14


- Jesteśmy sin'dorei, nikt tego wcześniej nie określał inaczej… Myślałam, że wysokie elfy to zupełnie inna rasa, bo praktycznie się o nich nie mówi…
- Ponieważ niemal wyginęliśmy… Gdy uciekliśmy z Quel'Thalas, większość nas, zgodnie z sugestią księcia, przyjęła nazwę krwawych elfów, na pamiątkę pomordowanych w walce z Plagą.
Ina próbowała poukładać sobie wiedzę, którą przekazywał jej mistrz. Przymknęła na chwilę oczy, po czym zdziwiona spojrzała na warlocka.
- Księcia?
Erathiel zamilkł na chwilę, a ona nie wiedziała, jak powinna to zinterpretować.
- Kael'thas, ostatni z dynastii Sunstrider, książę wysokich, a teraz krwawych elfów.
- To my mamy jakiegoś władcę?
Znów ta cisza. Gdy elf mówił o Kael’thasie zdawał się recytować wyuczone formuły, a nie odpowiadać na jej pytania.
- Owszem, obecnie walczy on w Outlandzie z Legionem, po stronie Przymierza.
Elf był niespodziewanie cierpliwy. Nie irytował się ani nie żartował z jej niewiedzy. Inarea zastanawiała się, co tak odmieniło jej mistrza. Może to zmiana otoczenia, ale przeszło jej przez myśl, że to brak demona tak na niego działa. Zdawał się być nawet odprężony.

- Słuchasz mnie w ogóle? – po kolejnym długim wywodzie Erathiel zwrócił się do uczennicy.
Ina odruchowo kiwnęła głową, mimo że nie była to prawda. Zgubiła się gdzieś pomiędzy otwarciem Mrocznego Portalu, a orkami dołączającymi do Hordy, ale nie chciała się do tego przyznać. Wpatrywała się usilnie w jeden punkt.
Erathiel przeklął pod nosem. Za często zapominał, jak młoda była jego uczennica. Nawet jeżeli zyskiwał jej chwilowe zainteresowanie to i tak łatwo się zdekoncentrowała. Zrezygnowany warlock podszedł do niej i powiódł wzrokiem do punktu na kostce brukowej, w który dziewczyna tak usilnie się wpatrywała.
Nie dostrzegał w nim nic niezwykłego, ale na twarzy Iny rysowało się napięcie.
- Co oznacza zielone światło? Znaczy… zielona aura – spojrzała na niego po chwili.
- Masz na myśli to światło bijące z naszych oczu?
- Tak… i nie… - ponownie przeniosła wzrok za okno.
Mężczyzna spojrzał pod kątem w oczy uczennicy. Widział kolory odbijające się w niebieskich soczewkach, które dostali od Elsharin. Inarea wyraźnie wpatrywała się w coś zielonego, ale on nic takiego na zewnątrz nie widział. Dopiero, gdy wyczuł zaburzenia energii zrozumiał na co właściwie patrzyła.
- Nie ruszaj się stąd, a jeżeli zrobi się nieprzyjemnie to wiesz czego masz użyć.
Kiwnęła głową, ale elf nie mógł tego widzieć. Rzucił się do wyjścia i pobiegł szukać swojej przyjaciółki.


-----
Znów krótsza notka. Mam napisane więcej, ale postanowiłam urwać w tym miejscu by kolejny fragment był bardziej rozbudowany... O ile moje założenia, jak zwykle nie wezmą w łeb.

1 komentarz:

  1. Jednym z dużych walorów tej historii jest to, że można poznać trochę historii WoWa :)

    OdpowiedzUsuń