56

Elf przestał reagować na pytania Iny, najwyraźniej nie miał ochoty rozmawiać z nią o ostatnich wydarzeniach. Do pewnego momentu prychał albo chociaż krzywo na nią spoglądał, ale to już minęło. Podniósł się z łóżka i podszedł do okna.
Może nie wygląda, ale robi sobie straszne wyrzuty.
Właśnie wygląda! To jednak nie powód, żeby mnie ignorować! - Chciała krzyknąć Ina do demona, ale obecność Erathiela ją zniechęciła. Starała się nie rozmawiać z demonem przy innych, jeżeli nie było to konieczne. Nawet przy nim. A może szczególnie przy nim, bo zawsze musiał to skomentować. Znów zrobiłby jej wykład o pożytecznych narzędziach, czy też niewolnikach, których trzeba trzymać krótko.
Ina z trudem uniosła się na łóżku, by mieć elfa w zasięgu wzroku. Ból ponownie próbował ją sprowadzić do pozycji leżącej. Demon zbliżył się do niej i ją podtrzymał.

Erathiel siedział na parapecie i wpatrywał się w jakiś punkt na horyzoncie. Był zwrócony do dziewczyny bokiem, więc doskonale widziała jego profil. Miał lekko pociągłą twarz o nieznacznie zarysowanych kościach policzkowych. Gdyby był człowiekiem, pewnie nikt nie dałby mu więcej niż 20 lat, jednak w przypadku elfów ciężko było rozpoznać wiek. Jego proste, jasnobrązowe włosy delikatnie mieniły się w popołudniowym słońcu. Światło wydobywało na świat czerwone refleksy, które zdawały się być przygaszone przez ostatnie wydarzenia. Oczy zdawały się skrzyć nienaturalnym zielonym blaskiem, ale to była domena wszystkich krwawych elfów. Podobnie jak wielkie, spiczaste uszy, sprawiające, że nie szło pomylić ich z przedstawicielami innych ras.

Obserwacje Iny przerwało pukanie do drzwi. Zamarła w bezruchu, ale zaraz potem spłoszyła się, bo mistrz najpierw spojrzał na nią, a dopiero potem na wejście.
Widział, że go obserwuję? A nawet jeśli... Przecież to nic złego, prawda? Zapytała samą siebie. Wiedziała, że nie otrzyma odpowiedzi. Demon mógł przemawiać w jej głowie, ale nie słyszał jej myśli.
Ktoś nacisnął klamkę nie czekając na zaproszenie.
Erathiel naprędce splótł zaklęcie pomiędzy swoimi palcami i był gotowy rzucić je w każdej chwili. Z wypuszczeniem magii z rąk czekał, aż ktoś przekroczy próg i wydawało się, że nie obchodzi go, kto lub co to będzie.
Powstrzymałbym go na twoim miejscu...
Zanim demon wyjaśnił, kogo ma na myśli, w stronę czarnej czupryny, która wyłoniła się zza drzwi, poleciał płonący pocisk. Wchodzący musiał zauważyć coś kątem oka, bo padł plackiem na ziemię. Nie dość szybko jednak, jego włosy zajęły się ogniem.
- ARRRRRRRRRRRGHHHHHHH! - głośny krzyk wypełnił całą karczmę.
- Zgaś go! - Ina krzyknęła.
Erathiel stał nieruchomo przy oknie, ale demon wykonał polecenie dziewczyny. Ruszył w stronę młodego elfa próbującego zgasić ogień dłońmi i pozbawił płomień energii. Ridel podniósł się zdezorientowany z ziemi i otrzepał swój strój. Ina chciała się poderwać, by upewnić się, że nic mu się nie stało, ale promieniujący ból jej to uniemożliwił. Ostrożnie położyła głowę na poduszce. Przez chwilę panowała cisza, podczas której młodszy i starszy elf mierzyli się wzrokiem.
- Liczyłem na wielkie wejście, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania... - powiedział Rid kąśliwie.
- Gdybyś cokolwiek raczył powiedzieć, zanim wszedłeś, pewnie nie skończyłbyś z przypalonymi końcówkami. - Erathiel zmierzył młodego kapłana wzrokiem.
- Przynajmniej oszczędził mi pan wizyty u fryzjera - odpowiedział chłopak, po czym ukłonił się niezdarnie i podszedł do łóżka Iny. - Jak się czujesz? Dotarły do mnie wieści, że jakaś młoda elfka zrobiła zadymę i jakoś tak skojarzyłem. Gdy dowiedziałem się, że leżysz tutaj sponiewierana, postanowiłem cię odwiedzić...
- Z tego co wiem, to nie ja zrobiłam zadymę.
Dziewczyna spojrzała w stronę mistrza, ale ten nie odwzajemnił jej spojrzenia. Jego wzrok znów utkwił gdzieś za oknem.
- Przyniosłem ci coś! - Zaczął grzebać w torbie. - Pewnie wolałabyś kwiatki, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać i wyszło mi to!
Rid wyciągnął w stronę Iny małą buteleczkę wypełnioną czerwonym płynem.
- Co to jest?
- Mikstura lecząca, sam robiłem!
Elfka ponownie spróbowała się podnieść. Młody kapłan podtrzymał ją i ułożył poduszkę tak, by mogła usiąść. Uśmiechnęła się do niego.
- Drogi Ridzie - zrobiła pauzę i spojrzała mu głęboko w oczy. - Rozumiem, że przebyłeś taki kawał świata tylko po to, żeby mnie otruć?


____
Zapraszam do polubienia fanpage'a - wtedy będziecie na bieżąco informowani o nowych notkach :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz