___
W przeciwieństwie do samego Undercity, jego podziemia wyglądały całkiem normalnie. Nie panował tu półmrok. Nie było mchu wystającego spomiędzy kamieni, a powietrze wydawało się być dużo czystsze. Poziom, na którym gnom wysadził Inareę i Erathiela, nie przypominał w niczym stolicy nieumarłych. Zupełnie, jakby przenieśli się do całkiem innego miejsca, a nie zjechali do podziemi. W powietrzu co parę metrów unosiły się świecące kule, które oświetlały elfom drogę, dokądkolwiek ona prowadziła.
Korytarz, który przemierzała Ina z
mistrzem, był wąski i niski. U dorosłej osoby mógł jawić się wręcz jako
klaustrofobiczny, ale Erathiel nie dawał po sobie poznać żadnej słabości. W
milczeniu szedł wolnym, dostojnym krokiem. Po jakimś czasie korytarz zaczął się
rozszerzać, a sufit nieznacznie się podniósł. Elfy zatrzymały się przed ścianą,
która zdawała się składać z zadymionego kwarcu. Dziewczyna wyciągnęła przed
siebie rękę, żeby go dotknąć, ale Erathiel złapał ją za nadgarstek. W tym samym
momencie w ścianie pojawiły się drzwi, a kryształ stał się całkowicie
przejrzysty.
Gdy tylko Ina przekroczyła próg
mieszkania Carendina, stanęła jak wryta. Spodziewała się ujrzeć mały pokoik,
ewentualnie dwa, bo z tym kojarzyły jej się mieszkania warlocków. W pierwszej
chwili nie mogła dostrzec końca apartamentu, do którego weszli. Nie potrafiła
tego miejsca nazwać inaczej.
- Rozgośćcie się, rozejrzyjcie się, jeżeli chcecie. Ja w
tym czasie zrobię coś do picia. - Nieumarły wyjrzał zza wielkiego regału z
książkami i zniknął, zanim którykolwiek z elfów zareagował. Erathiel skwitował
to wzruszeniem ramion i ruszył w stronę biblioteczki. Ina została sama.
Chociaż głośno nigdy by się do tego
nie przyznała, Ina była dość typową dziewczynką. Lubiła ładne i świecące
rzeczy. Dlatego, gdy zauważyła na jednej z szafek świecącą kulę, postanowiła ją
dotknąć.
Trzymaj ręce przy sobie. Nigdy nie
wiadomo, jakie dziwactwa kryć się mogą w krypcie ożywieńca.
Ina zatrzymała się, gdy tylko demon
zaczął mówić. Ciągle ją ktoś powstrzymywał, gdy próbowała musnąć palcami jakiś
przedmiot.
- Krypcie? - zapytała cicho, uprzednio
rozejrzawszy się, czy nikt nie będzie jej słyszał.
A jak inaczej nazwiesz dom
nieumarłego?
Nie dano dziewczynie za dużo czasu na
rozejrzenie się po lokum. Jak tylko
dotarła do części przypominającej jadalnię, została zawołana przez swojego
mistrza. Biblioteczka, którą Ina widziała na wejściu do apartamentu, okazała
się być niewielką częścią zbiorów posiadanych przez Carendina. Praktycznie na
każdej ścianie znajdowała się przynajmniej
mała półka z książkami. Teraz natomiast weszła do części mieszkania, w której
regały z książkami nie tylko równo zakrywały wszystkie ściany, ale także stały
na środku pomieszczenia. Pod nimi natomiast wielkie biurko, na którym znajdowały
się stos papierów i dwie parujące szklanki.
Nieumarły starał się ukryć swoje
zniecierpliwienie, ale niezbyt mu to wychodziło. Z jednej strony sam
zaproponował coś do picia, z drugiej wydawało się, że sprawiło mu to wielką trudność.
Jego zachowanie było według Iny podejrzane, ale nie miała jak dyskretnie
podzielić się z kimkolwiek tą myślą.
- To... które z was ją ma?
Dziewczyna zerknęła na mistrza, po
czym ponownie tego dnia wyjęła księgę z torby. Podała ją Carendinowi. Warlock
niemal wyrwał jej tom z ręki i szybko go przekartkował.
- Tak... W końcu uzupełniłem moją
kolekcję!
Następnie podszedł do jednego z
regałów i włożył księgę na jedyne puste miejsce.
Erathiel odchrząknął.
- Wydawało mi się, że mówiłeś, że
przekażesz jej wiedzę z księgi. Ciężko nauczyć się z czegoś, co stoi na półce.
- Mistrz Iny postanowił się odezwać.
- O to nie musisz się martwić,
przyjacielu. Zaraz, zaraz... - powiedział, rozglądając się po pomieszczeniu. -
Gdzie ja to miałem...?
Carendin podszedł do swojego biurka i
wziął z niego dwa zwoje. Uśmiech nie schodził z jego przegniłych ust nawet
wtedy, gdy podszedł do Iny.
- Proszę, oto wiedza, którą ci
obiecałem.
Dziewczyna wzięła zwoje i spojrzała na
nie podejrzliwie. Otworzyła jeden z nich i przebiegła wzrokiem po treści.
- Podobno te informacje były tylko w
tej księdze. Skąd zatem miałeś je wcześniej? - zapytał Erathiel, gdy zajrzał
uczennicy przez ramię.
- Księga była jedyną ocalałą kopią
pełnego zapisu prac Egalina, spisaną przez niego samego. Brakowało mi jej do
kolekcji.
- Czyli okłamał... - Ina zaczęła
zdanie, ale mistrz jej przerwał.
- Inareo, poczekaj na mnie na
korytarzu.
- Ale...
- Bez dyskusji. Ja i mój przyjaciel
Carendin musimy sobie coś wyjaśnić.
Znała ten ton. Erathiel używał go
rzadko, ale wtedy lepiej było z nim nie dyskutować. Bez dalszego oporu wykonała
polecenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz