100

Z drobnym poślizgiem (za to troszeczkę dłuższą) prezentuję Wam setną notkę. Z tej okazji chciałabym podziękować wszystkim, którzy wspierają powstawanie Demon Dance. Nie będę tutaj wymieniać, mam nadzieję, że poszczególne osoby się domyślą. Dziękuję też wszystkim czytelnikom - i tym komentującym, i tym milczącym, za to, że jesteście. Dzięki Wam mam motywację do dalszego pisania.
Ostatnio nie miałam czasu, przez co nawet na komentarze nie odpisywałam... Odrobię to na dniach. 

Minęło kilka dni, podczas których Inarea powoli zaczynała wracać do zdrowia. Może nie była w stanie jeszcze leżeć na plecach, ale mogła już się podnieść i pójść na spacer. Mistrz z początku był bardzo niechętny wypuszczeniu jej z zamkniętego pomieszczenia, ale Zevrost przemówił mu do rozsądku. Świeże powietrze powinno dobrze zrobić dziewczynie i może nawet przyśpieszy gojenie.

Erathiel nie puścił swojej uczennicy samej na miasto i szedł za nią krok w krok. Nie przeszkadzało to elfce, nawet czuła się przez to trochę pewniej. Jej ruchy nadal były ograniczone, a próba wyprostowania się kończyła się ogromnym bólem. Przemykała przygarbiona bocznymi uliczkami, starając się nie rzucać się nikomu w oczy. Mistrz w pewnym momencie wepchnął ją do jednego z budynków i zasłonił jej usta dłonią. Zanim Ina spróbowała krzyknąć, zdążyła zauważyć, że Erathiel stanął przed nią i uważnie obserwuje otoczenie. Po chwili odetchnął i zwrócił się do niej.
- Ciągle zapominam, że Horda to nasi sojusznicy…
Nie było to nieuzasadnione. Starszy elf z pewnością spędził długie lata będąc sprzymierzonym z Aliantami. Możliwe, że wcześniej walczył przeciwko orkom. Prawdopodobne było też, że je zabijał podczas bitew. O ile brał w jakichś udział, ale o to Ina nie ośmieliła się zapytać. Nie wiedziała skąd, ale miała wrażenie, że takie pytanie może zdenerwować Erathiela.
Mężczyzna rozejrzał się po izbie, do której wtargnęli. Podłogi i ściany były zakurzone, poza paroma deskami w pomieszczeniu na parterze nie było nic. Znajdowały się tu tylko schody prowadzące do góry i jedne drzwi. Budynek sprawiał wrażenie opuszczonego dawno temu.
- Całkiem tu przytulnie… - mruknął elf i skierował kroki w stronę wejścia na piętro. Ina po chwili wahania ruszyła za nim.

Wyżej położony pokój był podobnej wielkości do tego na parterze, ale posiadał też balkon. Pomieszczenie było puste i brudne. Gdyby poświęcić mu trochę czasu, mogłoby nadawać się do zamieszkania. Erathiel krytycznie przyjrzał się popękanym ścianom i skierował swoje kroki w kierunku tarasu. Dziewczyna udała się za nim.
Dopóki nie wyszli na zewnątrz, Ina nie zdawała sobie sprawy, że znajdują się tak wysoko. Z balkonu rozpościerał się widok na główne wejście do miasta oraz na drogi prowadzące w różne części Orgrimmaru. Elfka potrafiła zlokalizować karczmę, w której kiedyś spali, oraz kilka sklepów. Mogła też stwierdzić, gdzie niedawno znajdował się bank oraz inne zniszczone budynki. Widziała także różnych członków Hordy sprzątających gruzowisko. Wśród nich dostrzegła wiele elfów. Ina spojrzała na swojego mistrza, ale ten wpatrywał się beznamiętnie w bramę.
- Tęsknisz za Silvermoon? – zapytała, zanim ugryzła się w język.
Elfa rozbawiło pytanie uczennicy.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Nie przywiązuję się do miejsc.
Ina wzruszyła ramionami i bardzo szybko tego pożałowała, gdy tylko poczuła ból pleców. Przygryzła wargi i starała się kontynuować rozmowę.
- Wydawało mi się, że masz tam znajomych… - urwała, gdy zdała sobie sprawę, że to stwierdzenie jest zbyt ogólne. - Także takich, którzy nie są warlockami.
Erathiel spojrzał na dziewczynę pobłażliwie, po czym przeniósł wzrok na bramę.
- Niektórych z grzeczności można nazwać znajomymi, nie znaczy to jednak, że tak naprawdę można na nich liczyć. Ot, osoby do porozmawia o bieżących sprawach czy o pogodzie.
Mężczyzna oparł ramiona na barierce i spojrzał w dół.
- Kiedy do innych dociera, w jaki sposób zdobywamy kryształy do zaklęć, bądź w jak okrutny sposób zabijamy… Odsuwają się od nas. Dlatego po pewnym czasie większość twoich znajomych będą stanowić inni warlocy. Nie oznacza to, że nie możesz zawierać innych znajomości. Nie nastawiałbym się jednak, że przetrwają.
Mężczyzna odsunął się od barierki i nie zaszczycając Iny spojrzeniem ruszył w kierunku schodów.
- Dość tego spaceru na dzisiaj, wracamy.


Demon przemierzał pustkowie, spoglądając na ziemię co jakiś czas. W pewnym momencie się zatrzymał.
- Była tu... - wyszeptał zdziwiony.
Krążył chwilę po najbliższej okolicy, by mieć pewność, że się nie pomylił. Był przekonany, że Ina była niedawno w tym miejscu, chociaż wyczuwał ją w dziwny sposób. Jej obecność była zamazana i niewyraźna. Musiała przybyć tu w inny sposób niż ciałem. Sama nie byłaby w stanie tego zrobić. Aura demona zaczęła szybko pulsować.
Wiem, że nie mogę jej z nim zostawić. Jest zbyt niebezpieczny, ale nie mogę jej tego powiedzieć wprost... podając powody mojego niepokoju.
"Jeżeli powiesz jej cokolwiek, czego nie powinna wiedzieć, zginiesz nie tylko ty. Zginie i ona."
Te słowa wracały do niego wielokrotnie jak bumerang. Powinien zabić Erathiela, teraz to wiedział... ale było już za późno. W dniu, w którym znaleziono Inę na pustyni, miał szansę. Powiedziałby nieświadomemu dziecku, że mężczyzna był złą osobą i chciał ją skrzywdzić. Wtedy miał okazję. Jeżeli teraz spróbowałby zniszczyć elfa, Ina by mu tego nie wybaczyła, a on nie byłby w stanie jej wyjaśnić, dlaczego to zrobił. Na dodatek przyszłość mogłaby się drastycznie zmienić.
Demon nagle przystanął.
Wtedy TO nigdy by się nie wydarzyło...
Towarzysz Iny poddał się tej myśli. To było kuszące. Likwidacja jednej istoty z kart historii mogłaby zapobiec pewnym wydarzeniom. Szczególnie tym, które wydawały mu się do tej pory nieuniknione.
- Nawet o tym nie myśl - znajomy, zimny głos wypełnił okolicę.
Demon wzdrygnął się, po czym spojrzał na chłopca. W tym momencie udawał człowieka, ale nim nie był. Na dodatek od dawna już nie był młody. Energia zaczęła zbierać się wokół istoty cienia. Był gotowy do ataku.
Dziecko popatrzyło na niego wielkimi oczami, tak nie pasującymi do tonu wypowiedzi, którego użyło chwilę wcześniej. Do zawoalowanej groźby.
- Według mnie zabicie elfa nie byłoby złamaniem żadnych wcześniejszych ustaleń.
Młodzieniec wyszczerzył groźnie zęby. Towarzysz Iny uspokoił się nagle. Niewiele było istot, których się bał. Przed nim stała jedna z nich i to, że przybrała formę dziecka, ani trochę tego nie zmieniło.
- Bo wtedy te ustalenia najpewniej by nie powstały w obecnej formie.
- Czy nie byłoby lepiej w ten sposób?
- Nie - chłopiec odpowiedział z pewnością w głosie, która zdezorientowała demona.
- Skąd ta pewność?
Rozmówca przyjaciela Iny roześmiał się.
- Może w swoim mniemaniu nie jesteś młody, ale ciągle jesteś głupi. Wątpię, byś kiedykolwiek potrafił to zrozumieć. Na dodatek... i tak już za dużo wiesz. Jednak twoje istnienie zdaje się być w tym momencie niezbędne. Inaczej zginąłbyś przy pierwszym naszym spotkaniu.
Gdyby demon był człowiekiem, pewnie w tym momencie zacisnąłby dłonie w pięści. W tej chwili jednak miał niematerialną formę i było to niemożliwe. Nie lubił swojego rozmówcy, nie śmiał go nienawidzić. Za bardzo się go bał. Do tego miał pewność, że istota czyta w myślach. Możliwe, że emocje też były dla niej przejrzyste. Nawet te należące do ras uznanych za nieczułe i bezwzględne.
- Dlaczego więc nie wymażesz mi pamięci? Widziałem, że potrafisz to zrobić!
Śmiech dziecka po raz kolejny wypełnił okolicę.
- Tak byłoby prościej, prawda? Szczególnie dla ciebie. Czy podoba mi się to, czy nie - każdy ma prawdo do własnej przeszłości. Tamten elf widział coś, co nie należało do niego... Nigdy nie wróciłby do normalnego życia, gdyby pozwolić mu zachować te wspomnienia. Na dodatek, pamięć może być nagrodą za pomoc. Jak na razie nie sprawiałeś większych problemów, bym musiał wkraczać. Samo moje pojawienie się w zasięgu twojego wzroku uspokajało cię wystarczająco. Jednak na to, co teraz planujesz, to za mało.
- Co byś zrobił, gdyby ona cię zobaczyła? - demon zmienił temat, bo od dawna go to intrygowało.
- Nie powinna. A nawet jeśli pojawiłbym się w zasięgu jej wzroku, powinna mnie po prostu zignorować. Jak wszyscy. Chyba że chciałbym być zobaczony.
Dziecko ściągnęło brwi w geście niepasującym do jego wieku. Ta rozmowa chyba zaczynała je nudzić. Odpowiadało demonowi coraz bardziej obojętnym głosem.
- Zabicie tego elfa może przeciwdziałać tragedii! - ośmielił się w końcu.
- Od kiedy demony obchodzą tragedie żywych? - Młodzieniec wyszczerzył zęby we wrednym uśmiechu. - Tak naprawdę, żeby uniknąć większości wydarzeń, o których myślisz, wystarczyłoby zniszczyć tylko jedną duszę.
Zainteresowało to demona. Nigdy wcześniej nie udało mu się uzyskać takiej wiedzy, a teraz miał szansę. Może wszystko mogłoby się jeszcze ułożyć tak, jakby chciał. Jego rozmówca wyraźnie zdawał sobie sprawę z wartości informacji, którą chce przekazać, bo zamilkł na dłuższą chwilę, wprowadzając dodatkowe napięcie.
- Kobietę znaną później jako Alkeridaris Sunstrider. Jedyną osobę, z którą kiedykolwiek się połączyłeś. Jednak, czy jesteś w stanie zabić ją, żeby ratować młodą?

5 komentarzy:

  1. Witaj Aleksandro!
    Bardzo dobra notka w moim mniemaniu, podoba mi się. Pytanie tylko jak dużo wyjaśniłaś jeśli chodzi o postać "przyjaciela" Iranei. Zaintrygowała mnie Alkeridaris Sustrider, jakaś rodzina Kaela? Coś czuję, że będzie coraz ciekawiej. :)
    Trzymaj tak dalej, Olu (wolisz oficjalne Aleksandra, czy raczej jak się do Ciebie mówi Ola?)!
    Praca, nauka, czy ogólny brak czasu na częstsze dodawanie notek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry!
      Ja wiem ile powiedziałam o demonie (chociaż notka była przerabiana 2-3 razy, by wyciąć informacje, które nie powinny się jeszcze powiedzieć.), Wy pewnie dowiecie się za jakiś czas.
      Tak, Alkeridaris należy do rodziny Kaela. Po tej notce zapytano mnie, czy jest to jakaś krewna księcia i zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie. Jej istnienie zostało wspomniane (chociaż bez imienia), więc nie będę tutaj za długo trzymać Was w niepewności :).
      Osobiście wolę Aleksandra i nie chodzi o oficjalne brzmienie, tylko po prostu lubię to imię. Do Oli jednak przywykłam, bo rzadko kiedy ktoś się przejmuje moim zdaniem w tej kwestii, dlatego dziękuję że zapytałeś.

      Praca połączona z chronicznymi bólami głowy, które po tym weekendzie powinny zniknąć (bo znam przyczynę) powoduje opóźnienia.
      http://demon-dance.blogspot.com/2014/10/ina-kontra-brutalna-rzeczywistosc.html powstało na silnym bólu głowy, ale zwykle w takim stanie bardzo kiepsko się tworzy... Mam nadzieję, że do końca tygodnia uda mi się dodać notkę, jeżeli nie to w przyszłym tygodniu będą dwie... A potem już powrót do regularnych aktualizacji.
      Pozdrawiam
      A.

      Usuń
    2. Lubię takie trzymanie w niepewności, daje mi to taką frajdę z czytania. Z natury jestem ciekawski i jak mnie coś zaintryguje to dążę do tego żeby odkryć całą prawdę. Naprawdę lubię Twoją twórczość, bardzo dobrze piszesz. Nie myślałaś żeby kiedyś napisać książkę?
      Hm.. Faktycznie, było wspomniane o niej, chyba nawet kilka razy, mylę się?
      Dobrze, zatem będzie Aleksandra. Zapytałem, bo sam wolę zwracać się pełną formą Twojego imienia. Według mnie Aleksandra brzmi tak.. Dostojnie, elegancko.

      Zaraz się biorę za czytanie Ina vs rzeczywistość, ale jak już się wypowiem to pod tamtym opowiadaniem.
      Silne bóle głowy? Współczuję, wiem jak to jest.. Chociaż nie wiem, czy bóle zębów nie są gorsze.. Najpierw opanuj te bóle głowy, dopiero potem się opanuje stronę.

      Powodzenia życzę i powrotu do życia bez ogromnych bólów głowy! Już nie mogę się doczekać kolejnej notki.

      Usuń
    3. A ja lubię trzymać w niepewności, ale pilnuję się, by nie przegiąć w drugą stronę. Coś powinno jednak być wiadome w historii.

      O napisaniu książki myślałam i myślę... Ale do realizacji planów długa droga, po której mam nadzieję już idę (albo pełznę).

      Usuń
  2. Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Blog Award :) Więcej info. na stronie: http://wojnabogow.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award-nr-2.html

    OdpowiedzUsuń