148

Poniżej obiecana wczoraj notka.
"Magic Quarter" - wiem, że jest parę fajnych opcji na tłumaczenie tej nazwy, ale użyłam już "Magicznej Ćwiartki" i na razie przy niej zostanę.


Kamień rozprysł się pod dotykiem Inarei, tworząc niewielką wyrwę w przestrzeni. Wystarczyła ona jednak, by imp się przez nią przecisnął.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać - wyskrzeczał.
Demon rozejrzał się ignorując Inę. Pojawił się widoczny dla wszystkich, ale bardzo szybko schował się, jak jego rasa potrafiła. Był w tym momencie ukryty dla oczu nienależących do Inarei. Dopóki nikogo nie zaatakuje, powinien pozostawać niematerialny.
- Widzę, że macie przerąbane - odparł przerywając przedłużające się milczenie. - Czego chcesz?
- Potrzebuję, byś poszedł wezwać pomoc - wyszeptała.
- Awansowałem do roli posłańca?
Postawa Karnara była irytująca od kilku spotkań. Elfka nie potrafiła sobie z tym poradzić. Demon narzekał, ale do tej pory wykonywał polecenia Iny. Za każdym razem brzmiał jednak, jakby to miał być ostatni raz. Dziewczyna wiedziała, że powinna być w stanie zmusić stworzenie do posłuszeństwa, ale nie umiała się na to zdobyć.
"Nie możesz zostać warlockiem, jeżeli nie będziesz panowała nad demonami" - słowa Erathiela z początku nauki gwałtownie w nią uderzyły. Cóż, patrząc na to, co obecnie działo się w Undercity, nie byłaby taka pewna, co do tego stwierdzenia.
Imp podskoczył kilkakrotnie i podrapał się za uchem.
- To kogo mam wezwać? Tego uszatego większego od ciebie nie ma w najbliższej okolicy, a nie mam jak go odnaleźć.
-  Jesteś w stanie to stwierdzić?! - zapytała zdziwiona. Wiedziała, że warlocy mogą wyczuwać demony, ale nie podejrzewała, że to działa także w drugą stronę.
W odpowiedzi Karnar prychnął i zrobił salto.
- Nie dziw się tak głośno, bo jeszcze zwrócą na ciebie uwagę.
Gdy Ina zerknęła w stronę demonów, zauważyła, że incubus jej się przygląda, ale nie wykonał w jej kierunku żadnego gestu.
- Patrz, kolejny cię nie lubi. Szczególnie, że z jego perspektywy gadasz do siebie… - zaskrzeczał.
Kolejny… Miała świadomość, że imp próbuje jej dopiec. Chciał, by te słowa ją uderzyły. Mimo że wiedziała o tym, to i tak zabolało.
- Znajdź…  - wyszeptała - strażnika w tym mieście i powiedz mu, co tu się dzieje.
- Nie posłucha. Oni nigdy nie słuchają takich jak ja - odparł Karnar zadziwiająco spokojnie. W tym zdaniu nie było charakterystycznego skrzeczenia. Gdyby nie nienaturalnie wysoki głos, można by uznać, że powiedziało to dziecko. - Ale iść mogę - To zdanie już wyskrzeczał. - jeśli chcesz.
- Idź i powiedz im, że rytuał warlocków wymknął się spod kontroli.
- Jaką będą mieli pewność, że to nie pułapka?
- Żadną… Dlatego mam nadzieję, że przyjdą przygotowani. Gdy wyjdziesz poza Magiczną Ćwiartkę, stań się widoczny. Ja wiem, że to miasto nieumarłych i są przyzwyczajeni do duchów, ale nikt nie będzie rozmawiał z powietrzem.
Imp wykrzywił usta w uśmiechu.
- To może być dobre do straszenia dzieci… że też sam na to nie wpadłem - zaśmiał się, po czym poszedł w kierunku wskazanym wcześniej przez Inę.

Dziewczyna podniosła się ciężko z ziemi i usiadła na twardym podłożu. Demony nie zwracały obecnie uwagi na nikogo. Stały trzymając się za ręce. Nie wypowiadały żadnych inkantacji, nie wykonywały żadnych gestów, a mimo to energia wokół nich rosła.
Carendin uderzał pięściami w otaczającą go barierę klnąc przy tym szpetnie. Jego towarzysz usiadł na ziemi i ukrył twarz w dłoniach.
Elfka wyszukała wzrokiem dwójkę dzieci. Jedno z nich praktycznie nie poruszyło się od początku rytuału, a drugie krążyło wokół zgromadzonych, sypiąc świecący proszek i powoli zbliżało się do adeptki magii.
- Nie musisz tego robić, wręcz nie powinieneś - powiedziała łagodnie do chłopca, gdy wszedł w zasięg jej głosu.
- Nie jesteś moją matką, by mi prawić kazania.
- A on - wskazała głową na incubusa - nie jest twoim ojcem, by ci wydawać polecenia.
- Przynajmniej mam co robić. - Wzruszył ramionami i kontynuował sypanie proszku.
Inarea poderwała się i uderzyła pięściami w barierę, sprawiając, że dziecko się cofnęło.
- Nie masz pojęcia, do czego to może doprowadzić!
- Pan powiedział, że nie pożałuję - odpowiedziało i odwróciło głowę, uznając rozmowę za zakończoną.

Po przejściu chłopca krąg, w którym znajdowała się Ina, stykał się z drugim kręgiem. Dziewczyna niepewnie próbowała postawić nogę na granicy bariery. Jej noga natrafiła jednak na niewidzialną ścianę. Odetchnęła głęboko i usiadła na ziemi. Jeżeli nawet udało jej się sprawić, że krąg otaczających pozostałych będzie miał wyrwę, to niestety ten otaczający ją był idealny. Oznaczało to tyle, że nawet jeżeli główna bariera zostałaby zdjęta, to niewidzialna ściana otaczająca elfkę nadal by istniała.
W teorii oddzielna bariera mogła ją osłonić przed tym, co się może dziać w głównym kręgu. Nie musiało jednak tak być. Kręgi miały wspólną krawędź, a rozszerzenie czaru na dodatkową granicę nie powinno być trudne. Z tej perspektywy Carendin był w dużo lepszej sytuacji niż dziewczyna.

Nie minęło dużo czasu, demony nie zakończyły jeszcze swojego zaklęcia, gdy do uszu Inarei dotarło ciche stukanie. Ktoś zbliżał się w jej kierunku z dużą prędkością. Z nadzieją spojrzała w stronę małego demona.
- Nie słuchali… - Karnar syknął zatrzymując się przed kręgiem Iny. Obejrzał się, po czym stał się niematerialny i bez problemu przedostał się przez barierę. Schował się za Iną i dopiero wtedy znów się pokazał.
- Co się stało?
- … to - kontynuował swoją wypowiedź niezależnie od pytania Iny - ich zaatakowałem. A przynajmniej jednego, na którym zrobiło to największe wrażenie.
______________
 Za kulisami zostało uaktualnione o dzisiejszą notkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz