134

 Zgodnie z zapowiedzią na fb, dnia dzisiejszego mam dla Was notkę. Przez drobne problemy natury osobistej chwilowo nie jestem w stanie wrócić do regularnych aktualizacji, ale mam nadzieję, że ten stan szybko się skończy i będę mogła pisać co tydzień. Na bieżąco robię jednak notatki, co zdecydowanie przyśpieszy powstawania kolejnych notek. Pozdrawiam i do jak najszybszego przeczytania!



Demon miał wątpliwości, gdy rzucał drugi raz zaklęcie. Sam nie wiedział, czego ma się spodziewać po tej rozmowie. Efekt powinien być pozytywny, ale elf był nieprzewidywalny. Musiał się skupić. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, użyje siły. Chociaż doskonale wiedział, że ona by tego nie pochwaliła.

Gdy wszedł do komnaty jako oko, elf podniósł na niego wzrok.
- Spodziewałem się ciebie wcześniej.
- Zgodnie z twoimi słowami, przyszedłem później.
Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie.
- Od kiedy ty taki posłuszny jesteś?
Towarzysz Iny zignorował zaczepkę słowną.
- Chciałbym, byś pomógł mi wydostać się z tej zasadzki - powiedział niepewnie. Uśmiech nie zniknął z ust elfa, wręcz przeciwnie, jeszcze się powiększył.
- Domyślam się, że jesteś jedynym z tej gromady, który nazwał to takim określeniem… Ale to nieważne. Istnieje możliwość, żebym ci pomógł… ale nie za darmo.
Istota cienia obawiała się odpowiedzi tego typu. Elf jednak musiał mieć świadomość, że nie miała ona wiele do zaoferowania. Tacy jak ona zwykle nie posiadali nic na własność.
- Wysłucham twoich warunków, ale wątpię, byśmy doszli do jakiegoś porozumienia - odparł po chwili zrezygnowany demon.
- Potrzebuje, byś zaklął dla mnie jeden przedmiot, gdy będziesz w Silvermoon. Muszę mieć pewność, że pieczęć nie zostanie zdjęta do konkretnego dnia.
- To… byłoby wykonalne.
- Musisz to zrobić w ciągu miesiąca od dnia dzisiejszego. Inaczej znajdę cię i zniszczę. Wiesz, że byłbym w stanie to zrobić.
Demon chciał przytaknąć, ale niestety forma, w której obecnie się znajdował, nie dawała mu takiej możliwości.
- Tak, wiem - przyznał niechętnie.
- Dobrze - elf wyraźnie się rozpromienił - to teraz przejdźmy do pozostałych szczegółów.
Mężczyzna gestem nakazał rozmówcy zbliżenie się. Oko podleciało i ujrzało mapę rozłożoną na biurku. Była na nim zaznaczona brama i jej najbliższa okolica. Wokół placu, na którym znajdował się portal, były porozstawiane figurki żołnierzy.
- Dzisiaj, gdy tylko zajdzie słońce, planowana jest zmiana warty w tej części, jak to sam nazwałeś, "zasadzki" - wskazał ręką na południe. - Powinieneś móc wtedy przejść.
- Tam masz najwięcej ludzi…
- Tak. Jest to jednak jedyne miejsce, gdzie będziesz mógł przemknąć.
- Dlaczego jedyne?
Elf westchnął, ale z dużym zaangażowaniem wytłumaczył demonowi:
- Na północy masz prawie samych weteranów. Także obrońców zamku. W pozostałych grupach jest ich kilku. Jeżeli ktokolwiek cię rozpozna, nie będzie możliwości, byś przeszedł. W tamtej bitwie zginęło wielu z nich. Sądzę, że nawet mój rozkaz nie powstrzymałby ich przed rozerwaniem tego, co masz zamiast duszy…
- Ty jakoś potrafisz się powstrzymać… - skomentował, chociaż wiedział, że wszedł na delikatny teren.
- Ja znam sytuację lepiej niż oni. Nie byliby w stanie zrozumieć tego, co się wtedy właściwie stało. Tego, że prawie nas zniszczyłeś, ale jednocześnie bez ciebie byśmy nie przeżyli. Podejrzewam, że prawdę zna mniej osób, niż jest palców na ręce… i niech tak zostanie. Dlatego, jeżeli masz przejść, to tędy. - Znów wskazał na mapę. - Nie chcę rzeźni. Sądzę, że twoja pacyfistka tez by tego nie chciała…

Demon pamiętał dobrze, że o Alkelidaris chodziły różne plotki i określenia. Wyprzedzała zdecydowanie swój czas. Była wizjonerką. Podejrzewano ją nawet o widzenie przyszłości. To, jak momentami znikała z życia publicznego i wracała z nowymi pomysłami, tylko ich w tym utwierdzało. Różnie ją zwali, jednak zawsze, gdy słyszał określenie "pacyfistka", stawała mu przed oczami ich ostatnia rozmowa.
Zanim zniknę... Muszę cię o coś prosić. Wiosną, rok po bitwie o Dawnstar Village, udaj się przed bramę w Burning Steppes. Znajdziesz tam dziecko. Prawdopodobnie małe i przestraszone. Gdy je znajdziesz, mam tylko jedną prośbę. Zabij je.

3 komentarze:

  1. Fajne toto ;D
    Ciekawe, w jaki sposób to dziecko zginie... XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po dłuższym zastanowieniu, wstrzymam się z podpowiedzią :)
      Dziękuję bardzo za komentarz

      Usuń
  2. Podejrzewam, ze demon zrobi kogos na szaro i albo dzieciak "zniknie", albo komus zostanie powierzony. Lub przemieniony w demona (znudzony Nathrezim/Eredar móglby to zrobic). Pamietajmy, ze demony sa dosc pamietliwe, msciwe i zwykle próbowaly cos wykrecic na swoja strone... Hynek out ;)

    OdpowiedzUsuń