zacząć od powodu, dla którego postanowiłem opanować tę - urwał na chwilę - obcą mowę.
Ork wbił sobie paznokcie w dłoń. Musiał wytrzymać ten śpiewny akcent.
- Jak niewątpliwie ci wiadomo, to orkowie byli przodownikami warloctwa. Jakby nie patrzeć, jest to logiczne, bo to w ich świecie były demony. Ogrom literatury jest napisany tylko i wyłącznie w twoim języku. W pierwszych momentach szukałem tłumaczeń, ale dość szybko okazało się, że są one niedokładne i pomijają wiele szczegółów... - Erathiel przeciągnął ostatni wyraz mocniej niż pozostałe. Wpatrywał się w milczeniu w Zevrosta, dopóki ten nie przytaknął. - Potem oczywistym dla mnie stało się, że to pominięcie detali było co najmniej celowe. - Elf zakończył wypowiedz westchnięciem.
- Nadal mi nie odpowiedziałeś na pytanie, skąd znasz mój język.
- Owszem, nadal tego nie zrobiłem - odpowiedział Erathiel z drwiącym uśmieszkiem - ale jeżeli będziesz cierpliwy, dowiesz się wszystkiego. Nawet tego, czego nie chcesz.

Zevrost niewiele pamiętał z przemowy, którą wygłosił wtedy Erathiel. Długiej i wypełnionej nic niewnoszącymi szczegółami. Miał wtedy wrażenie, że elf postanowił mówić tak długo tylko dlatego, że poprosił go o coś zupełnie przeciwnego. Jakby zrobił mu na złość. Albo sprawdzał, na jak wiele może sobie pozwolić przy obcym. Gdy Zev poznał starszego warlocka lepiej, zrozumiał, że miał wtedy rację. Erathiel nie lubi robić tego, o co się go prosi, jeżeli nie uważa tego za konieczne.
Ich pierwsze spotkanie to była głównie rozmowa i wzajemne sprawdzanie. Zevrost z jednej strony czuł respekt i pewnego rodzaju podniecenie - w końcu traktował elfa jako guru. Z drugiej, nie był już uczniem. Nie lubił być pouczany i traktowany z góry. Erathiel przyznał Zevowi potem, że zaimponował mu do pewnego stopnia. Głównie dlatego, że miał czelność przerwać bezsensowny monolog, który elf dla niego przygotował.

Ork spojrzał pewnie w oczy Erathiela.
- Przyprowadziłeś mnie tutaj, by opowiadać mi o historii świata?
Elf zmarszczył brwi, zdawał się być zirytowany i wydawało się, że zaraz wybuchnie.
- To możliwe - odpowiedział jednak spokojnie.
Zevrost westchnął zrezygnowany.
- Mistrzu Erathielu... - zaczął niepewnie zdanie.
Nie zwrócił się tak do elfa, dlatego, że ten był starszy od niego. W oficjalnych spotkaniach było przyjęte, że warlocy zwracali się tak do siebie nawzajem. Momentami było to doprowadzone do absurdu.
Mistrzu Ogórku, słyszałeś o tym, jak mistrz Kalarepek opowiadał o mistrzu Zgniłku i jego uczniu? - Zev mimowolnie przypomniał sobie dowcip z czasów uczniowskich. Przydomki, które nadał z kolegami swoim nauczycielom, nie były specjalnie oryginalne, ale za każdym razem przywoływały uśmiech na ich twarzach. Szczególnie, gdy Zgniłkowi akurat odpadł kawałek twarzy.
- Nie jestem mistrzem - odpowiedział dziwnie poprawnie Erathiel. - Nigdy nie posiadłem ucznia.
Zevrost kiwnął głową. Nie mógł powiedzieć, że się tego nie spodziewał, ale wolał być za grzeczny niż strzelić gafę. Nie posiadał informacji, czy Erathiel na pewno nigdy nie uczył nikogo nawet przez krótki czas, więc wolał nie ryzykować.
- Nie oznacza to jednak, że elfy nie próbowały powierzyć mi swoich młodych pod opiekę. Do teraz nurtuje mnie, co siedzi w głowach rodziców pragnących, by ich potomkowie zostali warlockami. Może po prostu chcą się ich pozbyć i szukają w miarę legalnej metody... Zresztą, kto normalny budzi się pewnego dnia z myślą, że chce zostać warlockiem?

Zevrost musiał wtedy się zgodzić, chociaż dotknęło go to osobiście. Sam kiedyś odniósł wrażenie, że to nie on wybrał ten zawód. To on został wybrany. Zdał sobie z tego sprawę, gdy zobaczył warlocka tracącego kontrolę po połączeniu z demonem i jedyne, co poczuł... to pogardę. To był dzień, w którym większość uczniów zrezygnowała z nauki. Wraz z nim naukę zaczęło około 20 orków. Na koniec zostało ich tylko dwóch. Pozostali zrezygnowali... albo zginęli.
Wypadki się zdarzały. Dlaczego w ogóle Zevrost podjął się nauki na warlocka? Demony go fascynowały. Chłonął wszystkie opowieści o tych istotach, a kiedy dowiedział się, że jest możliwość, by pewnego dnia zyskał kontrolę nad jednym z nich... Mimo protestów rodziców udał się do Szczelin  Cienia i tak długo kłócił się z mężczyzną na wejściu, dopóki ten go nie wpuścił na lekcje. Początkowe zajęcia były prowadzone w grupach kilkuosobowych ze względu na dużą ilość chętnych oraz dlatego, że większość mistrzów nie chciała tracić czasu na nierokujące osobniki.

- Czy wiesz, jaki jest najprostszy sposób, by przywołać niepospolitego, mocarnego demona? - Po jakiejś godzinie Erathiel zdecydował się zadać pytanie. Pierwsze sensowne tamtego wieczoru według Zevrosta.
- Trzeba wykonać krąg, najlepiej ze świecami i trzeba go pokryć odpowiednimi symbolami - ork wyrecytował znaną sobie formułkę.
- Pytałem o najprostszy sposób.
Zev musiał się chwilę zastanowić. Nic mu w danym momencie nie przychodziło do głowy.
- Na pewno ci ktoś kiedyś o tym wspomniał. Do najprostszego przywołania potrzeba dwóch osób. Warlocka i...?
Ork wstrzymał oddech. Erathiel miał rację. Zev słyszał o tym, ale uznał to za mało przydatną informację. Do tego jego mistrzowie nie chcieli drążyć tego tematu.
- Ofiary - dokończył za elfa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz