123

Erathiel policzył w myślach do pięciu, zanim zdecydował się odpowiedzieć. Postanowił dalej grać, nie musiał się ujawniać. Życie Aliantów było mu tak naprawdę obojętne, ale nie chciał ich zabijać przy Inie. Wystarczy jednak, że jego uczennica przejdzie przez bramę i będzie mógł działać. Ten plan miał jednak wadę. Dziewczyna będzie tam sama, a demony mogą na nią różnie zareagować.
- Jeżeli zrobi się nieprzyjemnie, przejdziesz na drugą stronę - zwrócił się do Dejany w swoim języku.
Wojowniczka cofnęła jedną nogę i szykowała się do ataku. Krwawy elf zamrugał i odetchnął teatralnie.
- Przepraszam - odparł we wspólnym - zawsze, gdy się stresuję, zaczynam mówić we własnym języku. Masz rację, okłamałem cię bezczelnie i przyznaję się do tego.
Dowódczyni Aliantów była gotowa do natarcia. Nie obchodziło jej w tym momencie, co elf miał do powiedzenia.  Pytanie zadała z kurtuazji. Jej misja i tak najprawdopodobniej była już spalona. O ile od samego początku nie była skazana na porażkę.
"Macie znaleźć pewną kobietę. Może podróżować sama bądź z kimś."

Obraz wydawał się stary, ale wykonany był bardzo starannie. Przedstawiał krwawą elfkę. Kobieta o miedzianych włosach i o spokojnym spojrzeniu. Dejana była niemal pewna, że gdzieś ją już widziała, ale nie potrafiła skojarzyć, gdzie.
- Kim ona jest?
Zaskoczyło ją, że jej zwierzchnika ucieszyło to pytanie.
- Nawet lepiej, że nie wiesz. Potrzebujemy ją, ale nie chcemy jej wystraszyć. Musisz ją do nas przyprowadzić. Włos jej z głowy spaść nie może.
Wojowniczka wpatrywała się przez chwilę w swojego dowódcę. Nie miała wyboru. Wydano jej rozkaz.
- Potrzebuję jakieś imię. Chociaż punkt zaczepienia…
- Będziesz wiedzieć, gdy trafisz na ślad. Podobno ma być w okolicach Silvermoon…
- Poczekaj, mamy iść na teren Hordy?!
- A gdzie najłatwiej znaleźć krwawego elfa? - odparł sucho. - Jeżeli nie podejmiesz się tego zadania, znajdę kogoś innego.
To było dla kobiety jak policzek i jej rozmówca dobrze o tym wiedział.
- Rezygnujesz? - Dejana pokręciła głową w odpowiedzi. - Dobrze wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Przyjrzyj się dobrze temu portretowi i zapamiętaj jak najwięcej szczegółów, bo nie możesz zabrać go ze sobą.
- Skąd pewność, że ona tam w ogóle będzie?
Mężczyzna uśmiechnął się tajemniczo.
- A kto ci powiedział, że mamy pewność? Niektóre plotki warto sprawdzić… Na wszelki wypadek weźcie ze sobą osłonę. Podobno dużo tam… duchów i innych mało przyjemnych stworzeń.
Na czele z krwawymi elfami… - Kobieta nie mogła powstrzymać swoich myśli, ale udało jej się nie wypowiedzieć tego na głos.
Gdy drzwi się zamknęły, Dejana przeniosła uwagę na obraz.
Kobieta została sportretowana od pasa w górę. Długie, miedziane włosy miała spięte w misterny kok. Z przodu zostawiono jednak trochę włosów, z których wykonane były dwa warkocze okalające twarz. Cera kobiety była bez zarzutu, nie było na niej żadnej zmarszczki, przebarwienia, bądź pieprzyka, co wojowniczka od razu w myślach skomentowała jako inwencję malarza. Rysy twarzy elfki były bardzo delikatne, najprawdopodobniej niedawno wkroczyła w dorosłość. Dla ludzi elfy 30-letni i 150-letni wyglądały tak samo, ale one same widziały różnice. Dejana nie dała więcej sportretowanej niż 25 lat. Oczy patrzące z obrazu zdawały się jarzyć zielonym światłem.
Nocna elfka na chwilę oderwała się od obrazu. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że zna tę osobę. Nie była jej w żaden sposób bliska, ale na pewno była widziana nie raz, tylko przy jakiej okazji? Postanowiła szukać szczegółów, które naprowadzą ją na pochodzenie kobiety.
W uszach bezimienna postać nie miała żadnych kolczyków, co było dość niezwykłe. Wszystkie długouche stworzenia lubiły podkreślać tę część ciała różnymi ozdobami. Ta osoba wyjątkowo tego nie zrobiła. Namalowany strój był elegancki, ale skromny. Czerwona sukienka z rozszerzanymi rękawami ozdobiona była złotym, kwiecistym wzorem przy dekolcie. Dłonie splecione były na wysokości pępka. Na jednym z palców znajdował się pozbawiony szczegółów pierścień. Zupełnie, jakby malarz nie chciał tego detalu dobrze oddać. Jedynym szczegółem niepasującym do idealnego wyglądu była szrama na szyi. Biegła ona praktycznie od ucha, aż do obojczyka. Blizna była równa i z początku wojowniczce wydawało się, że to światło źle pada, ale gdy patrzyła pod innym kątem, ślad się uwidoczniał.
- Kim jesteś… i dlaczego jesteś taka ważna? - wyszeptała Dejana, chociaż nie mogła liczyć na jakąkolwiek odpowiedź od obrazu.

Przetrząsała okolicę, ale bezskutecznie. To było jak poszukiwanie trzeźwego w karczmie. Kobieta z obrazu nie powinna wyróżniać się z tłumu innych krwawych elfek, a mimo to nikt z pytanych nie widział nikogo podobnego. Zupełnie, jakby namalowana osoba nigdy nie zawitała w te okolice… albo nawet nie istniała. To byłby dość okrutny żart ze strony jej dowódcy, dlatego Dejana szybko odrzuciła tę możliwość. Tą misją miała szansę na awans. Miała, bo wątpiła, żeby po wyłączeniu bariery, miała jakiekolwiek szanse na to. Szczególnie, że powód, dla którego to zrobiła, był dość błahy. Obawiała się o swoich towarzyszy. To przesłoniło jej zadanie do wykonania i nie sądziła, że góra będzie w stanie to zrozumieć. A to wszystko przez niego. Spojrzała z nienawiścią na nieuzbrojonego krwawego elfa. Przynajmniej będzie mogła się na nim wyżyć. Potem spróbuje znów postawić barierę i wrócić do poszukiwań. Wystarczyło, że nie zostawi żadnych świadków. Uniosła miecz i zrobiła wypad do przodu. Odetnie mu głowę, znajdzie dziewczynkę i będzie po wszystkim…

2 komentarze:

  1. Kolejna samica gotowa odciac Erathielowi glowe... ciekawe czy wie, ze jest juz kolejka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A która by nie chciała, żeby stracił dla niej głowę? :D

      Usuń