72

Opóźnienia wychodzą notkom na zdrowie, bo rosną dzięki temu duże i silne. Jednak mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu nie będzie kolejnego poślizgu. Zapraszam Was serdecznie do lektury!
___

W przeciwieństwie do samego Undercity, jego podziemia wyglądały całkiem normalnie. Nie panował tu półmrok. Nie było mchu wystającego spomiędzy kamieni, a powietrze wydawało się być dużo czystsze. Poziom, na którym gnom wysadził Inareę i Erathiela, nie przypominał w niczym stolicy nieumarłych. Zupełnie, jakby przenieśli się do całkiem innego miejsca, a nie zjechali do podziemi. W powietrzu co parę metrów unosiły się świecące kule, które oświetlały elfom drogę, dokądkolwiek ona prowadziła.

Korytarz, który przemierzała Ina z mistrzem, był wąski i niski. U dorosłej osoby mógł jawić się wręcz jako klaustrofobiczny, ale Erathiel nie dawał po sobie poznać żadnej słabości. W milczeniu szedł wolnym, dostojnym krokiem. Po jakimś czasie korytarz zaczął się rozszerzać, a sufit nieznacznie się podniósł. Elfy zatrzymały się przed ścianą, która zdawała się składać z zadymionego kwarcu. Dziewczyna wyciągnęła przed siebie rękę, żeby go dotknąć, ale Erathiel złapał ją za nadgarstek. W tym samym momencie w ścianie pojawiły się drzwi, a kryształ stał się całkowicie przejrzysty.

Gdy tylko Ina przekroczyła próg mieszkania Carendina, stanęła jak wryta. Spodziewała się ujrzeć mały pokoik, ewentualnie dwa, bo z tym kojarzyły jej się mieszkania warlocków. W pierwszej chwili nie mogła dostrzec końca apartamentu, do którego weszli. Nie potrafiła tego miejsca nazwać inaczej.
- Rozgośćcie  się, rozejrzyjcie się, jeżeli chcecie. Ja w tym czasie zrobię coś do picia. - Nieumarły wyjrzał zza wielkiego regału z książkami i zniknął, zanim którykolwiek z elfów zareagował. Erathiel skwitował to wzruszeniem ramion i ruszył w stronę biblioteczki. Ina została sama.

Chociaż głośno nigdy by się do tego nie przyznała, Ina była dość typową dziewczynką. Lubiła ładne i świecące rzeczy. Dlatego, gdy zauważyła na jednej z szafek świecącą kulę, postanowiła ją dotknąć.
Trzymaj ręce przy sobie. Nigdy nie wiadomo, jakie dziwactwa kryć się mogą w krypcie ożywieńca.
Ina zatrzymała się, gdy tylko demon zaczął mówić. Ciągle ją ktoś powstrzymywał, gdy próbowała musnąć palcami jakiś przedmiot.
- Krypcie? - zapytała cicho, uprzednio rozejrzawszy się, czy nikt nie będzie jej słyszał.
A jak inaczej nazwiesz dom nieumarłego?

Nie dano dziewczynie za dużo czasu na rozejrzenie się po  lokum. Jak tylko dotarła do części przypominającej jadalnię, została zawołana przez swojego mistrza. Biblioteczka, którą Ina widziała na wejściu do apartamentu, okazała się być niewielką częścią zbiorów posiadanych przez Carendina. Praktycznie na każdej  ścianie znajdowała się przynajmniej mała półka z książkami. Teraz natomiast weszła do części mieszkania, w której regały z książkami nie tylko równo zakrywały wszystkie ściany, ale także stały na środku pomieszczenia. Pod nimi natomiast wielkie biurko, na którym znajdowały się stos papierów i dwie parujące szklanki.

Nieumarły starał się ukryć swoje zniecierpliwienie, ale niezbyt mu to wychodziło. Z jednej strony sam zaproponował coś do picia, z drugiej wydawało się, że sprawiło mu to wielką trudność. Jego zachowanie było według Iny podejrzane, ale nie miała jak dyskretnie podzielić się z kimkolwiek tą myślą.
- To... które z was ją ma?
Dziewczyna zerknęła na mistrza, po czym ponownie tego dnia wyjęła księgę z torby. Podała ją Carendinowi. Warlock niemal wyrwał jej tom z ręki i szybko go przekartkował.
- Tak... W końcu uzupełniłem moją kolekcję!
Następnie podszedł do jednego z regałów i włożył księgę na jedyne puste miejsce.
Erathiel odchrząknął.
- Wydawało mi się, że mówiłeś, że przekażesz jej wiedzę z księgi. Ciężko nauczyć się z czegoś, co stoi na półce. - Mistrz Iny postanowił się odezwać.
- O to nie musisz się martwić, przyjacielu. Zaraz, zaraz... - powiedział, rozglądając się po pomieszczeniu. - Gdzie ja to miałem...?
Carendin podszedł do swojego biurka i wziął z niego dwa zwoje. Uśmiech nie schodził z jego przegniłych ust nawet wtedy, gdy podszedł do Iny.
- Proszę, oto wiedza, którą ci obiecałem.
Dziewczyna wzięła zwoje i spojrzała na nie podejrzliwie. Otworzyła jeden z nich i przebiegła wzrokiem po treści.
- Podobno te informacje były tylko w tej księdze. Skąd zatem miałeś je wcześniej? - zapytał Erathiel, gdy zajrzał uczennicy przez ramię.
- Księga była jedyną ocalałą kopią pełnego zapisu prac Egalina, spisaną przez niego samego. Brakowało mi jej do kolekcji.
- Czyli okłamał... - Ina zaczęła zdanie, ale mistrz jej przerwał.
- Inareo, poczekaj na mnie na korytarzu.
- Ale...
- Bez dyskusji. Ja i mój przyjaciel Carendin musimy sobie coś wyjaśnić.
Znała ten ton. Erathiel używał go rzadko, ale wtedy lepiej było z nim nie dyskutować. Bez dalszego oporu wykonała polecenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz