Miała czekać
na Erathiela, przynajmniej on tego od niej wymagał. Według jego słów powinna
być cierpliwa i złapać dużo ryb, by mieć co jeść na kolacje. Tuż po tych
słowach udał się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie mogła się pozbyć
wrażenia, że pewnie udał się do karczmy w celu zjedzenia czegoś. Jej brzuch
skwitował tę myśl głośnym burknięciem. Była zła, głodna i nie miała
najmniejszej ochoty czekać na warlocka.
Z wędką
doczepioną do torby Inarea przesuwała się wzdłuż ulicy. Nie rozglądała się,
parła przed siebie coraz bardziej zagłębiając się w nieznaną okolicę. Jak
będzie czegoś od niej chciał, to będzie musiał ją znaleźć. Z tym przekonaniem
wkroczyła na most... i w jednej chwili stanęła za murami miasta. Lekko
zdezorientowana spojrzała na dwie wielkie wieże. Odniosła niejasne wrażenie, że
powinna zawrócić, ale nie zrobiła tego. Jedyne, co ją w tym momencie
interesowało, to zrobienie mistrzowi na złość.
Jeżeli
mógłbym coś zasugerować...
- Nie, nie
mógłbyś.
Demon zamilkł.
Myśli młodej elfki były czyste i puste, ale tylko przez chwilę. Jej wzrok
natrafił na rzekę, co przypomniało jej o nieszczęsnej wędce.
Pierwszego
ataku się nie spodziewała. Z mętnej wody wyskoczył na nią łuskowaty stwór.
Poruszał się bardzo szybko i Inie ledwo co udało się wycofać. Nie miała
najmniejszej szansy na rzucenie zaklęcia. Potknęła sie o kamień i po chwili
siedziała na ziemi, a krokodyl był coraz bliżej. Próbowała się cofać, ale w tej
pozycji było to co najmniej utrudnione.
- GRROOWWW!
Zarówno Ina,
jak i zwierzę zatrzymali się i obejrzeli się w kierunku źródła hałasu.
Wpółubrany, o ile można tak powiedzieć o kimś, czyje ciało pokryte jest
sierścią, tauren z krzykiem pędził w kierunku krokodyla. Uderzył go z całej
siły tarczą, odpychając zwierzę do tyłu. Gad nie był zachwycony z takiego
obrotu wypadków i zaczął kłapać zębami na wojownika. Ten jednak nie przejmował
się tym zbyt mocno i wykonał proste cięcie toporem, ucinając stworzeniu łeb.
- Nic ci nie
jest? - zapytał po orczemu.
Inarea
pokręciła głową na boki.
-
Dziewczyno... życie ci niemiłe? Nawet nie krzyczałaś.
Słowa
taurena bardzo brutalnie dotarły do elfki. Rzeczywiście, nawet nie przyszło jej
to do głowy. Przez większość swojego życia zdążyła się przyzwyczaić, że prawie nikt
nie przychodził jej z pomocą. Niezależnie, czy chodziło o powieszenie wysokich
firanek, czy o odkażenie poważnej rany.
Rogaty
chłopak uśmiechnął się po chwili z lekkim politowaniem.
- Pewnie
nawet nie rozumiesz, co do ciebie mówię, prawda? - po tych słowach wyciągnął w
jej kierunku rękę, by pomóc jej wstać. Gdy Ina podniosła się do pionu,
kontynuował. - Jestem Oldkal - wskazał na siebie. - Dla przyjaciół Oldi.
- Jestem Inarea
i doskonale rozumiem to, co mówisz.
Na twarz
taurena wkroczył niepewny uśmiech, wyraźnie się tego nie spodziewał.
- I...
dziękuję - ukłoniła się najzgrabniej, jak potrafiła.
Oldkal
wyraźnie badał ją wzrokiem przez dłuższą chwilę. Obcy akcent był wyraźnie
słyszalny w jej mowie, ale po raz pierwszy spotkał elfa, który w ogóle używał zrozumiałego
języka.
- Na
przyszłość, one tylko wyglądają tak strasznie... Nie mają aż takiej grubej
skóry, jak się wydaje. Dlaczego się nie broniłaś? Poczekaj, daj mi zgadnąć.
Sądząc z twojego ubioru, parasz się magią. Tylko takie osoby noszą na sobie
cienkie szmatki, mimo że przyjdzie im się zmierzyć z różnymi przeciwnikami.
Nigdy nie rozumiałem tej tendencji...
- Nie jesteśmy
w stanie rzucać zaklęć w cięższym ubiorze, blokuje on energię... A przynajmniej
tak mówi mój mistrz - urwała na chwilę. - A dzięki tym "szmatkom", jesteśmy w stanie szybciej biegać.
Chłopak
skwitował to głośnym śmiechem.
- Może tak
jest, ale ja nie będę sprawdzał tego w praktyce. Chociaż możliwe, że w tej
sukience wyglądałbym lepiej od ciebie.
- Chyba
tylko w twoich snach.
Tauren
podszedł do głowy krokodyla.
- Obrazisz
sie, jak wezmę sobie ząbki? Próbuję sobie naszyjnik zrobić, ale zawsze trafiam
na połamane kły.
- Jasne,
częstuj się... A po co ci w ogóle taki naszyjnik?
- By zajebiście
wyglądał na mojej szyi!
Wobec takiej
przewagi argumentów Inarei nie pozostało nic innego, jak tylko się roześmiać.
___
Nowy dysk jest już na swoim miejscu... W tym tygodniu, tj. do piątku, pojawi się druga zaległa notka. Pozdrawiam cierpliwych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz