142

Numerek 142 niebezpiecznie długo widniał w moim dokumencie jako ostatni zapisany tekst. Dzisiaj przyszedł w końcu czas na zmianę. Z góry przepraszam wszystkich czekających, także za długość tego, co znajdziecie poniżej... Powoli wracam do Was i mam nadzieję, że niedługo wrócę do cotygodniowych aktualizacji.
Do przeczytania!



Kobieta przewodząca rytuałowi uklękła w środku kręgu. Przez chwilę jeszcze inkantowała razem z pozostałymi, po czym ucichła. Jej milczenie nie trwało jednak długo. Ciężko było zrozumieć konkretne słowa wypowiadane przez nią, jednak nie było wątpliwości, że różnią się od formuł mówionych przez innych warlocków. Płynnym ruchem wyciągnęła zza pasa sztylet i nacięła swoje palce. Na jej twarzy nie pojawił się nawet grymas bólu, za to jej mimika pokazywała coś zupełnie innego. Niektórzy określiliby to szaleństwem, Ina nie potrafiła tego nazwać. Kobieta włożyła swoje palce do misy, którą położyła wcześniej. Gdy uniosła dłoń do góry, ciecz ciągnęła się za nią. Warloczka podniosła się z klęczek, a substancja nieprzerwanie dotykała jednocześnie misy i palców prowadzącej.

Inarea wzięła głęboki oddech, ale natychmiast tego pożałowała. Poczuła pieczenie w ustach i przełyku, ale powstrzymała się od kaszlnięcia. Nie chciała zakłócać czymś tak prozaicznym rytuału. Tak naprawdę wątpiła, by to, co się działo, mogło być przerwane z tak błahego powodu, ale wolała nie ryzykować. Na dodatek nie chciała zwracać na siebie niepotrzebnie uwagi Zevrosta. Nadęła policzki i skupiła się na scenie odgrywającej się przed jej oczami.

Z palców kobiety zaczęły skapywać czerwone krople, mimo że specyfik z misy nadal trzymał się jej dłoni. Z każdą kroplą spadającą na ziemię dało się słyszeć cichy syk. Wokół kamieni, których dotykała ciecz, zaczęła się robić mgła.

Młoda elfka kątem oka zauważyła ruch przy granicy kręgu. Niechętnie skierowała wzrok w tamtym kierunku i zamarła. Tuż za symbolami ochronnymi pojawiło się gęste powietrze, niemal identyczne z tym obok prowadzącej rytuał. Nie minęło jedno uderzenie serca, a mgła zrobiła się czarna. Następne, co Ina zauważyła, to długie ciemne pazury i palce wyłaniające się wolno i ostrożnie za kręgiem. Zanim zdążyła jednak cokolwiek powiedzieć, demonia ręka przejechała dłonią po ziemi i zniknęła. Dziewczyna potrząsnęła głową - może jej się przywidziało?

Mgła znajdująca się przy kobiecie podnosiła się coraz wyżej i niemal dorównywała już przywołującej. Warlocy nagle przerwali inkantacje. Chmura dymu zaczęła powoli opadać.
Pierwsze, co ukazało się oczom zebranych, to czarno-złote kręcone rogi - zdecydowanie nie takie jak u barana, jedynie lekko odchylone do tyłu i skręcone wokół własnej osi. Chwilę potem pokazał się zarys błoniastych czarnych skrzydeł, które wyprostowały się zdecydowanie górując nad kobietą. Po sali przeszedł pomruk zadowolenia. Kolejnym szczegółem, który wyłonił się z mgły, były kruczoczarne włosy, zaraz po nich długie zaostrzone uszy. Były tak podobne do elfich uszu, że Ina musiała aż dotknąć swoich, by porównać.

Następnym, co zauważyła adeptka magii, były jarzące się niebieskie oczy, które zdawały się patrzeć prosto na nią. Odruchowo się cofnęła, ale poczuła na plecach opór. Obejrzała się gwałtownie i dotarło do niej, że do ręka orka. Najprawdopodobniej osłaniał ją przed tłumem. Gdy dziewczyna ponownie spojrzała do kręgu, twarz demona była skierowana w zupełnie inną stronę.
Demonicy. Poprawiła się odruchowo w myślach, bo wiedziała, że jej towarzysz by to zrobił, gdyby był przy niej. Większość demonów nie utożsamiała się z płciami humanoidów. Mieli na siebie określenia, których demon nie chciał tłumaczyć dziewczynce. Akurat succubusy, bo nie miała wątpliwości, że właśnie to przywołali warlocy, były jednoznacznie żeńskie. Chociaż według niektórych były bezpłciowe i przyjmowały taką formę tylko po to, by kusić mężczyzn. Sądząc po spojrzeniach obecnych na placu, było to skuteczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz